sobota, 13 sierpnia 2016

Sny Morfeusza - K. N. Haner




"Nie wiem, co w nim takiego jest, ale jestem pewna, że się w nim zakochuję. 
Z sekundy na sekundę coraz bardziej. I kompletnie nie potrafię tego wyjaśnić. 
To jest sprzeczne ze wszystkim, co do tej pory myślałam o miłości.
 Jako można kochać kogoś tak wyniosłego, władczego i zadufanego w sobie? 
Tak agresywnego i nieobliczalnego. 
Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich?"


Bardzo długo wahałam się, czy w ogóle sięgnąć po "Sny Morfeusza". Nie dlatego, że należy do gatunku literatury erotycznej, bo takowe czytuję, ale w dużej mierze ze względu na skrajne opinie. Fakt, że ostatecznie książka oceniona jest w miarę przyzwoicie. Przyznaję, że to moje pierwsze spotkanie z piórem K. N. Haner. I choć do tej pory nie przeczytałam żadnej wcześniej wydanej książki autorki i nie mogę się do nich odnieść, to mam świadomość, jakie jej powieści ukazały się i jakie jeszcze pojawią się na rynku w najbliższym czasie. Po "Sny Morfeusza" postanowiłam się jednak zdecydować, aby przede wszystkim przekonać się o słuszności ukazujących się ocen, a ponadto nie ukrywam, że trochę zaintrygował mnie zarówno tytuł, jak i opis, bo okładka jakoś nie do końca do mnie przemawia. Książkę przeczytałam kilka dni temu i do dnia dzisiejszego o niej myślę. Jeszcze żadna powieść nie wywarła na mnie aż tak skrajnych, niekiedy negatywnych emocji. I gdyby nie jeden wątek, który mnie bardzo zainteresował i pragnęłam uzyskać odpowiedź kim jest tytułowy Morfeusz, to pewnie nie dotrwałabym przy lekturze do ostatniej strony, a przerwałabym ją w połowie albo nawet wcześniej. Dodatkowo odwlekałam czytanie powieści ze względu na małą czcionkę - niewątpliwie ma to dla mnie znaczenie.

O czym zatem opowiada książka?

Cassandra Givens przebywa w Miami od dwóch tygodni. Przyleciała z Toronto, gdzie mieszkała z rodzicami. Zamieszkała u swojej kuzynki Nicole, którą traktuje jak siostrę. Ukończyła studia z wyróżnieniem, jest architektem wnętrz i postanawia poszukać pracy w swoim zawodzie. Udaje się zatem na rozmowę kwalifikacyjną do firmy Art Design&Beauty, w której szefem jest jeden z lepszych architektów nowoczesnych budynków na świecie Adam McKey, a właścicielem jest jego ojciec. Kobieta stawia się zatem w jego gabinecie i już na początku jest bardzo zdegustowana traktowaniem ludzi i jej samej przez McKey'a, który przez cały czas trwania rozmowy siedział do niej tyłem, wykazując brak szacunku. W pewnym momencie Cassandra obrażając go wybiega z pokoju. Jest już pewna, że może pożegnać się z pracą w tej prestiżowej firmie. Wieczorem postanawia udać się na kolację z Nicole, jej chłopakiem i jego bratem. Ale po pewnym nieprzyjemnym incydencie, ucieka z restauracji. Na ulicy poznaje sympatycznego chłopaka o imieniu Tommy, który zaprasza ją do dość specyficznego erotycznego klubu, a Cassandra po chwili namysłu przystaje na jego propozycję. Tam wzbudza zainteresowanie mężczyzny w masce, z którym opuszcza klub. Nieznajomy przedstawia się jako Morfeusz. Od początku między nimi iskrzy, udają się zatem do domu mężczyzny w bogatej dzielnicy miasta. Cassandra spędza u niego noc, która zupełnie zmieni jej dotychczasowe życie. Po tym wydarzeniu dowiaduje się, że otrzymała pracę w firmie McKey'a. Zaprzyjaźnia się również z Tommy'm, któremu chce pomóc w walce z białaczką. Ponadto pierwszego dnia pracy w firmie Art Desiagn&Beauty dociera do niej, że jej szef Adam to poznany w klubie Morfeusz...

Jak zareaguje Cassandra, gdy okaże się, że przeżyła intymne chwile z własnym szefem? Czy postanowi zrezygnować z pracy? Co połączy Cassandrę i Adama? Kim tak naprawdę jest Morfeusz i jaką rolę pełni w klubie erotycznym? Co ukrywa Cassandra? Czy Tommy pokona walkę z rakiem? Co jeszcze wydarzy się w życiu Cassandry? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? 

Fabuła książki niczym nie odbiega od innych w tego typu literaturze. Bowiem poznajemy młodą, atrakcyjną, można nawet powiedzieć biedną dziewczynę oraz bogatego, przystojnego i pewnego siebie mężczyznę, których łączy przede wszystkim namiętność. Przyznaję, że Cassandra wzbudzała we mnie same negatywne uczucia. Jest to kobieta niezdecydowana, rozkapryszona, humorzasta, często wulgarna, nie radząca sobie z emocjami, nie wiedząca czego tak naprawdę chce i oczekuje od życia. Przyleciała do Miami z myślą o lepszym życiu, spełnieniu marzenia dotyczącego pracy jako architekt wnętrz w jednej z najlepszych firm na świecie. Ale również pragnęła uciec od ojca, który nieustannie ją krytykował i nie rozumiał jej poczynań. Chciała mu udowodnić, że jest w stanie sama na siebie zarabiać, że jest ambitna i zdolna i stać ją na więcej niż pracę w sklepie wędkarskim prowadzonym przez ojca. Gdy poznaje Adama - Morfeusza całkowicie mu ulega, nie potrafi mu odmówić, nawet wtedy, gdy zdaje sobie sprawę, że ta znajomość do niczego dobrego nie prowadzi i że będzie przez niego cierpiała. Z jednej strony wie, że nie powinna sypiać ze swoim szefem, a z drugiej strony nie potrafi się od niego uwolnić. Na dodatek się w nim zakochuje, co jeszcze bardziej komplikuje ich relację. Raz go odpycha, nienawidzi, innym razem szuka z nim kontaktu i poddaje się jego wpływom. Jej zachowanie było dla mnie zbyt dziecinne i totalnie niezrozumiałe.
Adam - Morfeusz to mężczyzna tajemniczy, pewny siebie, stanowczy, apodyktyczny, niebezpieczny, wybuchowy, nerwowy, niepotrafiący rozmawiać o swoich uczuciach, niekiedy agresywny, ale bywał także opiekuńczy, troskliwy. Cassandrę traktuje jak swoją własność. Zawsze musi wiedzieć, gdzie i z kim przebywa, wybiera dla niej odpowiednią garderobę, bieliznę, dyktuje warunki, ustala dni i formy spotkań, całkowicie dezorganizuje jej życie. Również on nie wzbudził we mnie jakichś pozytywnych uczuć. Jego postępowanie wywoływało złość, wściekłość, a jego osoba mnie zwyczajnie odrzucała. Jedynie intrygowało mnie to, dlaczego nazywał siebie Morfeuszem, jaką rzeczywiście funkcję pełnił w klubie erotycznym i dlaczego tak bardzo obawiał się rezygnacji z tej roli. Czasem odnosiłam się wrażenie, że Adam i Morfeusz to dwie zupełnie różne osobowości. 

W książce jest mnóstwo intymnych scen, i nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie to, że większość tych momentów wzbudzała we mnie zniesmaczenie, odrazę i wstręt. Po pierwsze opisane były zazwyczaj w dość wulgarny sposób - nie jestem przeciwna używaniu ordynarnych, pospolitych słów, ale w tym przypadku uważam, że autorka przesadziła. Po drugie, główni bohaterzy uprawiali seks w każdym możliwym miejscu i o każdej możliwej porze, nie wspominając, że każde ich zbliżenie kończyło się osiągnięciem kilku orgazmów. Ponadto zdarzało się, że ich intymne momenty były wymuszane, a nawet pojawiała się w ich trakcie przemoc. Dodatkowo denerwowało mnie nieustanne nadużywanie słów: "pieprzyć się" i "dziecinko". W pewnym momencie naprawdę miałam dość. 

