sobota, 14 października 2017

"Consolation" - Corinne Michaels [recenzja]




"Moje życie właśnie się skończyło. Moje serce jest martwe.
Zostałam wdową w wieku dwudziestu siedmiu lat."


Kiedy pierwszy raz ujrzałam okładkę książki "Consolation" już wiedziałam, że muszę poznać skrywającą się za nią historię. Ma ona w sobie coś niesamowitego, co sprawia, że przyciąga uwagę, i co więcej nie pozwala oderwać wzroku. Niby prosta, ukazująca dwoje zakochanych w sobie ludzi, ale bije od niej niezwykłe ciepło. Poza oprawą moje zainteresowanie ową powieścią spotęgowała również notka wydawnicza sugerująca emocjonującą, porywającą i wzruszającą opowieść. Zanim jednak zabrałam się za lekturę tej książki okrzykniętej przez New York Times bestsellerem, zaznajomiłam się z wieloma opiniami o niej, praktycznie samymi pozytywnymi, a niekiedy i pełnymi zachwytów. Nawet mówiono mi: "nie czytaj!" (oczywiście w pozytywnym sensie). I nie ukrywam, że wówczas zaczęłam się obawiać. Czego? Rozczarowania. Dlaczego? Albowiem nadane owej powieści wysokie noty sprawiły, że moje podejście do niej cechował aż nadto spory optymizm i całkiem niezłe podekscytowanie. W związku z tym troszkę odwlekałam moment otworzenia książki i zapoznania się z jej zawartością. Ale ten stan nie mógł przecież trwać długo i wreszcie trzeba było się za nią zabrać. I... No właśnie, jak potoczyło się moje pierwsze spotkanie z piórem Corinne Michaels? Czy pierwszy tom serii "Consolation Duet" mnie urzekł i oczarował? I przede wszystkim, czy sięgnę po jego kontynuację? Zapraszam na recenzję.

Corinne Michaels jest autorką bestsellerowej serii z list New York Timesa, USA Today oraz Wall Street Journal, zatytułowanej "The Salvation Series" (w jej skład wchodzą powieści: "Beloved", Beholden", Consolation", "Conviction" i "Defenseless") oraz powieści "Say You'll Stay", "Say You Want Me" i "Say I'm Yours". Jest bardzo uczuciową, błyskotliwą, sarkastyczną, uwielbiającą dobrą zabawę mamą dwójki dzieci. Corinne jest szczęśliwą żoną mężczyzny swoich marzeń, byłego oficera marynarki wojennej. Po tym, jak spędziła wiele miesięcy z dala od swojego męża, który pełnił w tym czasie służbę, czytanie i pisanie było dla niej odskocznią od samotności. Jej babcie od strony matki i ojca były bibliotekarkami, co tylko spotęgowało jej zamiłowanie do czytania. Po wielu latach pisania opowiadań, nie mogła zignorować potrzeby ukończenia swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej "Beloved". Mężczyźni w jej książkach są życiowymi rozbitkami, tak pięknymi, że skradną ci serce. (źródło: okładka książki)

Natalie i Aaron są szczęśliwym małżeństwem. Ona z zawodu reporterka, on - żołnierz SEAL przebywający właśnie na misji militarnej. Para spodziewa się pierwszego dziecka, tak bardzo wyczekiwanej, upragnionej i wymarzonej córeczki będącej owocem ich wielkiej miłości. Oboje nie mogą się już doczekać jej narodzin. Gdy Aaron przebywa na służbie, Natalie zajmuje się urządzaniem pokoiku dla córeczki. Pewnego dnia słyszy pukanie do drzwi, a gdy te otwiera spogląda wprost na smutne i wypełnione łzami oczy Marka - szefa i przyjaciela jej męża. I wtedy to do niej trafia. Informacja o śmierci Aarona. Mężczyzna zginął w wyniku nagłego wybuchu. Lee od zawsze obawiała się tego, że któregoś dnia usłyszy te straszliwe i rozdzierające serce słowa. Nie może w to uwierzyć, nie przyjmuje tego do wiadomości. Przecież mówił, że wróci. Obiecał. Prosił, aby zaczekała z porodem do jego powrotu z misji. Skłamał. Zostawił ją, dwudziestosiedmioletnią kobietę w ciąży. Dlaczego? Przez kolejne miesiące Natalie próbuje sobie poradzić ze stratą męża i opieką nad ich córeczką, którą na cześć męża nazwała Aarabelle, ale to niebywale trudne. Co dalej? Jak dalej żyć? Wtem któregoś dnia następuje pukanie do drzwi. Ponownie to pukanie, nienawidzi tego dźwięku, które odmieniło jej życie, zniszczyło je na zawsze i pozbawiło ukochanego mężczyzny. W progu staje Liam - przyjaciel jej męża. Obiecał on Aaronowi, że gdyby kiedyś coś się stało, zaopiekuje się jego rodziną. I to właśnie zamierza uczynić. Przeprowadza się nieopodal Natalie i jej córeczki. Pomaga Lee pozbierać się po śmierci Aarona, wyręcza ją w wypełnianiu niezbędnych dokumentów czy też niektórych pracach przydomowych. Z czasem oboje stają się sobie bliżsi, zaczynają pałać do siebie głębszym uczuciem... Tylko jest jeden problem. Pomiędzy nimi stoją wspomnienia, a w nich Aaron...

