"(...) jeśli nie zaczniesz walczyć, kiedy osiągniesz szczyt, już nigdy tego nie zrobisz.
Umrzesz - może nie fizycznie, ale umrzesz."
"Pierwszy bandzior" - nie mogłam pominąć tegoż jakże intrygującego
tytułu, nie mogłam przejść obok tak prostej, jednokolorowej i niejako
tajemniczej okładki, i nie mogłam zwyczajnie nie zaznajomić się z
pierwszą książką autorki ukazaną na polskim rynku wydawniczym. Ponadto
nie mogłam nie poznać opowieści, której pochlebne recenzje wyskakiwały
prawie każdego dnia na monitorze mego laptopa. Musiałam sięgnąć po tę
powieść, uzyskać odpowiedź na nurtujące mnie zasadnicze pytanie: Kim
bądź czym jest tytułowy pierwszy bandzior? Zapragnęłam dowiedzieć się,
jaką historię skrywa ów utwór i co tak naprawdę postanowiła przekazać
przez niego Miranda July. Chciałam posiąść tę wiedzę i przekonać się,
czy i na mnie owa lektura wywrze pozytywne wrażenie. A nade wszystko,
czy mnie do siebie przekona... I cóż... Spędziłam z tą książką prawie
sześć dni, i mogę rzec jedno... Było to najbardziej osobliwe, nietypowe i
najdziwniejsze spotkanie w moim dotychczasowym życiu... Dlaczego?
Zapraszam na moją opinię.
Miranda July urodziła się w
Vermont, obecnie mieszka w Los Angeles. Jest twórczynią filmów, artystką
i pisarką. Jej filmy zdobyły nagrodę specjalną jury na Sundance Film
Festival i cztery nagrody na festiwalu w Cannes, w tym Złotą Kamerę.
Proza July ukazywała się na łamach "The Paris Review", "Harper's" i "New
Yorkera", a jej zbiór opowiadań No One Belongs Here More Than You (2007) został nagrodzony Frank O'Connor International Short Story Award i opublikowany w dwudziestu trzech krajach. Pierwszy bandzior,
wydany dotąd w ponad dwudziestu krajach, to pierwsza książka jej
autorstwa, która ukazuje się po polsku. (źródło: okładka książki)
Cheryl
Glickman to czterdziestotrzyletnia samotna kobieta, menedżerka w firmie
zajmującej się tworzeniem DVD z ćwiczeniami fizycznymi i kursami
samoobrony. To walcząca z natręctwami pedantka mieszkająca sama w domu w
Los Angeles, zakochana w starszym o kilkanaście lat mężczyźnie o
imieniu Phillip, z którym, jak twierdzi znają się od poprzednich
wcieleń.
To cierpiąca na globus hystericus (gula w gardle) pacjentka
chromoterapeuty, który przepisał jej esencjonalny płyn o czerwonym
zabarwieniu przeznaczony do picia każdego poranka. Ale gdy ten nie
pomaga, Cheryl udaje się na terapię do psychologa klinicznego, którym
okazuje się recepcjonistka znanego doktora. Leczenie przyjmuje
zupełnie inny kierunek, dość ciekawy zresztą... Tymczasem szefowie
Cheryl zwracają się do niej z prośbą o gościnę dla ich jedynej córki
Clee. Kobieta zgadza się, w sumie nie dano jej wyboru. Nie spodziewa
się, że przestąpienie progu jej mieszkania przez młodą dziewczynę zburzy
jej dotąd poukładany i w miarę stabilny świat. Co więcej, że odmieni
życie ich obu...