Jedynym pozytywnym wątkiem była przyjaźń łącząca Cassandrę z Tommy'm. Gdy kobieta dowiaduje się o jego chorobie, od razu postanawia przekonać go do poddania się leczeniu. Za wszelką cenę chce mu pomóc, znaleźć dawcę, bez względu na koszty i konsekwencje. Jest zdolna nawet poświęcić swoje życie, aby tylko ten sympatyczny chłopak mógł wyzdrowieć. Chociaż w jednym momencie wykazała się dojrzałością i zdecydowaniem. To postawa godna uznania.

Powieść napisana jest prostym stylem i nawet szybko się czyta, pomimo małej czcionki. Uważam, że gdyby główna bohaterka ukazana była z lepszej perspektywy (a nie jako pusta i naiwna dziewczynka), używanych byłoby mniej wulgarnych i powtarzających się określeń, a sceny intymne przedstawione byłyby w bardziej zachęcający (a nie odrzucający) sposób, to naprawdę byłaby to niezła i całkiem przyjemna lektura. Historia omówiona w powieści została przedstawiona z perspektywy Cassandry, dlatego zaskoczeniem było dla mnie ostatnie kilka stron, gdzie początek znajomości głównych bohaterów został ukazany oczami Adama. Choć przez chwilę możemy zaznajomić się z myślami i uczuciami mężczyzny. "Sny Morfeusza" to pierwszy tom cyklu "Mafijna miłość". Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że raczej nie sięgnę po kolejny tom, będący kontynuacją serii. Ale może za jakiś czas zmienię zdanie i jednak nabiorę ochoty na poznanie tajemnicy Morfeusza oraz dalszych losów bohaterów.


"Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. 
Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać.
Są też takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, 
i wtedy już nic nie zależy od nas samych. 
Tak naprawdę nic nie zależy ode mnie od chwili, w której go poznałam."


Tytuł : "Sny Morfeusza"
Autor : K. N. Haner
Wydawnictwo : Editiored
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 416


 Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej HELION.



czwartek, 11 sierpnia 2016

Winda - M. Knedler




"Ciasnota windy zawsze działa na Wandę inspirująco. 
Zupełnie jak gdyby myśli odbijały się od porysowanych tu i ówdzie ścian, 
po czym wracały do niej przefiltrowane przez obcy umysł i obdarzone nową jakością. 
Wanda jeździ zatem windą w górę i w dół, ani na chwilę nie wypuszczając z ręki długopisu. 
Niespecjalnie obchodzi ją to, że na którymś z pięter ktoś może czekać. 
I że ten ktoś chce, na przykład, skorzystać z windy w celach czysto praktycznych, 
nie zaś - jak Wanda - użyć jej niezgodnie z przeznaczeniem. 
A jednak ta jazda w górę i w dół jest ważna, fundamentalna. 
Chodzi o niemożliwość ucieczki, o ruch, o szybki kolejnych pięter przesuwające się przed oczyma, 
o te małe okienka właśnie, które zakłócają świat myśli. 
Przypominają o innym świecie, zewnętrznym. 
O słońcu i deszczu, o korytarzu i klatce schodowej."


Winda to urządzenie przyjmujące wiele znaczeń. To pomieszczenie, za pomocą którego możemy się przemieszczać między kolejnymi piętrami w wieżowcu, biurowcu, hotelu czy innym budynku. To maszyna, która pomaga nam przewieźć pewne rzeczy, przedmioty do mieszkania albo piwnicy. To również miejsce, dzięki któremu osobom niepełnosprawnym czy starszym łatwiej jest dostać się do swego domu. Wówczas nie muszą korzystać ze schodów, po których stąpanie byłoby ogromnym problemem, a nawet niemożliwością. Winda może także niekiedy wywoływać lęk przed ciasnotą, zamkniętymi drzwiami, a nawet poniekąd ciemnością. Jest to miejsce spotkań mieszkańców, odwiedzających, znajomych, rodziny. Prowadzone są w niej rozmowy, zawiązują się przyjaźnie, nowe znajomości, a nawet początki głębszych uczuć. Przemieszczając się czasem samotnie windą, możemy na chwilę zastanowić się nad sobą, swoim życiem, ułożyć plan dnia, dokonać przemyśleń, analiz, znaleźć rozwiązanie na frapujący nas problem, poszukać odpowiedzi na pewne pytania, zebrać myśli, a niekiedy choć na sekundę odpocząć, wyłączyć się i skupić tylko na przedostaniu się na daną kondygnację. Winda pełni więc mnóstwo funkcji, jest zatem czymś więcej niż tylko pustym, małym dźwigiem, który każdego dnia kilkaset razy kursuje pomiędzy poszczególnymi piętrami.

"Winda" to losy kilku osób zamieszkujących jeden z bloków we Wrocławiu, których nieodłącznym elementem codziennego życia jest właśnie winda. Każdy z mieszkańców wyróżnia się osobowością, pochodzeniem, wyznaniem, statusem, światopoglądem, wykonywanym zawodem. Każda z osób boryka się z pewnymi problemami, dylematami. Wanda to ponad czterdziestoletnia gospodyni domowa, niegdyś krawcowa, matka i żona Tomasza. Zaczyna do niej docierać, że jej dwudziestoletnie małżeństwo powoli zmierza ku końcowi, że nie jest szczęśliwa, a przez męża niedoceniona i niekochana, postrzegana jako zwykła służąca mająca gotować, prać, sprzątać i dbać o dom. Uwielbia jeździć windą z notesem i długopisem w ręku i pisać haiku. Wdaje się w romans z muzykiem z szóstego piętra. Zaprzyjaźnia się z Ayą - Japonką. Alicja to psycholożka, która obwinia się o rodzinną tragedię, która wydarzyła się kilka lat temu. Każdego dnia poddaje się cierpieniu. W szpitalu, na oddziale zaprzyjaźnia się ze starszą kobietą z warkoczem, która jako jedyna patrzy jej głęboko w oczy. Matylda to menedżerka hotelu, samotna matka. Ojcem jej dziecka jest obcokrajowiec, którego poznała będąc na urlopie nad morzem. O ciąży poinformowała go w wiadomości mailowej. Niekiedy ma dość odwiedzin rodziców, ich ciągłych uwag, pretensji. Eli to student medycyny, kanadyjsko-polski Żyd, często wspominający swoją babcię Rifkę. Zaprzyjaźnia się z Panem Stanisławem, którego traktuje jak swego dziadka. Maryla to była zakonnica, która wystąpiła ze zgromadzenia, ponieważ się zakochała, niestety nieszczęśliwie. Często się modli, wyrusza na pielgrzymki, sąsiadom przypisuje świętych. W każdy czwartek zostawia na wycieraczce pod drzwiami Pana Stanisława blachę z ciastem drożdżowym. Romek to skrzypek, nauczyciel na etacie w szkole. Nawiązuje romans z Wandą - mężatką z trzeciego piętra. Robert to pracownik korporacji, będący w związku z Iwoną. Od jakiegoś czasu im się nie układa, mężczyzna coraz później wraca do domu, myśli o Annie z trzeciego piętra, z którą kiedyś łączyło go uczucie. Anna to schizofreniczka, paląca papierosy, lubiąca czytać książki. Andżelika natomiast to anorektyczka, która dopiero po poznaniu pewnego Włocha zaczyna na nowo żyć i walczyć z chorobą. Wiktoria cierpi na albinizm, mieszka ze swoim chłopakiem Adamem. Mężczyzna kilkukrotnie jej się oświadczał, ale nadal nie podjęła decyzji. Ponadto chcieliby mieć dziecko, ale Wiktoria ma obawy ze względu na swoją chorobę. Pan Stanisław to dziewięćdziesięcioletni emerytowany lekarz, wdowiec, mieszkający na ósmym piętrze. Przyjaźni się z kilkoma mieszkańcami bloku. Wnuk - Marian nie odwiedza go już od pięciu lat...