Lekki język, niezwykle przyjemny styl, skrupulatne odzwierciedlenie emocji, nastrojowość i urokliwość, stopniowe i spokojne obrazowanie uczucia łączącego dwoje ludzi, ukazanie życiowych dylematów i zagadnień, a nade wszystko niebywałe rozwiązanie to niewątpliwie atuty powieści Corinne Michaels. Intensywność emocjonalna, ciepło bijące z każdej kartki opowieści oraz morze rozmaitych uczuć towarzyszących przez trzysta czterdzieści osiem stron to kolejne zalety "Consolation". To piękna i hipnotyzująca historia, którą zdecydowanie można pochłonąć w jeden wieczór. Ja delektowałam się nią aż trzy dni. Dlaczego? Po pierwsze na tyle ujęła mnie początkiem, iż dalej pozwoliłam sobie na upajanie się nią, a także każdą emocją wypływającą z kolejnych stron, a ponadto spijałam każde proste, ale przepełnione głębią słowo. Specjalnie sobie ją dawkowałam. Po drugie toczyłam ze sobą walkę, albowiem z jednej strony pragnęłam jak najszybciej dotrzeć do końca i poznać finał opowieści (raz nawet przeszło mi przez myśl, aby zajrzeć na końcową stronę), ale z drugiej strony celowo wydłużałam sobie dotarcie do niego, nieustannie zastanawiając się, co też zastanę na ostatniej kartce tegoż utworu. I właśnie ta druga opcja pozwoliła mi na spokojniejsze i dokładniejsze skupienie się na uczuciach bohaterów. Sądzę, że gdybym ją szybciej "połknęła", nie odnalazłabym wielu cennych i ukrytych wartości, czy też smaczków. Również nie w pełni wówczas mogłabym poczuć emocje, którymi owa powieść jest przesiąknięta. A tak, mogłam się nią nacieszyć i spędzić w jej towarzystwie cudowny czas.

Prawdą jest, że fabuła nie jest aż nadto oryginalna, wręcz niejako schematyczna i poniekąd przewidywalna. Ale zawiera w sobie coś takiego, co jest niesamowicie trudne do zdefiniowania, a tym samym opisania. Taki nieokreślony, a jednocześnie niepowtarzalny klimat. Poza tym nie ukrywam, że pewien element czy też wątek owej historii jest mi w pewnym sensie bliski i zapewne też z tegoż powodu nigdy nie zapomnę o tej powieści. Pamiętać będę również o niej ze względu na zakończenie, które jest zdecydowanym plusem tejże powieści. Finał pierwszego tomu "Consolation Duet" jest zaskakujący i niebywały. Przyznaję, że pomimo iż miałam kilka wizji i wersji rozwiązania, to na to, które zaserwowała autorka niestety nie wpadłam. A było przecież takie oczywiste. Niemniej bez wątpienia wzbudziło moją ciekawość i z niecierpliwością będę wyczekiwać kontynuacji tej części. Intrygujące, co też się wydarzy w drugim tomie i przede wszystkim, jakie decyzje podejmą bohaterowie? 