Dziwna - to pierwsze
słowo, które nasuwa się zarówno w trakcie lektury "Pierwszego
bandziora", jak i tuż po odłożeniu jego na półkę. Z czasem pojawiają się
w głowie inne przymioty odnoszące się do tej jakże zawiłej, niekiedy
chaotycznej, a momentami nawet męczącej powieści. Niepojęta, przyjmująca
znamiona anormalnej, oryginalna, nieszablonowa, świeża i stanowiąca
mieszaninę rozmaitych, często trudnych do zdefiniowania odczuć. Historia
ta będąca nieoczywistą, nierzadko niejasną, sprawiającą wrażenie
niemożliwej, przepełniona jest fragmentami absurdalnymi, refleksyjnymi,
nieapetycznymi, a co zaskakujące - nawet poruszającymi. Zdecydowanie
budzi ambiwalentne uczucia, najpierw pochłania, aby potem do siebie
zrazić, po czym ponownie absorbuje i zaprząta myśli, aby następnie
przeżuć, zniechęcić i wypluć. Przeważająca część książki jest totalnym
rollercoasterem, człowiek pragnie dalej podążać wyznaczonym torem i
poddać się serwowanym emocjom, a jednocześnie marzy o tym, aby się czym
prędzej wydostać z tej niebywale gwałtownej i nade wszystko
nieobliczalnej karuzeli. Problem w tym, że jeśli przerwie, to nie dowie
się, jakiego nieprzewidywalnego i niewyjaśnionego w pełni przeżycia
doświadczy na końcu. A zakończenie poniekąd zaskakuje, pozostawiając w
niedosycie i zadumie, a co najważniejsze - w niepewności, pogmatwaniu,
niejednoznaczności i z nowo zrodzonymi pytaniami, z tymże na co
poniektóre odpowiedzi przychodzą po pewnym czasie, a na inne wcale.
Historia ujęta w powieści Mirandy July jest bezapelacyjnie zagmatwana i niespójna emocjonalnie, co zaburza spokój i z pewnością nie wprawia w stan relaksacyjny. Albowiem opowieść ta to jedno wielkie zawirowanie fabularne, uczuciowe, intelektualne. To kompozycja nostalgii, niezrozumienia, zniesmaczenia, dezaprobaty, ale również kontemplacji, skupienia, uwagi oraz wahania nastrojów, które w pewnym momencie było nie do zniesienia. Czytać czy odłożyć? Kontynuować czy się pożegnać i zapomnieć? Oto pytania, które towarzyszą przez prawie trzysta trzydzieści sześć stron tejże publikacji. Coś jednak do niej przyciąga, to coś nie pozwala się z nią rozstać, wyzwala swego rodzaju napięcie i chęć trwania przy niej i z nią do samego końca. To coś sprawia, że co kilkanaście kartek milion razy zmienia się decyzję co do dalszego "smakowania" owej powieści. A co to jest? Poza ciekawością rozwiązania losów pojedynczych jednostek i ogromną dawką przeróżnych emocji, to pióro autorki intryguje najbardziej. Jej specyficzny, bezpośredni i prostolinijny język otulony gdzieniegdzie humorem i ironią, niekiedy przyjmujący niezbyt delikatną barwę (czasem wręcz odpychającą), a nade wszystko niebywale inteligentny i świadomy. To bez wątpienia największy atut "Pierwszego bandziora".
Zaletą są również dobrze wykreowane postacie, jakże barwne, różniące się między innymi pod względem wieku, mentalności, stylu życia, statusu materialnego oraz poglądów. Aczkolwiek jest coś, co łączy wszystkich bohaterów. Są zagubieni, niepewni siebie, wrażliwi na swój sposób, lękliwi, zamknięci w swym wewnętrznym świecie, do którego nie chcą nikogo wpuścić z obawy przed zranieniem, porzuceniem, stłamszeniem i zakłóceniem ich przyszłych wyobrażeń. Każda z przedstawionych w powieści osób zmaga się ze swymi słabościami, prowadzi walkę z samą sobą, nie wyjawia głęboko skrywanych uczuć, nie uzewnętrznia się, ucieka przed przyszłością, często żyje złudzeniami, próbuje się dopasować i podążać drogą wyznaczoną przez życie. Zadręcza się, gromadzi w sobie spory pokład myśli, koncentruje aż nadto na rozterkach, analizuje, wypiera to, co według niej jest niewygodne i niedobre. A przede wszystkim poszukuje siebie, swej tożsamości, swego ja schowanego gdzieś na dnie, swojej ścieżki życiowej prowadzącej do wyzwolenia i spełnienia, a być może nawet oczyszczenia. Każda z ukazanych istot ma swój dziwny, niepowtarzalny i poukładany świat, który z czasem zakłócony powoduje całkowite jego przewartościowanie. Cheryl - kobieta uległa, próbująca zwalczyć globus, prowadząca ciche rozmowy z Kubelkiem Bondy'm na pewnym etapie odkrywa swoje pragnienie, powołanie... Bezpośredni i szczery Phillip marzy o dowartościowaniu swojej osoby, i nie tylko... A młoda, niezbyt ambitna i niezdecydowana Clee po prostu szuka... Celu, kierunku, siebie...
