"(...) - Życie to zupa z literkowym makaronem. Wcinaj swoją zupę, Elizabeth."
Pierwsze spotkanie z piórem Penny Reid, które miało miejsce kilka
miesięcy temu przy okazji lektury "Randka z homo sapiens", okazało się
nie tylko udane, zaskakujące i smaczne, ale nade wszystko zabawne i
odprężające. Dlatego też skłamałabym mówiąc, że nie czekałam na drugi
tom serii "Kółko Singielek Miejskich". Czekałam z niecierpliwością,
ciekawością i ekscytacją. Co też zaserwuje autorka w kolejnej części
cyklu? Z czym tym razem się zmierzy? Czy ponownie mnie rozbawi, wzruszy i
zadziwi? Czy opowiedziana przez nią historia wciągnie mnie w fabularny
labirynt uczuć, relacji i zdarzeń? A ponadto, czy najnowsza powieść
dorówna swojej poprzedniczce, czy może okaże się od niej lepsza? Owe
pytania nurtowały mnie od momentu zapowiedzi książki, zatem pragnąca
poznać na nie odpowiedzi i niesamowicie zaintrygowana dalszymi losami
przyjaciółek sięgnęłam po "Przyjaciół bez bonusu". I...
Życie
niespełna trzydziestoletniej Elizabeth Finney skupia się wyłącznie na
ciągłych dyżurach w szpitalu, prowadzeniu klinicznych badań, a we
wtorkowe wieczory na plotkowaniu i dzierganiu w gronie przyjaciółek. Liz
jest kobietą samotną, upartą, sarkastyczną, a jednocześnie wrażliwą,
dobrą i przepełnioną bólem, który nieustannie w sobie tłumi. Uwielbia
muzykę boysbandów, robótki ręczne, dzięki którym tworzy czapeczki dla
dzieci. Kieruje się w życiu jedną zasadą: nigdy się nie zakochać, wierzy
bowiem, że miłość zawsze kończy się utratą i cierpieniem. Traumatyczna
przeszłość zrodziła w niej to przekonanie. Dlatego, gdy pewnego dnia
zostaje wezwana do zmagającej się z mukowiscydozą czteroletniej
pacjentki i wówczas dostrzega JEGO, jest przerażona i roztrzęsiona. Nico
Manganiello to nieziemsko przystojny showman, ale przede wszystkim to
spędzająca sen z powiek "przeszłość" Elizabeth. Znajomy z dziecięcych i
młodzieńczych lat, który wiecznie jej dokuczał, ale który też był przy
niej po dramatycznej stracie bliskiej jej osoby, i którego jedenaście
lat temu pozostawiła bez słowa wyjaśnienia...
Uważam, że drugi tom serii to opowieść bardziej stonowana, bardziej
harmonijna i bardziej nostalgiczna od poprzedniego tomu. Owszem mnóstwo w
niej fragmentów o optymistycznej aurze, ale po pierwsze przyjmuje ona
lekkie zabarwienie, a po drugie jest tegoż fluidu znacznie mniej niż w
pierwszej części cyklu o Miejskich Singielkach. Ta melancholijna,
sentymentalna i nastrojowa atmosfera moim zdaniem czyni tę książkę
lepszą i bardziej wartościową. Pochłonęłam ją praktycznie w jedno
niedzielne popołudnie, ujęła i rozbawiła mnie dedykacją skierowaną do
nowego komputera (co jest niezwykle oryginalnym pomysłem), porwała mnie
intrygującą i absorbującą nutą fabularną urozmaiconą włoskim akcentem i
niejako muzycznym duchem, poruszyła wplatanymi momentami przybierającymi
poważny i smutny ton, i co najważniejsze wzbudziła szereg emocji,
począwszy od niezrozumienia, przez śmiech i wzruszenie, po zaskoczenie.
Zaskoczenie wynikające głównie z wprowadzenia w dwudziestym drugim
rozdziale swego rodzaju wstawki, za pomocą której autorka daje
czytelnikowi możliwość wyboru. Wyboru między subtelnością a dosadnością.
To zamysł z pewnością rzadko spotykany, frapujący i emocjonujący.