Czy dostrzegłam jakieś mankamenty bądź wady? Nie, aczkolwiek początkowo lekko przeszkadzało mi dość błyskawiczne przemieszczanie się czasu akcji (co kilkanaście dni, co kilka miesięcy). Jednak później stwierdziłam, że nawet tak jest lepiej. Nie zniosłabym bowiem lania wody i zbędnych oraz monotonnych opisów stanowiących zapychacze, byle tylko osiągnąć konkretną liczbę stron. Poza tym punkcikiem, nie ma się tak naprawdę do czego przyczepić w przypadku tej książki.

Na uwagę z pewnością zasługuje przyjrzenie się tematyce poruszanej w powieści. Corinne Michales przybliżyła bowiem pracę komandosów, ich zaangażowanie i całkowite poświęcenie się (często kosztem rodziny), a także pokrótce ukazała funkcjonowanie jednostek specjalnych. Uczyniła to w sposób esencjonalny, ale bardzo wyrazisty i rzeczowy. Ponadto skupiła się na życiu kobiet będących żonami czy partnerkami żołnierzy, które cierpliwie i wyrozumiale (choć nie zawsze) znoszą rozłąki powodowane częstymi wyjazdami mężczyzn, niekiedy na wielomiesięczne misje. Rozstania niepozbawione tęsknoty nie są tutaj najgorsze. Najtrudniejsze są obawy związane z tym, że ukochany mąż, partner, ojciec może już nigdy nie wrócić do domu, przynajmniej żywy. Każda zła wiadomość w serwisach telewizyjnych, każdy dźwięk telefonu, a nawet odgłos pukania do drzwi budzi lęk. To życie w ciągłym napięciu, niepewności i wiecznym wyczekiwaniu na powrót najbliższej osoby. Dodatkowo dla kobiet nie jest łatwa świadomość, że dla mężczyzn ich życia zawsze będą na drugim miejscu. To pierwsze zajmuje służba ojczyźnie. Autorka doskonale ujęła ów wątek i oddała emocje kobiet (przede wszystkim głównej bohaterki), które bardzo długo borykają się z samotnością, ale też dzięki temu się ze sobą solidaryzują i wzajemnie otaczają wsparciem i pomocą. Zapewne na tak dobre podjęcie przez nią tematu miał wpływ fakt, iż sama jest żoną byłego oficera marynarki wojennej i wiele miesięcy żyli z dala od siebie.

Kolejnym atutem "Consolation" są wyraziste i autentyczne postacie, które od samego początku wzbudzają sympatię. Dzięki zastosowaniu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej autorka dała możliwość dokładnego zaznajomienia się z bohaterami, ich uczuciami, myślami, pragnieniami, rozterkami. Natalie to kobieta o dobrym sercu i pięknej duszy, kochająca całą sobą, wrażliwa, troskliwa, czuła i ciepła, uparta i troszkę naiwna. A przede wszystkim to idealna mama, darząca swą córeczkę ogromną miłością. Aarabelle jest sensem jej życia, jedynym powodem, dla którego musi dalej funkcjonować. Śmierć męża była dla niej ciosem. Kochała go nad życie, był jej pierwszym i jedynym mężczyzną. Jego utrata każdego dnia rozdzierała jej serce i sprawiała przeszywający ciało ból. Dla niej Aaron był kimś wyjątkowym, z czasem okazało się, że jednak idealny nie był. I kolejny cios... Pomógł jej Liam - przyjaciel jej męża i zakazany owoc, otaczał swymi silnymi ramionami, dawał poczucie bezpieczeństwa, był obok w trudnych chwilach. Zajmował się Aarabelle tak, jakby była jego córką. W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję. Przyznaję, że obraz tegoż komandosa opiekującego się kilkumiesięcznym dzieckiem, bardzo mnie rozczulił, a nawet wywołał uśmiech na mej twarzy (sytuacja ze zmianą pieluszki). Liam sprawił, że Lee zaczęła się uśmiechać, cieszyć się chwilą i codziennością, a przede wszystkim dostrzegać nadzieję na lepsze jutro. Obudził w niej kobiecość i skrywane dotąd uczucia. To przystojny, pewny siebie, odważny, szlachetny i opiekuńczy mężczyzna. Swą postawą i zachowaniem zwyczajnie mnie uwiódł. Natalie i Liam - oboje z wyrzutami sumienia względem Aarona, oboje z poczuciem zdrady. Dla obojga był kimś ważnym, mężem i "bratem". Pomimo iż nie żyje, nadal stoi między nimi. Czy zatem uczucie Natalie i Liama przetrwa? Jak potoczą się ich dalsze losy?