"Pierwszy bandzior" to niesztampowa, dziwaczna, nietypowa i niesamowicie refleksyjna powieść, którą na pewno specyfika fabularna i stylistyczna oraz zaprezentowany punkt widzenia na określone aspekty ludzkie wyróżnia spośród wielu tytułów ukazanych na polskim rynku wydawniczym. Owa historia wydaje się nierealna, niewyobrażalna, niezwykle trudno jest przedłożyć sobie ją na rzeczywistość. Pochyla się nad istotą problemów emocjonalnych człowieka, jego zamknięcia się w kokonie wewnętrznym pełnym bólu, cierpienia, obaw, myśli, poszukiwań, marzeń i pragnień. Problemów, których często nie przyjmuje się do wiadomości, które czasem bywają nieznane - a może są znane, tylko niezauważalne? Może wystarczyłoby dostrzec, zajrzeć głębiej, pomóc? To powieść, która włada myślami, która szczelnie osadza się w głowie bez możliwości wydostania się, która zmienia spojrzenie na wiele elementów ludzkiego życia. I w której każdy czytelnik odnajdzie jakąś cząstkę siebie...
Cytaty:
"(...) - Wydaje mi się, że jestem okropnym człowiekiem.
Przez ułamek sekundy wierzyłam mu - spodziewałam się, że zaraz zwierzy mi się z jakiejś zbrodni,
być może morderstwa.
Potem zdałam sobie sprawę, że wszystkim nam wydaje się, że jesteśmy okropni.
Ale zwierzamy się z tego tylko wtedy, gdy zamierzamy prosić kogoś, żeby nas pokochał.
To jak rozbieranie się."
"- (...) Rzeczywistość przychodzi i odchodzi, i nie jest zbyt interesująca."
"(...) A może o to właśnie chodziło w miłości: żeby nie myśleć?"
Tytuł: "Pierwszy bandzior"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pauza.
Autor: Miranda July
Tłumaczenie: Łukasz Buchalski
Wydawnictwo: Pauza
Data wydania: 2018
Tłumaczenie: Łukasz Buchalski
Wydawnictwo: Pauza
Data wydania: 2018
Ilość stron: 336
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura piękna
Argument, że jest to bardzo refleksyjna książka, w której każdy czytelnik znajdzie cząstkę siebie przekonał mnie ostatecznie do tego, by sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńWidzę, że było to niecodzienne spotkanie czytelnicze :) nie wiem, czy się na nie zdecyduję, chociaż miałam taki zamiar. Te niesmaczne i odpychające momenty mnie trochę stopują.
OdpowiedzUsuńInteresująca książka. Dobrze, że postacie są ciekawie wykreowane.
OdpowiedzUsuńNie czytałam.
OdpowiedzUsuńCzuję się przekonana do przeczytania :) Już sam tytuł intryguje :) a sam fakt, że książka nietypowa tym bardziej.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś. Chętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuń"Pierwszy bandzior" to książka, która może wzbudzać pełen wachlarz emocji. Jest absolutnie nieoczywista, bardzo oryginalna i niesamowicie zaskakująca, co sprawia, że jej lektura może dziwić. Coś jednak sprawia, że chce się brnąć przez kolejne strony i poznawać fabułę wykreowaną przez Mirandę July. Ta niesztampowość kusi, więc polecamy gorąco! :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy przypadła by mi do gustu.
OdpowiedzUsuń