Czy Wanda postanowi opuścić Tomasza? Czy kobieta wyjawi mu prawdę o swoim romansie? Czy Alicja poradzi sobie w końcu z przeszłością? Czy ojciec dziecka Matyldy odpisze na wiadomość? Czy stworzą rodzinę? Czy Robert i Iwona podejmą decyzję o rozstaniu? Czy Roberta i Annę nadal coś łączy? O kim często myśli Iwona? Czy Andżelika wygra walkę z anoreksją? Czy Wiktoria przyjmie oświadczyny Adama? Czy Pan Stanisław spotka się ze swoim wnukiem Marianem? Jak potoczą się dalsze losy mieszkańców?

"Uśmiech jest przecież ważny, wtedy w mózgu zachodzą reakcje i człowiek staje się lepszy, 
silniejszy, bardziej odporny na choroby duszy i ciała."

Magdalena Knedler stworzyła wiele barwnych, niesamowitych postaci. Stopniowo poznajemy ich życie, problemy, zachowania, charaktery, relacje, najpierw z perspektywy ich samych, a następnie w sposób, w jaki widzą ich inni mieszkańcy. Każdy z ukazanych bohaterów wykazuje zupełnie odmienne cechy, ma inny punkt widzenia, inaczej postrzega rzeczywistość, wyróżnia się pochodzeniem, statusem materialnym, perspektywami na przyszłość. Okazuje się jednak, że historie przedstawionych tak różnych osób w pewnym momencie całkowicie się przeplatają, nakładają na siebie. Z każdą kolejną stroną, kolejnym rozdziałem uzyskujemy coraz to nowe informacje o łączących ich relacjach, stosunkach, wspomnieniach z przeszłości, dylematach, z którymi nie do końca sobie radzą. Każdego dnia spotykają się we windzie, obserwują siebie nawzajem, próbują odgadywać swoje myśli, dzielą się spostrzeżeniami, pomagają sobie wzajemnie, darzą się sympatią, a niekiedy nawet czują do siebie niechęć. Autorka idealnie odzwierciedliła życie mieszkańców jednego z wieżowców. Wykazała się starannością i dbałością o pewne szczegóły, podeszła do tematu z dystansem, nie wyróżniła nikogo szczególnie, nie oceniała. Po prostu opisała życie zwykłych ludzi, z ich wadami i zaletami, tworzących społeczność, zmagającą się z chorobami, nieszczęśliwymi miłościami, samotnością. Każdy z bohaterów pragnął zaznać szczęścia, spełnienia, pozytywnych uczuć, wrażeń, lepszego życia.

W książce zostało poruszonych mnóstwo bardzo istotnych i ważnych tematów dotyczących m.in.: pragnienia bycia docenionym i kochanym, nieszczęśliwej miłości, trudnych relacji rodzinnych, samotności, rezygnacji z przeszłości, cierpienia i bólu wynikających z traumatycznych przeżyć, radzenia sobie z utratą najbliższej osoby, wydostania się z biedy, dążenia do normalnego i na przyzwoitym poziomie życia, ucieczki ze wsi do miasta, poszukiwania lepszych perspektyw, zmagania się z anoreksją i depresją, samotnego macierzyństwa, tęsknoty, niemożności realizacji marzeń, braku akceptacji.

"Czas wcale nie leczy ran, zwłaszcza tych bardzo głębokich, ale pozwala im się zabliźnić, 
pokryć świeżym naskórkiem."

"Winda" to ciekawa, inteligentna, mądra powieść. Przyznaję jednak, że po kilkunastu stronach miałam ochotę ją zwyczajnie odłożyć. Nie dlatego, że mnie nie zaciekawiła, ale przede wszystkim przeraziła mnie mnogość postaci. Na początku bardzo trudno mi było odnaleźć się w relacjach między poszczególnymi osobami, dlatego zaczęłam spisywać sobie informacje na kartce, a gdy już się zagłębiłam w lekturę, to z każdym kolejnym rozdziałem było mi coraz łatwiej przyswoić historie mieszkańców. Książka napisana jest łatwo przyswajalnym stylem, w jednym z rozdziałów autorka posłużyła się nawet gwarą wiejską, co okazało się udanym posunięciem.

Podsumowując, "Winda" to bardzo dobra proza, zmuszająca do myślenia, pozwalająca na wysunięcie pewnych wniosków, skłaniająca do refleksji, a także wywołująca emocje: śmiech, łzy, współczucie, żal. Książka nie należy do najłatwiejszych, bowiem porusza ważne kwestie, które dotykają wielu ludzi we współczesnym świecie. To powieść oryginalna, zupełnie odbiegająca tematyką i fabułą od tych ukazywanych w ostatnim czasie na rynku. Poza tym jest jedną z wartościowszych książek, jakie do tej pory przeczytałam i zapewne za jakiś czas do niej wrócę. Zachęcam zatem do lektury.


"...przypuszczała, że Pan Stanisław wysoko cenił pamięć. I wszystko to, co siedzi w głowie, 
co czyni nas takimi, a nie innymi ludźmi. Rozumiał, że każdy człowiek to mieszanina myśli, emocji, 
wspomnień i doświadczeń, upodobań i lęków, słabości również. A pamięć jest ważna. 
Trzeba pamiętać - dobro i zło, szczęście i smutek, ludzi, miejsca, adresy."




Tytuł : "Winda"
Autor : Magdalena Knedler
Wydawnictwo : JanKa
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 240



 Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu JanKa.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Nasze kiedyś - N. Jagiełło-Dąbrowska




"Ciekawe, jak to będzie. Ekskluzywny pokój, złotobiały piasek, woda czysta i błękitna. 
Odkrywanie nowych miejsc, inne jedzenie, inni ludzie... Ludzie, mężczyźni, cała masa mężczyzn... 
Czy jestem na to gotowa? Wzdycham... Muszę być. 
Już za późno, żeby w ogóle się nad tym zastanawiać. Postanowiłam. 
Każda podjęta przeze mnie decyzja ma wpływ na moje życie, dążę ku lepszemu, 
dlatego zawsze wszystko analizuję. Chciałabym, by ten wyjazd też coś zmienił. 
Przez dwa tygodnie będę żyła w obcym miejscu, na niepewnym gruncie. 
To będzie jak stąpanie po kruchym lodzie. Chciałabym nabrać przekonania, 
że wszędzie mogę być bezpieczna. Chciałabym wrócić do domu, spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: 
"Nie bój się. Już po wszystkim. To się nigdy nie powtórzy". 
Chciałabym zaznać wewnętrznego spokoju, nie czuć strachu, nie myśleć o bólu..."


Prawdę mówiąc, "Nasze kiedyś" bardzo chciałam mieć w swojej biblioteczce od momentu, gdy tylko zobaczyłam okładkę, która po prostu jest cudowna. Od razu skojarzyła mi się z gorącym latem, miłością i namiętnością. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie również jej tytuł i byłam zwyczajnie ciekawa, jaką zawiera historię. Przyznaję, że przed jej zakupem nie zapoznałam się z opisem, ani też nie przeczytałam jakiejkolwiek o niej recenzji. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że nie żałuję, że ją nabyłam. Jest to bardzo przyjemna powieść, którą pochłonęłam w dwa wieczory. Ale to nie oznacza, że jestem nią niesamowicie oczarowana.

