piątek, 4 maja 2018

"Pocałunek morza" - Anna Stryjewska [recenzja]




"(...) Potem pochyliła się nad grobem, zapalając znicz.
Wreszcie była z nim sama, wreszcie nikt im nie przeszkadzał. Mogła teraz powiedzieć wszystko.
O tym, jak tęskniła, jak latami wypatrywała, czekając na niego. 
O tym wszystkim, co w niej powoli umierało; o nadziei, która tliła się do samego końca.
A wreszcie o tym, jak bardzo czuła się w tej chwili samotna."
 

Szczerze mówiąc, mam spory problem z wyrażeniem opinii o książce "Pocałunek morza". Od poznania ostatniej zapisanej strony powieści minęło kilka dni, a ja nadal nie wiem, od czego tak naprawdę miałabym zacząć. I przyznaję, że świadomie i celowo odwlekałam moment, aby zasiąść do laptopa i podzielić się wrażeniami po zaznajomieniu się z utworem Anny Stryjewskiej. Imałam się jakichkolwiek domowych zajęć, aby odsunąć od siebie myśl o tym, że czas napisać recenzję. Cóż, nie da się uniknąć tego, co nieuniknione. Dlatego też nadeszła ta chwila, kiedy wreszcie trzeba stawić czoła temu zadaniu i co nieco Wam przekazać na temat wspomnianej książki. Zatem zapraszam na krótki tekst. 

Patrycja Jarosz traci matkę będąc małą dziewczynką. Po jej śmierci przeprowadza się do babci Helenki, która dzieli dom ze swoją siostrzenicą. Ojciec natomiast próbuje ułożyć sobie życie na nowo u boku innej - bogatej, dystyngowanej i wyniosłej kobiety. Ta nie akceptuje córki partnera, nazywając ją bękartem. Z kolei ojciec obiecuje dziewczynce, że po ślubie będzie inaczej, że wszystko się ułoży, że zabierze ją z nieprzyjaznej babcinej chaty w Górkach i że zawsze już będą razem. Niestety mężczyzna nie dotrzymuje słowa, a nastoletnia Patrycja musi mierzyć się z trudami życia w niewielkiej miejscowości. Babka traktuje ją jak służącą i kolejną osobę do wykarmienia, Tereska jej nienawidzi - swą niechęć okazuje na każdym kroku, sąsiad molestuje, a chłopak, któremu oddała swe serce, ją rani... Pewnego dnia schorowany ojciec wzywa dziewczynę do siebie. Wiedząc, że jego dni są policzone, postanawia powiedzieć córce prawdę i wreszcie wyjawić ciążący przez lata sekret... Niepowodzenia, brak perspektyw, samotność oraz odkryta tajemnica skłaniają Patrycję do opuszczenia wsi i podążenia ku spełnieniu skrytego marzenia. Tymczasem na jej drodze staje pewna kobieta. Owo spotkanie odmieni życie skrzywdzonej przez los dziewczyny...

Jakie są moje odczucia po lekturze "Pocałunku morza"? Krótko - ambiwalentne i nie w pełni sprecyzowane. Pewnych myśli kotłujących się w mej głowie od paru dni nie potrafię dokładnie nazwać, nie umiem też trafnie zdefiniować mych uczuć. Albowiem z jednej strony doszukałam się pozytywów przedstawionej opowieści, a z drugiej napotykałam na co poniektóre przeszkody, zarówno stylistyczne, emocjonalne, jak i czysto fabularne. Nie ukrywam, że początek opowieści mnie zafrapował. Ba! Nawet niejako porwał, obudził ciekawość i skupił moją uwagę. Można powiedzieć, że zaabsorbowanie towarzyszyło mi do ostatniej kartki, gdyż rozwiązań wielu aspektów ujętych w historii nie byłam w stanie przewidzieć. Niestety w międzyczasie pojawił się chaos, który wyraźnie utrudniał mi chłonięcie tejże powieści i łatwe przyswajanie jej poszczególnych wątków. A tych mam wrażenie było aż nadto, biorąc pod uwagę fakt, że książka liczy niecałe dwieście dziewięćdziesiąt stron. Prawdę mówiąc, zostałam przytłoczona nie tylko nadmiarem zdarzeń, ale także sposobem ich ukazania. Teraźniejszość przeplatająca się z przeszłością w formie retrospekcji, lapidarność potraktowania pojedynczych motywów, wplatanie kompletnie zbędnych zdarzeń w ramach urozmaicenia opowiadanej historii (przynajmniej takie odniosłam wrażenie), natłok poruszanych problemów natury społecznej, rodzinnej czy psychologicznej dotykających jednostkę - to wszystko wyzwalało poczucie nierealności. Śmierć, molestowanie, odtrącenie, pomiatanie drugą osobą, manipulacja, plotki burzące dotychczasowe życie, osamotnienie, próba samobójcza, nieszczęśliwa miłość, tajemnice rodzinne, kłamstwa, prostytucja, wytykanie palcami to tylko część zagadnień, o których mowa w powieści. Szerokie spektrum uchwyconej tematyki, jakże ważnej, wymagającej z pewnością refleksji i uwagi, w większości jest potraktowane zbyt esencjonalnie, przez co nie nadano mu oczekiwanego emocjonalnego wydźwięku. Owszem, zobrazowaną historię cechuje melancholia, smutek, gorycz, jednak brakuje jej głębszego wyrazu, mocnego tupnięcia emocjonalnego, intensywności odczuwania, przeżywania i doświadczania.

