"Moje życie właśnie się skończyło. Moje serce jest martwe.
Zostałam wdową w wieku dwudziestu siedmiu lat."
Kiedy pierwszy raz ujrzałam okładkę książki "Consolation" już
wiedziałam, że muszę poznać skrywającą się za nią historię. Ma ona w
sobie coś niesamowitego, co sprawia, że przyciąga uwagę, i co więcej nie
pozwala oderwać wzroku. Niby prosta, ukazująca dwoje zakochanych w
sobie ludzi, ale bije od niej niezwykłe ciepło. Poza oprawą moje zainteresowanie ową powieścią spotęgowała
również notka wydawnicza sugerująca emocjonującą, porywającą i
wzruszającą opowieść. Zanim jednak zabrałam się za lekturę tej książki
okrzykniętej przez New York Times bestsellerem, zaznajomiłam się z
wieloma opiniami o niej, praktycznie samymi pozytywnymi, a niekiedy i
pełnymi zachwytów. Nawet mówiono mi: "nie czytaj!" (oczywiście w
pozytywnym sensie). I nie ukrywam, że wówczas zaczęłam się obawiać.
Czego? Rozczarowania. Dlaczego? Albowiem nadane owej powieści
wysokie noty sprawiły, że moje podejście do niej cechował aż nadto spory
optymizm i całkiem niezłe podekscytowanie. W związku z tym troszkę
odwlekałam moment otworzenia książki i zapoznania
się z jej zawartością. Ale ten stan nie mógł przecież trwać długo i
wreszcie trzeba było się za nią zabrać. I... No właśnie, jak potoczyło
się moje pierwsze spotkanie z piórem Corinne Michaels? Czy pierwszy tom
serii "Consolation Duet" mnie urzekł i oczarował? I przede wszystkim,
czy sięgnę po jego kontynuację? Zapraszam na recenzję.
Corinne
Michaels jest autorką bestsellerowej serii z list New York Timesa, USA
Today oraz Wall Street Journal, zatytułowanej "The Salvation Series" (w
jej skład wchodzą powieści: "Beloved", Beholden", Consolation",
"Conviction" i "Defenseless") oraz powieści "Say You'll Stay", "Say You
Want Me" i "Say I'm Yours". Jest bardzo uczuciową, błyskotliwą,
sarkastyczną, uwielbiającą dobrą zabawę mamą dwójki dzieci. Corinne jest
szczęśliwą żoną mężczyzny swoich marzeń, byłego oficera marynarki
wojennej. Po tym, jak spędziła wiele miesięcy z dala od swojego męża,
który pełnił w tym czasie służbę, czytanie i pisanie było dla niej
odskocznią od samotności. Jej babcie od strony matki i ojca były
bibliotekarkami, co tylko spotęgowało jej zamiłowanie do czytania. Po
wielu latach pisania opowiadań, nie mogła zignorować potrzeby ukończenia
swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej "Beloved". Mężczyźni w jej
książkach są życiowymi rozbitkami, tak pięknymi, że skradną ci serce.
(źródło: okładka książki)
Natalie i
Aaron są szczęśliwym małżeństwem. Ona z zawodu reporterka, on -
żołnierz SEAL przebywający właśnie na misji militarnej. Para spodziewa
się pierwszego dziecka, tak bardzo wyczekiwanej, upragnionej i
wymarzonej córeczki będącej owocem ich wielkiej miłości. Oboje nie mogą
się już doczekać jej narodzin. Gdy Aaron przebywa na służbie, Natalie
zajmuje się urządzaniem pokoiku dla córeczki. Pewnego dnia słyszy
pukanie do drzwi, a gdy te otwiera spogląda wprost na smutne i
wypełnione łzami oczy Marka - szefa i przyjaciela jej męża. I wtedy to
do niej trafia. Informacja o śmierci Aarona. Mężczyzna zginął w wyniku
nagłego wybuchu. Lee od zawsze obawiała się tego, że któregoś dnia
usłyszy te straszliwe i rozdzierające serce słowa. Nie może w to
uwierzyć, nie przyjmuje tego do wiadomości. Przecież mówił, że wróci.
Obiecał. Prosił, aby zaczekała z porodem do jego powrotu z misji.