O czym opowiada książka?

Julia Kot to młoda kobieta przebywająca od pięciu lat w Londynie. Pochodzi z Bydgoszczy, gdzie mieszkają jej rodzice. Postanowiła uciec ze swojego rodzinnego miasta, aby przede wszystkim zapomnieć o pewnym przykrym wydarzeniu, które miało miejsce kilka lat wcześniej. Julia pracuje jako asystentka w agencji reklamowej, ukończyła również kurs samoobrony. Przyjaźni się z poznaną w Londynie Sammy, która jest jej współlokatorką. Tylko jej wyjawiła skrywaną tajemnicę z przeszłości. Pewnego dnia postanawiają wyjechać na upragnione dwutygodniowe wakacje, aby odpocząć i po prostu dobrze się bawić. Wyruszają zatem na urokliwą, pełną pięknych krajobrazów i piaszczystych złotych plaż Majorkę. Nie zdają sobie sprawy, że urlop na hiszpańskiej wyspie odmieni ich życie. Zatrzymują się w Hotelu Oasis, którym Julia jest zwyczajnie zauroczona. Z ich balkonu w pokoju rozciąga się widok na turkusowe morze. Już pierwszego dnia po przylocie kobiety udają się na plażę, gdzie Julia doznaje urazu w wyniku uderzenia piłką przez nieznajomego. Kiedy kobieta podchodzi do niego, nagle przeszywa ją prąd, nogi miękną, a głos nie wydaje dźwięku. Julia przez chwilę stoi wpatrzona w oczy mężczyzny, po czym się odwraca i ucieka. Na mężczyznę wpada przypadkiem jeszcze dwukrotnie. Wtedy dowiaduje się, że ma na imię Hektor. Zaczynają się spotykać, spędzają ze sobą mnóstwo czasu, nurkują, zwiedzają wyspę. Między nimi rodzi się uczucie oraz pożądanie. Tymczasem Sammy również spotyka pewnego mężczyznę, z którym zaczyna ją coś łączyć, na co w ogóle nie była przygotowana. Kobiety uświadamiają sobie, że ich pobyt na Majorce wkrótce się skończy i będą musiały się rozstać z poznanymi mężczyznami...

Jaką tajemnicę skrywa Julia? Kim okaże się być Hektor? Czy uczucie łączące Julię i Hektora przetrwa? Czy zakochane kobiety opuszczą wyspę i wrócą do Londynu? A może jednak miłość sprawi, że pozostaną na Majorce? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?

"- Kot? Co to za nazwisko, dziwne jakieś.
- Sam jesteś dziwny. Kot jak kot. C-A-T - literuję mu głośno i wyraźnie. - Taki zwierzaczek. 
Puszysty, mięciutki, z pazurami. Czaisz? - Gato!"

Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony i tak jak zaznaczyłam wcześniej, pochłonęłam ją w dwa wieczory. Już na początku było wiadomo, że Julia skrywa pewną tajemnicę z przeszłości. To sprawiło, że z ogromną ciekawością czytałam powieść. Oczywiście na zainteresowanie opowieścią miały wpływ również zarówno prosty i łatwy język, przyjemny styl pisania oraz krótkie rozdziały. To bardzo ułatwiało lekturę. Ponadto dialogi prowadzone między Julią a Sammy bardzo często wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Sceny intymne pomiędzy Julią a Hektorem były naprawdę idealnie przedstawione, niekiedy nawet bywało gorąco. Zdarzały się wulgarne słowa, ale nie było ich dużo, mnie osobiście to nie przeszkadzało i według mnie nie wpłynęło na odbiór książki.

W powieści poznajemy młodą kobietę - Julię skrzywdzoną w młodości, która pragnie zapomnieć o traumatycznym wydarzeniu. Od kilku lat unika spotkań i randek z mężczyznami, a o jakimkolwiek związku nie ma mowy. Nie potrafiłaby bowiem żadnemu zaufać, przed żadnym z nich się otworzyć. Radzi sobie, choć jest jej bardzo ciężko. Poczuła ulgę, gdy pewnego dnia opowiedziała o wszystkim Sammy. Kobieta obdarzyła ją wsparciem, wyrozumiałością i postanowiła już nigdy więcej nie bawić się w swatkę. Wcześniej nie rozumiała, dlaczego jej atrakcyjna przyjaciółka tak bardzo wzbrania się przed kontaktami z mężczyznami. Odkąd Julia wyjawiła jej prawdę, podjęła decyzję o nie wracaniu do przeszłości i nie drążeniu tematu. Gdy jednak na Majorce Julia poznała Hektora, z którym zaczęła się spotykać, Sammy się naprawdę ucieszyła. Dostrzegła radość w oczach przyjaciółki i myślała, że dzięki tej znajomości Julia upora się z przeszłością i otworzy na nowe uczucie. I rzeczywiście tak się stało.
Hektor natomiast to bogaty mężczyzna, który zawsze stawia na swoim. Jest bardzo stanowczy, nieprzyjmujący odmowy, pewny siebie, nieustępliwy, zazdrosny i broniący swojej kobiety. Poznaje sekret Julii, co na początku wywołuje jego złość i wzburzenie, a później otacza opieką ukochaną kobietę. Wyznaje jej miłość, dochodzi między nimi do wielu zbliżeń.
Właśnie w tym momencie uważam, że wszystko potoczyło się zbyt szybko. Mam na myśli fakt, iż przez kilkanaście lat Julia walczyła z demonami przeszłości, wzbraniała się przed kontaktami z mężczyznami, a gdy poznała Hektora, nagle po kilku spotkaniach obdarza go głębokim uczuciem, ulega mu, dochodzi do coraz częstszych zbliżeń między nimi. Mam wrażenie, że ten wątek potoczył się za intensywnie, że można było go stopniować, wówczas byłoby to bardziej wiarygodne. Uważam, że nie zostało to dokładnie dopracowane i przemyślane.

"Wierzyłam w cuda. Choćby w to, że miłość ma moc naprawiania. Nadal w to wierzę. 
Jestem tego najlepszym przykładem, ale nie każdego można naprawić. 
Nie pomożesz komuś, kto ci na to nie pozwala..."

"Nasze kiedyś" w księgarniach zajmuje miejsce na regałach oznaczonych "literatura obyczajowa", a ja raczej byłabym skłonna stwierdzić, że powinna być przypisana do gatunku literatury erotycznej. Bowiem fabuła tej książki nie różni się zbytnio od ukazywanych w innych tego typu powieściach. W większości z nich przedstawiony jest podobny schemat, mianowicie zwykła, atrakcyjna dziewczyna i bogaty, przystojny mężczyzna, których łączy uczucie, pożądanie. A poza tym w "Nasze kiedyś" jest naprawdę mnóstwo intymnych momentów. To powieść o przyjaźni, miłości, walce z przeszłością, ale przede wszystkim o bliskości, zmysłowości i namiętności.

"Miłość jest albo jej nie ma. Albo się kogoś kocha, albo się nie kocha. Nie można kochać po trochu." 

Moim zdaniem, "Nasze kiedyś" jest udanym debiutem literackim. Jest lekką, wciągającą i idealną powieścią na letnie popołudnia lub wieczory. Na pewno dostarcza mnóstwo emocji jak: uśmiech, podniecenie, żal, współczucie, a nawet złość. Jest w niej niewątpliwie coś, co sprawia, że z przyjemnością oddawałam się lekturze. Przyznaję, że zakończenie jednocześnie mnie zaskoczyło, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, jak i również rozczarowało. Niestety na ostatniej stronie powieści pojawia się informacja: "Koniec części pierwszej", czego bardzo nie lubię. Ale cóż... Pozostaje czekać na ciąg dalszy. Ja na pewno sięgnę po drugi tom, ponieważ jestem ogromnie ciekawa, co jeszcze wydarzy się w życiu bohaterów i jak zakończy się ta opowieść.