Ponadto mnogość osobowości przewijających się na łamach tej niezbyt obszernej powiastki nie powala na skrupulatne przyjrzenie się każdej z nich. Odniosłam wrażenie, że role kilku postaci - niezwykle lakoniczne i niewiele znaczące - zostały wstawione na siłę, wciśnięte tylko po to, aby uatrakcyjnić fabułę i nadać dynamicznego tempa powieści. Cóż, uważam ów zabieg za nieudany. Losy Patrycji, pełne zawiłości, komplikacji, ekspresji, a nawet zdumienia, w ogóle do mnie nie przemówiły. Dlaczego? Mianowicie, główną bohaterkę spotyka tabun utrapień, dylematów, nieszczęść i przeszkód. W pewnym momencie zrodziły się w mej głowie pytania: Co jeszcze przytrafi się młodej kobiecie? Ile nieszczęść jeszcze na nią spadnie? Moje wątpliwości budziło również jej podejście do wielu kwestii, jej postrzeganie świata i własnego życia. Przyzwalanie na wiele spraw czy godzenie się na warunki stawiane przez ludzi z jej bliskiego otoczenia wywoływały nie tylko moje niezrozumienie, ale przede wszystkim sprzeciw. Niekiedy jej poczynań nie aprobowałam. Starałam się przeniknąć do jej umysłu i odczytać pobudki, jakimi kierowała się do stawiania takich, a nie innych kroków. Ale nie do końca mi się to udało. Nie pomogły nawet uwzględnione fragmenty stanowiące przemyślenia i rozważania Patrycji, bowiem w moim mniemaniu poświęcono im za mało miejsca. Co więcej, nie zabarwiono ich odpowiednio pod względem emocjonalnym. A szkoda, bo wówczas może lepiej i bardziej zgłębiłabym się w myśli kotłujące się w głowie pierwszoplanowej postaci oraz towarzyszące jej uczucia. Cóż, biorąc pod uwagę jej trudne życie, którego nie pozbawiono też pozytywnych akcentów, niejednokrotnie powinny mi były towarzyszyć współczucie, żal, złość, a być może nawet łzy. Aczkolwiek nic takiego nie poczułam, serce biło w jednostajnym rytmie, a i struny duszy pozostały nienaruszone.

"Pocałunek morza" to opowieść o tęsknocie, samotności, naiwności, pogardzie, zakłamaniu i spoglądaniu w przyszłość przez pryzmat pieniędzy. O pasji, pragnieniu miłości, sile przyjaźni i stopniowym realizowaniu najskrytszych marzeń. O porażkach, sukcesach, rozstaniach i przebaczeniu. I wreszcie o przypadkowych spotkaniach, które sprawiają, że świat staje się piękniejszy. To niewątpliwie nostalgiczna, kontemplacyjna i przyjmująca w przeważającej części szare i smutne odcienie powieść. Jej istota fabularna idealnie komponuje się z zaproponowaną szatą graficzną, która na pewno skłania do zadumy. Za intrygującym, enigmatycznym i delikatnym tytułem kryje się co prawda historia warta uwagi i dyskusji, ale z pewnością wymagająca dopracowania jej poszczególnych elementów. Mnie nie ujęła, ale może Ciebie urzeknie?


"- Życie mamy tylko jedno - (...). - Drugiej takiej samej chwili już nie będzie, a czas ucieka.
Trzeba się zastanowić, czy chcemy żyć, czy chcemy mieć."
 

Tytuł: "Pocałunek morza"
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2018
Ilość stron: 288
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura obyczajowa
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.


4 komentarze:

  1. Wkrótce również będę czytała tę książkę i przyznam szczerze ,że jestem bardzo ciekawa, jak ją odbiorę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem te niedopracowane elementy potrafią zniszczyć dobrze zapowiadającą się historię/ pomysł autora.I ten brak określonej reakcji na powieść też ją niestety odrzuca ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno przeczytam tą książkę bo uważam że ona będzie wyśmienita.Ten co nie przeczyta to niech żałuje.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.