Skłamał. Zostawił ją, dwudziestosiedmioletnią kobietę w ciąży. Dlaczego?
Przez kolejne miesiące Natalie próbuje sobie poradzić ze stratą męża i
opieką nad ich córeczką, którą na cześć męża nazwała Aarabelle, ale to
niebywale trudne. Co dalej? Jak dalej żyć? Wtem któregoś dnia następuje
pukanie do drzwi. Ponownie to pukanie, nienawidzi tego dźwięku, które
odmieniło jej życie, zniszczyło je na zawsze i pozbawiło ukochanego
mężczyzny. W progu staje Liam - przyjaciel jej męża. Obiecał on
Aaronowi, że gdyby kiedyś coś się stało, zaopiekuje się jego rodziną. I
to właśnie zamierza uczynić. Przeprowadza się nieopodal Natalie i jej
córeczki. Pomaga Lee pozbierać się po śmierci Aarona, wyręcza ją w
wypełnianiu niezbędnych dokumentów czy też niektórych pracach
przydomowych. Z czasem oboje stają się sobie bliżsi, zaczynają pałać do
siebie głębszym uczuciem... Tylko jest jeden problem. Pomiędzy nimi
stoją wspomnienia, a w nich Aaron...
Lekki
język, niezwykle przyjemny styl, skrupulatne odzwierciedlenie emocji,
nastrojowość i urokliwość, stopniowe i spokojne obrazowanie uczucia
łączącego dwoje ludzi, ukazanie życiowych dylematów i zagadnień, a nade
wszystko niebywałe rozwiązanie to niewątpliwie atuty powieści Corinne
Michaels. Intensywność emocjonalna, ciepło bijące z każdej kartki
opowieści oraz morze rozmaitych uczuć towarzyszących przez trzysta
czterdzieści osiem stron to kolejne zalety "Consolation". To piękna i
hipnotyzująca historia, którą zdecydowanie można pochłonąć w jeden
wieczór. Ja delektowałam się nią aż trzy dni. Dlaczego? Po pierwsze na
tyle ujęła mnie początkiem, iż dalej pozwoliłam sobie na upajanie się
nią, a także każdą emocją wypływającą z kolejnych stron, a ponadto
spijałam każde proste, ale przepełnione głębią słowo. Specjalnie sobie
ją dawkowałam. Po drugie toczyłam ze sobą walkę, albowiem z jednej
strony pragnęłam jak najszybciej dotrzeć do końca i poznać finał
opowieści (raz nawet przeszło mi przez myśl, aby zajrzeć na końcową
stronę), ale z drugiej strony celowo wydłużałam sobie dotarcie do niego,
nieustannie zastanawiając się, co też zastanę na ostatniej kartce tegoż
utworu. I właśnie ta druga opcja pozwoliła mi na spokojniejsze i
dokładniejsze skupienie się na uczuciach bohaterów. Sądzę, że gdybym ją
szybciej "połknęła", nie odnalazłabym wielu cennych i ukrytych wartości,
czy też smaczków. Również nie w pełni wówczas mogłabym poczuć emocje,
którymi owa powieść jest przesiąknięta. A tak, mogłam się nią nacieszyć i
spędzić w jej towarzystwie cudowny czas.
Prawdą
jest, że fabuła nie jest aż nadto oryginalna, wręcz niejako
schematyczna i poniekąd przewidywalna. Ale zawiera w sobie coś takiego,
co jest niesamowicie trudne do zdefiniowania, a tym samym opisania. Taki
nieokreślony, a jednocześnie niepowtarzalny klimat. Poza tym nie
ukrywam, że pewien element czy też wątek owej historii jest mi w pewnym
sensie bliski i zapewne też z tegoż powodu nigdy nie zapomnę o tej
powieści. Pamiętać będę również o niej ze względu na zakończenie, które
jest zdecydowanym plusem tejże powieści. Finał pierwszego tomu
"Consolation Duet" jest zaskakujący i niebywały. Przyznaję, że pomimo iż
miałam kilka wizji i wersji rozwiązania, to na to, które zaserwowała
autorka niestety nie wpadłam. A było przecież takie oczywiste. Niemniej
bez wątpienia wzbudziło moją ciekawość i z niecierpliwością będę
wyczekiwać kontynuacji tej części. Intrygujące, co też się wydarzy w
drugim tomie i przede wszystkim, jakie decyzje podejmą bohaterowie?