Ów element niewątpliwie stanowi urozmaicenie powieści, która nie jest
nietuzinkowa, której
pojedyncze nici fabularne kroczą według standardowych szablonów
przypisanych literaturze obyczajowej. Opowieść ta jest kompozycją nurtu
obyczajowego, sporej dawki romantycznej, namiastki erotycznej, a także
posmaku kryminalnego. Wątek miłosny wysuwa się na pierwszy plan,
przyćmiewając pozostałe poruszone motywy, jakże ważne i warte uwagi. Autorka nadmienia bowiem o ważnych zagadnieniach współczesnego
świata, a mianowicie w mniejszym lub większym stopniu zwraca uwagę na
odpowiedzialną, czasochłonną i pełną poświęceń pracę lekarzy, opiekę nad
chorym dzieckiem nieustannie wymagającym leczenia, na istotny wpływ
młodości na dorosłe życie, a także na zmaganie się z tragicznymi
zdarzeniami sprzed kilku lat, a zwłaszcza ze śmiercią. Ponadto ukazuje
zjawisko stalkingu wraz z
towarzyszącymi owemu emocjami, aspektami i niebezpieczeństwami.
"Przyjaciele bez bonusu" to przede wszystkim opowieść Elizabeth, kobiety
przesiąkniętej lękiem przed zranieniem wynikającym z utraty kochającej
osoby. Ta woli samotnie kroczyć przez życie, aniżeli z kimś, kto prędzej
czy później i tak odejdzie. Jest ona również przepełniona strachem
przed szczerym obdarzeniem uczuciem drugiego człowieka. To jest na tyle w
niej silne, że postanawia wzbraniać się przed miłością. Ba! Decyduje,
że jej serce już nigdy do nikogo nie zabije. Wiele emocji
skrywa głęboko w sobie, o wielu nie rozmawia, wielu tematów unika.
Nie przyznaje się przed samą sobą do tego, co czuje. Wypieranie jest
lepsze i bezpieczniejsze. Cienie przeszłości nieustannie za nią
podążają, nie pozwalając jej otworzyć się na to, co teraz i na
przyszłość. Tak naprawdę pragnie być kochana, i gdzieś tam na dnie
serca chce kochać, ale jednocześnie wierzy, że tylko samotność
zapewni jej wewnętrzny spokój. Dlatego się jej mocno trzyma, a
pomaga jej w tym praca rezydentki w miejscowym szpitalu. Jednak nagle
pojawia się mężczyzna, który burzy jej poukładany świat, którego
obecność zaciera jej zasady i postanowienia. Wówczas wracają
wspomnienia, które stają się coraz bardziej wyraźne i które uderzają w
Elizabeth z ogromną siłą.
"Przyjaciele bez
bonusu" to niezwykle przyjemna, zajmująca, pasjonująca i tkliwa
historia, która otulona jest humorem, wprowadza zarówno w stan
relaksacyjny, jak i nierzadko kontemplacyjny. To opowieść o przyjaźni,
tęsknocie, żalu, determinacji w walce z przeciwnościami losu oraz
nadziei. O sukcesywnym otwieraniu się na miłość, przyznawaniu się do
popełnionych błędów, przebaczeniu, zaufaniu i bliskości. O zazdrości,
nienawiści i prześladowaniu. O tym, że tylko przepracowanie tego, co
było, pogodzenie się z przeszłością i niejako uwolnienie się od niej
jest szansą na nowy początek, i co najważniejsze,
może być kluczem do szczęścia... To idealna lektura na letni czas,
serdecznie polecam!
Cytaty:
"Nieodwzajemniona miłość była moim ulubionym rodzajem miłości.
Jej jednostronna natura działała na mnie w podobny sposób jak muzyka boysbandów.
Nieodwzajemniona miłość była miłością teoretyczną,
ponieważ nie dało się sprawdzić jej autentyczności.
Beznadziejnie jednostronna, a jednocześnie na swój tragiczny sposób inspirująca."
"Trudno tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało."
" - (...) To znaczy, że miłości nie można kupić ani sprzedać.
Nagrodą za miłość jest miłość sama w sobie."
"- (...) Nie ma znaczenia, jak bardzo próbujesz jej unikać, miłość i tak cię znajdzie.
Miłość zawsze cię dopadnie, powali na ziemię, chwyci cię, wierzgającą, za włosy
i będzie tłukła swoim miłosnym kijem baseballowym, dopóki nie ulegniesz.
To najbardziej nieokiełznana moc we wszechświecie. Nie uciekniesz..."
Muszę jeszcze przeczytać pierwszy tom.:)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie byłam zainteresowana tymi książkami, ale ostatnia ktoś na youtube recenzował obie części i tak pomyślała, że to totalnie książki dla mnie! Że by może ominęłaby mnie warta uwagi seria. Teraz więc czaję się na tom pierwszy i oczywiście potem na drugi i jak już przeczytam, to mam nadzieję, że mi się spodobają :)
OdpowiedzUsuńSą bardzo przyjemne, odprężają, bawią i wzruszają. Świetna jest ta seria, serdecznie zachęcam! Idealne książki na letni czas :)
Usuń