"Życie uczy nas, że po każdej porażce powinniśmy iść naprzód. Czas jest kluczem, czas leczy rany, 
czas pomaga zapomnieć. Nasuwają się pytania: "Jak ruszyć z miejsca?", 
"Jak zrobić pierwszy krok?", "Jak nie oglądać się za siebie, kiedy wiesz, że wszystko, 
na czym ci zależy, zostało właśnie tam, za twoimi plecami". 
Starasz się, chcesz iść do przodu, próbujesz się przekonać, że tak będzie najlepiej, 
ale twoje ciało, serce i nawet jakaś część umysłu pragnie zawrócić. 
I tak tkwisz w martwym punkcie chwil, uniesień, wspomnień. 
Nie potrafisz zapomnieć i ruszyć ku nowemu."




Tytuł : "Nasze kiedyś"
Autor : Natalia Jagiełło- Dąbrowska
Wydawnictwo : Zysk i S-ka
Oprawa : miękka
Ilość stron : 464


Serdecznie polecam!

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Wydawnictwo Psychoskok poleca książkę "Życie i zdrowie masz tylko jedno" Violetty Wróblewskiej



Zostało jeszcze trochę dni wakacyjnych. A co byś powiedziała na taką propozycję: "Zaszalej z kolorami w swoim ubiorze". Niech będzie to kolorowy zawrót głowy. Biel, czerwień, pomarańcz, żółty, zielony i inne kolory lata. Im bardziej kolorowo, tym weselej. Bo "Życie i zdrowie masz tylko jedno". Zmień coś na zewnątrz. Ale nie tylko. Zmień coś w swoim życiu i w swoim wnętrzu. Przeczytaj książkę autorstwa Violetty Wróblewskiej pt. "Życie i zdrowie masz tylko jedno". Pomoże Ci ona w zmianie swojego życia i poszukiwaniu równowagi pomiędzy własnym wnętrzem i tym, co na zewnątrz. Uczy, jak żyć w harmonii z prawami natury. Wprowadza w sekrety zdrowego odżywiania się. Zawiera praktyczne wskazówki, w jaki sposób najlepiej zadbać o swoje ciało. Szczegółowo omawia tematykę codziennego dbania o zdrowie i uzdrawiania się z chorób natury psychicznej i fizycznej, radzenia sobie ze stresem i trudnymi emocjami oraz kryzysami życiowymi. Prezentuje ćwiczenia oddechowe i przybliża praktykę medytacji. Przedstawia zestaw codziennych ćwiczeń na kręgosłup opartych na jodze i skoncentrowanych na świadomości ciała i oddechu. Książka ta może stać się pożytecznym przewodnikiem pomocnym w budowaniu bliskich, harmonijnych relacji i udanego związku, pielęgnowaniu miłości, odkrywaniu swojej misji życiowej oraz czerpaniu zadowolenia z pracy zawodowej.



Letnia sesja torebkowa na łonie natury z ulubioną książką wielu kobiet pt. "Życie i zdrowie masz tylko jedno". Kobiet, które mają nie tylko słabość do modnych torebek, ale i wartościowych i inspirujących książek. W torebce można schować to wszystko, co jest potrzebne na co dzień każdej kobiecie. Można w niej znaleźć prawdziwe skarby: szminkę, notesik, lusterko, telefon, klucze... i ulubioną książkę. Zabierz ze sobą książkę autorstwa Violetty Wróblewskiej pt. "Życie i zdrowie masz tylko jedno". Będziesz mogła poczytać ją w wolnym czasie, np.: przed spotkaniami, w przerwie na kawę. Będziesz miała okazję na chwilę wypełnioną dawką pozytywnej energii, optymizmu, nadziei, dobroci i relaksu. A jak będziesz z niej zadowolona to zapewne sięgniesz po drugą książkę pt.: "Studium sztuki lepszego życia".


Włóczykij lubi piesze, samotne wędrówki. Stara się mieć przy sobie jak najmniej potrzebnych mu rzeczy. Poszukuje własnej drogi życiowej i swoich źródeł poczucia szczęścia. Odkrywa to wszystko, co jest dla niego dobre oraz staje się codziennie "nowym, innym człowiekiem". Idzie drogą kreacji życia. Drogą inspiracji. To co go pobudza do poszukiwania najlepszej drogi swojego życia to lektura dwóch książek autorstwa Violetty Wróblewskiej pt. "Życie i zdrowie masz tylko jedno" i "Studium sztuki lepszego życia". W czasie swojej drogi, czytając obie książki, napawa się entuzjazmem i poszerza własną świadomość. Książki zachęcają go do zawalczenia o lepsze życie, pomimo tego, co obecnie przeżywa. Ktoś kiedyś powiedział, że są dwa cenne dni w życiu każdej osoby na tym świecie. Dzień narodzin i dzień, kiedy zdajemy sobie sprawę, po co się narodziliśmy i po co żyjemy. Podróż jest bardzo pomocna w odkryciu tego wszystkiego, co ważne w życiu. Mądrości tego świata głoszą, że jakość ludzkiego życia warto mierzyć ilością: odwagi, miłości, dobroci, sensu życia, radości, nadziei, wiary, mądrości wniesionej do własnego życia i innych osób. Warto czerpać mądrości życiowe z wartościowych i inspirujących książek. A do takich należą książki na kiju włóczykija.

Książkę "Życie i zdrowie masz tylko jedno" Violetty Wróblewskiej można zakupić na http://tylkorelaks.pl/

 

Pani Nela z Saskiej Kępy - M. Mossakowska - Górnikowska




"Od chwili, gdy wyszły z budynku dworca, Nela nie przestawała rozglądać się wokół. 
Warszawa wydawała jej się taka...elegancka! To było miasto zupełnie inne niż Łódź. 
Patrzyła z zachwytem na ludzi, budynki, nawet na przejeżdżające tramwaje. 
Wszyscy tak ładnie ubrani! Miasto tętniło życiem, było czysto na ulicach. 
Słoneczny dzień sprawiał, że Warszawa wydawała się radosna, świeża i taka przyjazna.
Mijały grupki ludzi. Jak tu było gwarnie, tłoczno, ale chciało się tu być. 
Iść ulicą, patrzeć i chłonąć."


W ostatnim czasie bardzo często na jednym z portali społecznościowych rzucała mi się w oczy książka "Pani Nela z Saskiej Kępy". Prawie każdego dnia widziałam jej reklamę. Promowana była przez samą autorkę, ale również osoby z pierwszych stron gazet. "Pani Nela z Saskiej Kępy" to biografia napisana przez wnuczkę głównej bohaterki. Przede wszystkim to historia kobiety, która nie była sławna, bogata i znana światu. To opowieść o zwyczajnej, pięknej wewnętrznie, dobrej, uczciwej, samodzielnej i silnej kobiecie, doświadczonej przez życie i walczącej o lepszą przyszłość, najpierw dla siebie, a potem dla ukochanych dzieci. Książka oparta jest na prawdziwym życiu Anieli Bińkowskiej, ale ukazuje także pewne wydarzenia, które nie miały wówczas miejsca, co nie znaczy, że nie mogły się naprawdę wydarzyć. Zatem biografia zawiera domieszkę fikcji literackiej. Większość osób przedstawionych w książce jest autentycznych.