Czy
dostrzegłam jakieś mankamenty bądź wady? Nie, aczkolwiek początkowo
lekko przeszkadzało mi dość błyskawiczne przemieszczanie się czasu akcji (co
kilkanaście dni, co kilka miesięcy). Jednak później stwierdziłam, że
nawet tak jest lepiej. Nie zniosłabym bowiem lania wody i zbędnych oraz
monotonnych opisów stanowiących zapychacze, byle tylko osiągnąć
konkretną liczbę stron. Poza tym punkcikiem, nie ma się tak naprawdę do
czego przyczepić w przypadku tej książki.
Na
uwagę z pewnością zasługuje przyjrzenie się tematyce poruszanej w
powieści. Corinne Michales przybliżyła bowiem pracę komandosów, ich
zaangażowanie i całkowite poświęcenie się (często kosztem rodziny), a
także pokrótce ukazała funkcjonowanie jednostek specjalnych. Uczyniła to
w sposób esencjonalny, ale bardzo wyrazisty i rzeczowy. Ponadto skupiła
się na życiu kobiet będących żonami czy partnerkami żołnierzy, które
cierpliwie i wyrozumiale (choć nie zawsze) znoszą rozłąki powodowane
częstymi wyjazdami mężczyzn, niekiedy na wielomiesięczne misje.
Rozstania niepozbawione tęsknoty nie są tutaj najgorsze. Najtrudniejsze
są obawy związane z tym, że ukochany mąż, partner, ojciec może już nigdy
nie wrócić do domu, przynajmniej żywy. Każda zła wiadomość w serwisach
telewizyjnych, każdy dźwięk telefonu, a nawet odgłos pukania do drzwi
budzi lęk. To życie w ciągłym napięciu, niepewności i wiecznym
wyczekiwaniu na powrót najbliższej osoby. Dodatkowo dla kobiet nie jest
łatwa świadomość, że dla mężczyzn ich życia zawsze będą na drugim
miejscu. To pierwsze zajmuje służba ojczyźnie. Autorka doskonale ujęła
ów wątek i oddała emocje kobiet (przede wszystkim głównej bohaterki),
które bardzo długo borykają się z samotnością, ale też dzięki temu się
ze sobą solidaryzują i wzajemnie otaczają wsparciem i pomocą. Zapewne na
tak dobre podjęcie przez nią tematu miał wpływ fakt, iż sama jest żoną
byłego oficera marynarki wojennej i wiele miesięcy żyli z dala od
siebie.
Kolejnym atutem "Consolation" są
wyraziste i autentyczne postacie, które od samego początku wzbudzają
sympatię. Dzięki zastosowaniu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej
autorka dała możliwość dokładnego zaznajomienia się z bohaterami, ich
uczuciami, myślami, pragnieniami, rozterkami. Natalie to kobieta o
dobrym sercu i pięknej duszy, kochająca całą sobą, wrażliwa, troskliwa,
czuła i ciepła, uparta i troszkę naiwna. A przede wszystkim to idealna
mama, darząca swą córeczkę ogromną miłością. Aarabelle jest sensem jej
życia, jedynym powodem, dla którego musi dalej funkcjonować. Śmierć męża
była dla niej ciosem. Kochała go nad życie, był jej pierwszym i jedynym
mężczyzną. Jego utrata każdego dnia rozdzierała jej serce i sprawiała
przeszywający ciało ból. Dla niej Aaron był kimś wyjątkowym, z czasem
okazało się, że jednak idealny nie był. I kolejny cios... Pomógł jej
Liam - przyjaciel jej męża i zakazany owoc, otaczał swymi silnymi
ramionami, dawał poczucie bezpieczeństwa, był obok w trudnych chwilach.
