„Dzisiejszy dzień nauczył mnie, że ważne jest tu i teraz.
Wczoraj było i tego nikt nie zmieni, a na jutro mogę jeszcze wpłynąć,
Dziś będzie nietypowo… Jestem po lekturze najnowszej książki Anity Scharmach
„Mam na imię Ania”. I w związku z tym powinnam opublikować recenzję
owej powieści, ale wyjątkowo tego nie uczynię. Dlaczego? Odpowiedź jest
bardzo prosta. Nie potrafię ubrać w słowa wszystkich emocji i myśli,
które mną targały przez niespełna trzysta stron wspomnianej książki. Nie
jestem w stanie opisać uczuć, które nadal mi towarzyszą, mimo iż od
skończonej lektury minęło kilkanaście godzin. Emocje, których
doświadczyłam, zaznajamiając się z opowiedzianą historią, nadal we mnie
tkwią, nadal we mnie buzują… Tak naprawdę chyba po raz pierwszy brakuje
mi słów, by opisać to, co czuję, co myślę… Jestem ogromnie zszokowana i
niezwykle poruszona. Nie spodziewałam się tak wstrząsającej i mocnej
historii. Dawno nie wylałam tylu łez, ile wczorajszego wieczoru… Napiszę
zatem krótko, mając nadzieję, że moje słowa zachęcą Was do lektury
tejże powieści. Bo niewątpliwie warto po nią sięgnąć. Co ja piszę…
Trzeba po nią sięgnąć! Trzeba poddać się refleksjom i mądrościom
płynącym z owej powieści. Trzeba poznać historie bohaterów, poczuć ich
emocje, przeżyć ich historie. Po prostu trzeba.
Tytuł: „Mam na imię Ania”
Autor: Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2020
Ilość stron: 274
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura obyczajowaEgzemplarz recenzencki
Bardzo zachęcasz tymi paroma zdaniami - to mi w zupełności wystarczy by dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńWitam, czytając recenzje hm nie recenzja.. trochę mnie przerazila opinia.. ... Hm.. nie wiadomo czego można się spodziewać czy to cos strasznego czy nie możliwe do ogarnięcia umysłem zwykłego czytania... Hm... intrygujaca i zachęca do przeczytania cóż to za Ania... KR
OdpowiedzUsuńLubię mądre i refleksyjne książki, które poruszają nas emocjonalnie, więc zapisuję sobie ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńIdealna dla mojej siostry.
OdpowiedzUsuń