Nela (Aniela Bińkowska) urodziła się w 1911 roku. Mieszkała w Łodzi z rodzicami oraz dziewięciorgiem rodzeństwa. Skończyła zaledwie siedem oddziałów szkoły, bowiem ojciec stwierdził, że dalsza edukacja nie jest jej niezbędna. Uważał, że mając siedemnaście lat, jest już na tyle dorosła, że może udać się do pracy i zarabiać na chleb. Najpierw zatrudniona była w sklepie z rybami, w którym nie mogła znieść przykrego zapachu. Potem znalazła pracę w sklepie z firanami, rajstopami i pasmanterią. Jednak i tam nie mogła długo pozostać ze względu na natrętnego szefa, który szukał byle okazji, aby się zbliżyć do młodej dziewczyny. Nela marzyła o wyjeździe do Warszawy, gdzie mieszkał jej starszy brat - Władek. Pewnego dnia roku 1928 postanowiła wyjechać do stolicy, spakowała potrzebne rzeczy do jednej walizki i pociągiem udała się do Warszawy, pełna nadziei i perspektyw. Na miejscu, zamiast Władka, odebrała Nelę jego koleżanka z organizacji młodzieżowej "Życie" Flora. Nela zamieszkała u niej, była pod wrażeniem zarówno pokoju, jak przede wszystkim uroków Warszawy. Flora była nauczycielką literatury w miejskiej szkole powszechnej. Pokazała Neli stolicę i jej zabytki, zabierała do teatru. To dzięki koleżance brata, która się w nim podkochiwała, Nela podjęła naukę na kursie zawodowym przygotowującym do seminarium nauczycielskiego. W lutym 1929 roku Nela zachorowała na szkarlatynę, przez długi czas przebywała w szpitalu. Tam poznała Zochnę, z którą przyjaźniła się do końca życia. 
Nela uczęszczała na spotkania Kwadrygi, gdzie poznała Lucjana Szenwalda, który adorował ją na każdym kroku. Kobieta darzyła go sympatią, ale to nie była miłość i postanowiła zakończyć znajomość. Potem kształciła się w Szkole Bibliotekarskiej, podjęła pracę w jednej z bibliotek. To tam poznała Stanisława, w którym się zakochała. W 1938 roku podpisali intercyzę, a następnie się pobrali. W podróż poślubną udali się do Zakopanego, co Nela bardzo mile wspominała. Początkowo mieszkali w jego kawalerce, ale było im w niej coraz ciaśniej. Wynajęli zatem jedno z mieszkań w domu na Saskiej Kępie, Nela była zauroczona tym miejscem. Po pewnym czasie Stanisław zaczął pokazywać swoje drugie oblicze. Coraz częściej znikał z domu, nie wracał na noc. Grywał w karty, obstawiał wyniki gonitw koni, a także wdawał się w romanse. Wydawał mnóstwo pieniędzy, aby przypodobać się innym kobietom. Gdy Nela zaszła w ciążę, nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia, nie wykazał entuzjazmu. Był rok 1939, wybuchła wojna. Kobieta nie za bardzo mogła liczyć na męża, który rzadko był obecny w domu. Czasem przynosił pieniądze, wówczas Nela opłacała czynsz za kilka kolejnych miesięcy. W czasie wojny pomagała w szpitalu, zbierała niezbędne rzeczy dla potrzebujących, jak leki czy materiały opatrunkowe. Poród miała bardzo trudny, jej syn Piotr Jan przyszedł na świat w domu. Była wtedy przy Neli jej przyjaciółka - sąsiadka Stenia. Nela miała wspaniałe przyjaciółki: Zochnę, Stenię, Antoninę i Helenę. Zawsze mogła liczyć na ich pomoc i wsparcie w trudnych chwilach.
Stanisław nadal nie angażował się w pomoc Neli, nie interesował się rodziną, jedynym synem. Czasami bywał w domu i właśnie w czasie jego krótkotrwałego pobytu Nela zaszła w drugą ciążę. Niestety mężczyzna bardzo się zdenerwował i nakazał żonie aborcję. Nela, choć tego nie chciała, musiała się zgodzić na zabieg.
Saska Kępa była tą dzielnicą, które nie uległa całkowitemu zniszczeniu w czasie wojny, miała więcej szczęścia niż pozostałe części Warszawy. Po wojnie Stanisław w końcu znalazł zatrudnienie. Najpierw obejmował kierownicze stanowisko w Biurze Odbudowy Stolicy, a później w wojsku w stopniu chorążego. Tymczasem Nela zaszła w trzecią ciążę, o której oczywiście mąż nie chciał słyszeć i kobieta po raz kolejny poddała się aborcji. Niestety, tym razem bardzo to przeżyła nie tylko psychicznie, ale głównie fizycznie - wdało się wówczas zakażenie i dość długo dochodziła do zdrowia. Wtedy obiecała sobie, że już nigdy nie ulegnie Stanisławowi, że na pewno urodzi kolejne dziecko, marzyła bowiem o córeczce...

Czy marzenie Neli o córce się spełni? Czy małżeństwo Neli i Stanisława przetrwa? Czy jednak podejmą decyzję o rozstaniu? Czy Neli uda się znaleźć zatrudnienie? Co jeszcze wydarzy się w życiu Neli? Jak potoczą się jej dalsze losy?

"Banalne stwierdzenie, ale wszystko w życiu dzieje się po coś."




"Pani Nela z Saskiej Kępy" to piękna i niesamowita opowieść o losach kobiety, która praktycznie przez całe życie była skazana wyłącznie na siebie. Wyjeżdżając do Warszawy miała nadzieję, że spotka ją tam lepsze i cudowne życie pełne szczęścia i miłości. Niestety życie to nie bajka, o czym wielokrotnie się przekonała. Mąż okazał się być egoistycznym, wybuchowym, nerwowym człowiekiem, dla którego najważniejsze były kobiety i hazard. Tylko to nadawało sens jego życiu. Nela czuła się bardzo samotna, a przede wszystkim niekochana. Tęskniła za dawnym Stanisławem, którego swego czasu tak bardzo kochała. Mimo wszystko była dzielna i zaradna. Siły dodawała jej obecność syna oraz wsparcie przyjaciółek, z którymi zawsze mogła porozmawiać. Musiała pójść do pracy, aby zarobić na opłacenie mieszkania oraz na jedzenie. Tym bardziej, że nigdy nie miała pewności, czy jej mąż kiedykolwiek wróci i czy zostawi jej jakieś pieniądze. Miała do niego ogromny żal, a jednocześnie przez dłuższy czas miała również nadzieję, że pewnego dnia jej mąż się zmieni i stworzą udaną i szczęśliwą rodzinę. 

"Pani Nela z Saskiej Kępy" to wyjątkowa opowieść o sile kobiety, nieszczęśliwej miłości, trudnym życiu w czasie wojny oraz pięknej i wartościowej przyjaźni. To prawdziwa historia o kobiecie, będącej wspaniałą i kochającą matką oraz oddaną przyjaciółką. Serdecznie zachęcam do lektury tej emocjonującej biografii, która zapewne na długo pozostanie w mej pamięci i do której z przyjemnością będę wracać.


"Nela była kobietą niezwykłą. Jej siła, energia, żywotność, wiara we własne siły, 
niebywałe oczytanie, biegła znajomość literatury, ogromna wiedza z dziedziny medycyny 
oraz nietuzinkowość i odwaga sprawiały, że wyrastała ponad czasy, w których żyła."


Tytuł : "Pani Nela z Saskiej Kępy"
Autor : Małgorzata Mossakowska-Górnikowska
Wydawnictwo : Psychoskok
Rok wydania : 2016
Ilość stron : 211


Serdecznie polecam!


Za możliwość przeczytania książki w formie e-book serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Psychoskok.




niedziela, 7 sierpnia 2016

Pięć sprytnych kun - J. Bednarek




 "To jest fantastyczne w życiu kuny, że zupełnie, ale to zupełnie nie musi przejmować się tyciem, 
bo zawsze trzyma linię. Niezależnie od tego, ile gulaszu z żab spałaszuje na obiad, 
wybiega to wszystko w lesie. 
Inaczej z ludźmi płci żeńskiej, którzy muszą sobie kupować krokomierze 
i specjalne kalkulatory kalorii, żeby uzyskać pewność, 
iż "wychodzą" jedno dodatkowe ciasteczko."