Zajmował się Aarabelle tak, jakby była jego córką. W tym miejscu pozwolę
sobie na dygresję. Przyznaję, że obraz tegoż komandosa opiekującego się
kilkumiesięcznym dzieckiem, bardzo mnie rozczulił, a nawet wywołał
uśmiech na mej twarzy (sytuacja ze zmianą pieluszki). Liam sprawił, że
Lee zaczęła się uśmiechać, cieszyć się chwilą i codziennością, a przede
wszystkim dostrzegać nadzieję na lepsze jutro. Obudził w niej kobiecość i
skrywane dotąd uczucia. To przystojny, pewny siebie, odważny,
szlachetny i opiekuńczy mężczyzna. Swą postawą i zachowaniem zwyczajnie
mnie uwiódł. Natalie i Liam - oboje z wyrzutami sumienia względem
Aarona, oboje z poczuciem zdrady. Dla obojga był kimś ważnym, mężem i
"bratem". Pomimo iż nie żyje, nadal stoi między nimi. Czy zatem uczucie
Natalie i Liama przetrwa? Jak potoczą się ich dalsze losy?
"Consolation"
to piękna, ciepła, ujmująca i wzruszająca historia o radzeniu sobie z
utratą bliskiej osoby, tęsknocie, bólu, cierpieniu, samotności, a także o
miłości, bliskości, porozumieniu ciał i dusz oraz odkrywaniu szczęścia,
spełnienia i nadziei. To powieść przybierająca różne barwy, tętniąca
emocjami, zapewniająca dozę słodyczy i namiastkę goryczy, subtelnie
pobudzająca zmysły i nieprawdopodobnie wpływająca na wyobraźnię. To
opowieść, którą się czuje, przeżywa, smakuje i zapamiętuje. Gorąco
polecam!
Cytaty:
"(...) Mój smutek przeradza się w nienawiść. Nienawidzę go.
W tej chwili nienawidzę wszystkich. Nienawidzę Aarona i każdą osobę, która tam była.
Nienawidzę tego domu i wszystkiego, co się w nim znajduje.
Nienawidzę powietrza, którym już nigdy nie odetchnie. Nienawiść mnie pochłania. Dławi."
"Jego oczy wypełniają się łzami, a ja już wiem.
Wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo.
Wiem, że wszystko, czego kiedykolwiek się obawiałam, właśnie się ziściło,
ponieważ Mark nigdy nie płacze."
"Nigdy nie będę taka sama. Kobieta, którą byłam wcześniej, umarła w chwili,
w której rozległo się pukanie do drzwi. Jestem cieniem osoby, którą kiedyś byłam.
Kobieta, która była kochająca, szczera i pełna nadziei, zniknęła.
Nadzieja to wredna suka, która ma w dupie to, czego chcesz.
A zatem jedyną rzeczą, na której mogę polegać, jest wiara.
Wiara w to, że uda mi się przez to przejść i uleczyć złamane serce."
"(...) Trudno jest kochać kogoś, kto może nie wrócić do domu, ale sam pomysł,
że mogłabym go nie kochać, jest nie do pomyślenia.
Zostałam stworzona do takiego życia - nie każda kobieta nadaje się na żonę wojskowego,
a jeszcze mniej na żonę komandosa SEAL.
Trzeba kochać głębiej, być o wiele silniejszym i mieć świadomość,
że łącząca was więź może zostać w każdej chwili zerwana."
"Nie powinnam tego chcieć. Ale chcę.
Nie powinno mi być tak dobrze w jego ramionach. Ale jest.
Powinnam kazać mu wyjść i zwiększyć dystans między nami. Ale nie potrafię."
"(...) Życie, które opuściło moją duszę wiele miesięcy temu, gdy zostało mi brutalnie odebrane,
zaczyna rodzić się na nowo. W jego ramionach czuję, że żyję.
Jego dotyk budzi we mnie tę część, którą zamknęłam przed wszystkimi."
"Wojna zmienia człowieka.
Sprawia, że dawniej ufne serce staje się czarne i cyniczne."
"(...) Niewierność odbiera ci część serca i niszczy ją bezpowrotnie.
Można ją wygładzić, ale skaza pozostanie na zawsze."
"(...) Smutek i żal zjadały mnie od środka, tworząc tak wielkie pokłady wściekłości i poczucia winy,
że myślałam już, że nigdy się z nich nie wygrzebię.
Nadal bywam zła, ale nie pozwolę, aby to określiło moją przyszłość.
Każdego dnia muszę wybierać sposób życia, który pragnę wieść."
w której rozległo się pukanie do drzwi. Jestem cieniem osoby, którą kiedyś byłam.