Dziś chciałabym zaproponować Wam bajkę, która jest połączeniem fantastyki i kryminału oraz zawiera kilka ciekawych i niebanalnych przepisów kulinarnych na smaczne potrawy. 

O czym opowiada bajka?

Na początku pojawia się pewien krótki artykuł o kunach, z którego wynika, że są to nielubiane przez ludzi drapieżniki, przegryzające wszelkiego rodzaju kable i przewody m.in. te znajdujące się pod samochodami. Społeczeństwo bardzo narzeka na zwierzęta i jest negatywnie do nich nastawione. Nikt nie potrafi znaleźć na nie sposobu. A kuny to przecież niewinne zwierzątka, ciągnące do ciepła i jedzenia. Uwielbiają obserwować zachowania ludzi oraz oceniać ich styl ubierania się.

Prost Eustachy, Tomasz Montana, Euzebiusz (Ebi), Pani Patrycja i Purchawka to pięć sprytnych i niesfornych kun. Najczęściej wyruszają na żer - polowanie na skwer jednej z ulic, gdzie znajduje się bajorko z pysznościami, takimi jak: dżdżownice ( można je gotować na sposób tajski), ślimaczki winniczki idealne na gulasz oraz mirabelki, z których powstają wyśmienite konfitury. 

Pewnego dnia Pani Patrycja i Purchawka buszują po ogrodzie w celu znalezienia produktów do przyrządzenia pysznego jedzenia. Nagle ich uwagę zwracają klipsy z perłami należące do Pani Elizy Przechodzień (kobieta). Postanawiają zatem je sobie pożyczyć. Pani Patrycja decyduje się wejść do domu i je zabrać. Jednak, gdy już znajduje się w środku, wyczuwa niesamowity zapach, który kieruje ją do kuchni. Spostrzega pewien słoik z przyprawą zwaną czubrica, który rekwiruje oraz garnek, a w nim zupę z cukinii. Najpierw ją smakuje, a potem również postanawia ją zabrać. Następnie wraz z Purchawką udają się do lasu. Tam Prost Eustachy wraz z Tomaszem Montana obmyślają plan otworzenia restauracji w miejscu niegdysiejszej Kebabiarni. Wszyscy zajadają się smaczną zupą. Nagle Purchawka decyduje się wrócić do domu Pani Elizy po oliwę. Początkowo nikt nie chce wyrazić zgody, bowiem Purchawka jest jeszcze młodą kuną i może sobie nie poradzić, ale ostatecznie akceptują jej odważny plan...

Tymczasem Pani Eliza Przechodzień - właścicielka butiku i pisarka książek kulinarnych pod pseudonimem, nieświadoma niczego, jest obserwowana przez: Pana Bartłomieja - sąsiada i krytyka kulinarnego, który się w niej podkochuje, kunę Euzebiasza oraz wąsatego mężczyznę Tadeusza Kręcichwosta z oleandrem w ręku. Ebi wyczuwa, że właściciel wąsa ma złe zamiary wobec kobiety i postanawia go śledzić. Okazuje się, że ma on klucze do lokalu, w którym kiedyś serwowano kebaby. Niespodziewanie Pan Bartłomiej znajduje w swoim ogrodzie, a dokładniej w sadzonkach pomidorów ludzki palec. Zawiadamia o tym fakcie policję...

Czy Purchawce uda się wykraść oliwę z domu Pani Elizy? Czy jej plan się powiedzie? W jakim celu Tadeusz Kręcichwost przybył do Elizy Przechodzień? Kim okaże się być wąsaty mężczyzna? Do kogo należał palec znaleziony w ogrodzie Pana Bartłomieja? Co wykaże śledztwo? Czy kunom uda się spełnić marzenie i otworzyć restaurację? Jak potoczą się dalsze losy kun oraz ludzi?

"Pięć sprytnych kun" to zarówno bajka dla dzieci, jak i dorosłych. Napisana jest prostym i łatwym stylem z wielkim poczuciem humoru. Stanowi świetną zabawę i rozrywkę. Łączy ze sobą elementy fantastyczne (gotujące kuny), kryminalne (śledztwo prowadzone przez kuny) oraz kulinarne (kilka oryginalnych przepisów na smaczne potrawy). Urozmaicona jest mnóstwem ciekawych, przyciągających wzrok ilustracji. Ukazuje losy kun, ale również ludzi. Przedstawia pozytywne oraz negatywne charaktery. Okazuje się, że tymi złymi postaciami byli głównie ludzie, którzy najpierw narzekali na niewinne zwierzęta, a później niestety wyrządzali im krzywdę. Natomiast kuny były skore do pomocy, przyjazne i bardzo sympatyczne. 

Bajka opowiada o miłości, przyjaźni, okazywaniu wsparcia, niesieniu pomocy, osiąganiu wytyczonych sobie celów, spełnianiu swoich marzeń, ale również o nienawiści, zawiści, zazdrości, kłamstwie, bólu, przemocy. Skłania do przemyśleń, wyciągania wniosków, zawiera nie jedno ważne przesłanie, morał. Zwierzęta (tak jak i ludzie) to istoty żywe, które również posiadają uczucia, wymagają troski, opieki i szacunku. Nie wolno ich krzywdzić, bowiem na to nie zasługują.

"Pięć sprytnych kun" to bajka lekka, przyjemna i przezabawna, idealna na niedzielne popołudnie. Dodatkowym jej atutem są zawarte w niej przepisy na pyszne potrawy m.in.: sernik, zupę cukiniową, konfiturę mirabelkową, pomidorowy krem czy paluszki czarownicy. Dania nie są skomplikowane, a do ich wykonania można zaangażować całą rodzinę. Zatem zachęcam do lektury oraz przygotowania tych smakowitych potraw :)


"- Jestem kuną, my friend, a nie jakimś tam... podrzędnym gatunkiem - cygara mi nie szkodzą. 
Na tym polega nasza wyższość nad rodzajem ludzkim: nie musimy słuchać lekarzy, prawników, filozofów, polityków ani pań przedszkolanek. Jesteśmy wolni!
- Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się moja  - Prost Eustachy podniósł się z legowiska 
- a ja nie życzę sobie, żebyś mi dmuchał dymem w nos!"


Tytuł : "Pięć sprytnych kun"
Autor : Justyna Bednarek
Ilustracje: Daniel de Latour
Wydawnictwo : Poradnia K
Rok wydania : 2016
Ilość stron : 136


Serdecznie polecam !


  Za możliwość przeczytania książki w formie e-book serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Poradnia K.

czwartek, 4 sierpnia 2016

Trup na trzepaku - K. Nowicka




"Na słowo "promocja" każda kobieta, nawet niezwykle zrównoważona, doznaje wyrzutu adrenaliny. 
Jej źrenice rozszerzają się, żeby mogła lepiej widzieć metki z cenami. 
Mięśnie poprzecznie prążkowane stają się bardziej ukrwione, 
żeby mogła przegonić inną klientkę w wyścigu do tej samej rzeczy w promocji. 
Słuch się wyostrza, żeby dokładnie mogła usłyszeć, jak dużo zyska na zakupie. 
Serce przyspiesza, bo krew krąży szybciej w radosnym podnieceniu. 
Tak, kobieca miłość do promocji niezaprzeczalnie istnieje 
i jest bardzo silnym uczuciem potwierdzonym obiektywnie objawami somatycznymi."


Zapewne każdemu jest znane przeznaczenie i zastosowanie trzepaka. Nie tylko służy do trzepania dywanów i innych temu podobnych, ale również do wykonywania na nim przewrotów, fikołków, a nawet do grania w siatkówkę (trzepak zastępował wtedy siatkę). Czasami stanowi również miejsce spotkań sąsiadów, dzieci czy młodzieży. Okazuje się jednak, że trzepak może być też miejscem dokonania zbrodni, może na nim zawisnąć trup. 