Kobieta, która była kochająca, szczera i pełna nadziei, zniknęła.
Nadzieja to wredna suka, która ma w dupie to, czego chcesz.
A zatem jedyną rzeczą, na której mogę polegać, jest wiara.
Wiara w to, że uda mi się przez to przejść i uleczyć złamane serce."
"(...) Trudno jest kochać kogoś, kto może nie wrócić do domu, ale sam pomysł,
że mogłabym go nie kochać, jest nie do pomyślenia.
Zostałam stworzona do takiego życia - nie każda kobieta nadaje się na żonę wojskowego,
a jeszcze mniej na żonę komandosa SEAL.
Trzeba kochać głębiej, być o wiele silniejszym i mieć świadomość,
że łącząca was więź może zostać w każdej chwili zerwana."
"Nie powinnam tego chcieć. Ale chcę.
Nie powinno mi być tak dobrze w jego ramionach. Ale jest.
Powinnam kazać mu wyjść i zwiększyć dystans między nami. Ale nie potrafię."
"(...) Życie, które opuściło moją duszę wiele miesięcy temu, gdy zostało mi brutalnie odebrane,
zaczyna rodzić się na nowo. W jego ramionach czuję, że żyję.
Jego dotyk budzi we mnie tę część, którą zamknęłam przed wszystkimi."
"Wojna zmienia człowieka.
Sprawia, że dawniej ufne serce staje się czarne i cyniczne."
"(...) Niewierność odbiera ci część serca i niszczy ją bezpowrotnie.
Można ją wygładzić, ale skaza pozostanie na zawsze."
"(...) Smutek i żal zjadały mnie od środka, tworząc tak wielkie pokłady wściekłości i poczucia winy,
że myślałam już, że nigdy się z nich nie wygrzebię.
Nadal bywam zła, ale nie pozwolę, aby to określiło moją przyszłość.
Każdego dnia muszę wybierać sposób życia, który pragnę wieść."
Tytuł: "Consolation" (tom pierwszy serii "Consolation Duet")
Autor: Corinne Michaels
Autor: Corinne Michaels
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Szósty Zmysł
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Szósty Zmysł
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 348
Kategoria: literatura obyczajowa i romans
Bardzo chcę ją przeczytać :) Ta książka zbiera chyba same pozytywne recenzje, więc oczekiwania mam spore :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Od kiedy ta ksiązka dotarła do recenzentów, jest o niej głośno i widzę same pozytywne opinie. Ponieważ jestem fanką romansów, sądzę, że to coś dla mnie. Spodoba mi się. Na pewno zamierzam ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Mnie porwała ta opowieść. Tematyka nie jest mi obca. Przed laty poznałam dziewczynę, która straciła męża na misji. Miała w tedy właśnie 27 lat, nie mieli dzieci, nie zdążyli.
OdpowiedzUsuńBardzo chce przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńJak tylko wrzuciłaś zdjęcie tej książki na instagram, z niecierpliwością czekałam na twoją recenzję. I tylko potwierdziłaś to, że warto przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCytaty zachęcające do przeczytania lektury. Aczkolwiek fabuła do mnie nie przemawia. Jednak lubię poruszające książki - a skoro nie jest to płytki romans, myślę, że warto skusić się na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPięknie o niej napisałaś, aż chce się rzucić wszystko, byle tylko zacząć tę książkę. Uwielbiam takie historie. Dodatkowo komandos z dzieciaczkiem? Zawsze w takich książkach rozczulają mnie faceci darzący niebywałą miłością dzieciaczki (nie swoje). Niestety jeszcze poczekam na poznanie tej historii. Czekam do premiery drugiego tomu :)
OdpowiedzUsuńMimo że po nią nie sięgnę to przyznaję, że zakończenie autorka wymyśliła bardzo kuszące :)
OdpowiedzUsuńJuż się zabieram za czytanie.
OdpowiedzUsuńMnie zaciekawiła, ale podejrzewam, że spory zapas chusteczek jest mi do niej potrzebny!
OdpowiedzUsuńOd kiedy zobaczyłam jej zapowiedzi jest na mojej liście "koniecznie trzeba przeczytać", muszę ją w końcu zamówić i to zrobić;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam. <3
OdpowiedzUsuńCudowna��
OdpowiedzUsuń