"Trup na trzepaku" to opowieść o przyjaźni czterech kobiet, których życie przez jedno wydarzenie ulegnie całkowitej zmianie. Pewnego dnia, Kudłata spiesząc się jak zwykle na tramwaj, zauważa na trzepaku mężczyznę nie wykonującego żadnych ruchów. Postanawia podejść do niego i sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Rozpoznaje w nim sąsiada swoich rodziców. Kudłata, z racji tego, iż jest lekarką, przystępuje do czynności ratujących życie mężczyzny. Dopiero po chwili zauważa w czole denata dziurę po kuli. Wtedy się poddaje i wzywa pogotowie. Oczywiście zostaje przesłuchana przez policjantów. Po kilku dniach dowiaduje się, że jest jedną z podejrzanych o potrójne morderstwo jednej osoby. Na miejscu zbrodni bowiem znaleziono jej ślady, a ponadto jest ostatnią osobą, z którą widziany był nieżyjący mężczyzna. Przyjaciółki postanawiają zatem pomóc Kudłatej i opracowują plan według którego przeprowadzą własne śledztwo. 

Dlaczego zamordowano mężczyznę? Kto dokonał zbrodni? Jaką tajemnicę skrywał denat? Co wyniknie z prowadzonego śledztwa? Jak zmieni się życie przyjaciółek po niefortunnym wydarzeniu? Jak potoczą się dalsze losy Kudłatej, Szabli, Antoniny i Bazylii?

"- Wiem, ale wiesz, jak to jest z życiem, wyobraź sobie, że życie to stolik, który ma kilka nóżek, 
jedna to rodzina, inna to przyjaciele, następne to praca, dom, zainteresowania, wszystko, 
co jest ważne w życiu. Pamiętaj, że jeżeli stolik ma tylko jedną nogę, nawet wielką i solidną, 
to nigdy nie będzie stabilny, a jeżeli ma kilka małych, ale całkiem pewnych nóg, 
to nigdy ci się taki stolik życia do góry nogami nie wywróci."

Najbardziej w powieści zaintrygowała mnie przyjaźń tak skrajnie różnych od siebie kobiet. Jestem naprawdę zaskoczona, że pomimo dzielących ich różnic, potrafiły ze sobą rozmawiać, wspierać się, a gdy trzeba było, stały za sobą murem i pomagały sobie wzajemnie bez względu na późniejsze konsekwencje. Każda z kobiet jest zupełnie inna, każda kieruje się odmiennymi wartościami, każda inaczej spędza czas wolny (poza  wspólnymi spotkaniami u Bazylii) i każda prowadzi inny styl życia. A jednak coś je do siebie przyciągnęło.  Antonina pracuje w kancelarii prawniczej po kilkanaście godzin dziennie. To kobieta dystyngowana, poważna, elegancka i uchodząca za sztywniarę. Rzadko można dostrzec uśmiech na jej twarzy. Szabla jest przeciwieństwem Antoniny, nie przywiązuje zbytnio uwagi do sposobu ubierania. Sprawia wrażenie anioła, ale posługuje się ciętym językiem. Mieszka ze współlokatorką, umawia się z facetami przez internet - niestety jeszcze nie trafiła na tego jedynego. Kudłata natomiast jest oddaną lekarką w miejscowym szpitalu. Każdego dnia spieszy się na tramwaj, na który rzadko kiedy udaje jej się zdążyć. Mieszka z chłopakiem - Obolałym oraz psem, dwoma kotami i królikiem. I Bazylia - typowa Matka Polka, a nawet Matka Teresa. Jest kochającą żoną i matką trojga niesfornych dzieci. Rodzina jest dla niej najważniejsza. Wiodą szczęśliwe życie w domu na obrzeżach miasta. To właśnie u Bazylii najczęściej dochodzi do spotkań przyjaciółek, tym bardziej, że potrafi świetnie gotować i panuje u niej niesamowita, domowa atmosfera. Przyjaciółki się idealnie uzupełniają i uwielbiają spędzać czas w swoim towarzystwie.

"Jak to zwykle bywa, kiedy baby precyzyjnie się umawiają, 
to nigdy im się spotkać o wyznaczonej porze nie uda."

Autorka wykreowała w powieści wiele barwnych postaci. Bowiem poza przyjaciółkami poznajemy również innych, znaczących bohaterów, którym przydzieliła zabawne i niepowtarzalne przezwiska m.in.: Columbo, Bizon, Boski-Męski, Kramik, Mopa i Pinda-Lafirynda. Wszystkie zdarzenia z ich udziałem wywołują uśmiech na twarzy. Najlepsze są jednak dialogi, odbywające się pomiędzy nimi dyskusje, a także ich indywidualne przemyślenia, zresztą bardzo trafne. Ponadto autorka dokładnie przedstawiła babskie pogaduchy, podeszła do tego tematu z dystansem oraz poczuciem humoru, wykazała się ciekawymi spostrzeżeniami. Dopiero po zapoznaniu się z nimi, można sobie uświadomić, jak te kobiece spotkania i rozmowy mogą wyglądać z zewnątrz i w jaki sposób mogą zostać odebrane. 

Wątek kryminalny jest moim zdaniem prawidłowo skonstruowany. Stopniowo ujawniane są poszczególne etapy śledztwa. Tak naprawdę do ostatniej strony nie wiadomo kto i dlaczego dokonał zabójstwa mężczyzny, a przede wszystkim jakim sposobem denat znalazł się na trzepaku. Przyznaję, że wyjaśnienie tej sprawy oraz samo zakończenie mnie zaskoczyło.

"Jako typowy mężczyzna wcale się nie zastanawiał, co go ciągnie, gdzie, po co i dlaczego,
 i co z tego może wyniknąć. Ciągnie, znaczy, że należy się pociągowi poddać."

Powieść napisana jest lekkim, komicznym i przyjemnym stylem. Podzielona jest na kilkadziesiąt krótkich rozdziałów, co zdecydowanie ułatwiało czytanie. Zawiera mnóstwo przezabawnych i uroczych sytuacji, co ułatwia jej odbiór i wywołuje pozytywne emocje. Opowiada o sile pięknej i ogromnej przyjaźni, miłości, rodzinie, relacjach damsko-męskich oraz o macierzyństwie, które niestety bywa trudne i skomplikowane. Ponadto w książce ukazana została Fuerteventura słynąca z cudownych krajobrazów, zapierających dech w piersiach widoków, pięknych złotych plaż, gościnności mieszkańców oraz turkusowych wód oceanu i błękitnych zatoczek. 

"Trup na trzepaku" to powieść obyczajowa łącząca elementy komedii z wątkiem kryminalnym. Polecam ją przede wszystkim kobietom jako miłe spędzenie i urozmaicenie czasu. Lektura tej książki na pewno zapewni Wam poznanie ciekawych i groteskowych, a zarazem życiowych spostrzeżeń czterech zupełnie różnych pod względem osobowości przyjaciółek.

"Marzenia marzeniami, ale kobiety, wbrew męskim przypuszczeniom, 
są zwykle bardzo logiczne i dokonują przemyślanych wyborów.
to znaczy najpierw dokonują wyborów pod wpływem chwili, a potem, jak już przemyślą, 
to dokonują tych przemyślanych. Te przemyślane często są odmienne od spontanicznych, 
dlatego można odnieść mylne wrażenie, że kobiety nie potrafią podejmować decyzji. 
Ta opinia jest wierutnym kłamstwem - kobiety podejmują ich aż za dużo 
i czasem tylko gubią się w tym nadmiarze." 


Tytuł : "Trup na trzepaku"
Autor : Konstancja Nowicka
Wydawnictwo : Novae Res / https://www.facebook.com/NovaeRes
Oprawa : miękka
Ilość stron : 252


Serdecznie polecam !


  Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.