"Consolation" to piękna, ciepła, ujmująca i wzruszająca historia o radzeniu sobie z utratą bliskiej osoby, tęsknocie, bólu, cierpieniu, samotności, a także o miłości, bliskości, porozumieniu ciał i dusz oraz odkrywaniu szczęścia, spełnienia i nadziei. To powieść przybierająca różne barwy, tętniąca emocjami, zapewniająca dozę słodyczy i namiastkę goryczy, subtelnie pobudzająca zmysły i nieprawdopodobnie wpływająca na wyobraźnię. To opowieść, którą się czuje, przeżywa, smakuje i zapamiętuje. Gorąco polecam!


 Cytaty:

"(...) Mój smutek przeradza się w nienawiść. Nienawidzę go.
W tej chwili nienawidzę wszystkich. Nienawidzę Aarona i każdą osobę, która tam była.
Nienawidzę tego domu i wszystkiego, co się w nim znajduje. 
Nienawidzę powietrza, którym już nigdy nie odetchnie. Nienawiść mnie pochłania. Dławi."


"Jego oczy wypełniają się łzami, a ja już wiem.
Wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo.
Wiem, że wszystko, czego kiedykolwiek się obawiałam, właśnie się ziściło,
ponieważ Mark nigdy nie płacze."


"Nigdy nie będę taka sama. Kobieta, którą byłam wcześniej, umarła w chwili, 
w której rozległo się pukanie do drzwi. Jestem cieniem osoby, którą kiedyś byłam.
Kobieta, która była kochająca, szczera i pełna nadziei, zniknęła.
Nadzieja to wredna suka, która ma w dupie to, czego chcesz.
A zatem jedyną rzeczą, na której mogę polegać, jest wiara.
Wiara w to, że uda mi się przez to przejść i uleczyć złamane serce."


"(...) Trudno jest kochać kogoś, kto może nie wrócić do domu, ale sam pomysł,
że mogłabym go nie kochać, jest nie do pomyślenia.
Zostałam stworzona do takiego życia - nie każda kobieta nadaje się na żonę wojskowego,
a jeszcze mniej na żonę komandosa SEAL. 
Trzeba kochać głębiej, być o wiele silniejszym i mieć świadomość, 
że łącząca was więź może zostać w każdej chwili zerwana."


"Nie powinnam tego chcieć. Ale chcę.
Nie powinno mi być tak dobrze w jego ramionach. Ale jest.
Powinnam kazać mu wyjść i zwiększyć dystans między nami. Ale nie potrafię."


"(...) Życie, które opuściło moją duszę wiele miesięcy temu, gdy zostało mi brutalnie odebrane,
zaczyna rodzić się na nowo. W jego ramionach czuję, że żyję.
Jego dotyk budzi we mnie tę część, którą zamknęłam przed wszystkimi."


"Wojna zmienia człowieka.
Sprawia, że dawniej ufne serce staje się czarne i cyniczne."


"(...) Niewierność odbiera ci część serca i niszczy ją bezpowrotnie.
Można ją wygładzić, ale skaza pozostanie na zawsze."


"(...) Smutek i żal zjadały mnie od środka, tworząc tak wielkie pokłady wściekłości i poczucia winy, 
że myślałam już, że nigdy się z nich nie wygrzebię.
Nadal bywam zła, ale nie pozwolę, aby to określiło moją przyszłość.
Każdego dnia muszę wybierać sposób życia, który pragnę wieść." 


Tytuł: "Consolation" (tom pierwszy serii "Consolation Duet")
Autor: Corinne Michaels
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Szósty Zmysł
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 348
Kategoria: literatura obyczajowa i romans
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł.


13 komentarzy:

  1. Bardzo chcę ją przeczytać :) Ta książka zbiera chyba same pozytywne recenzje, więc oczekiwania mam spore :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kiedy ta ksiązka dotarła do recenzentów, jest o niej głośno i widzę same pozytywne opinie. Ponieważ jestem fanką romansów, sądzę, że to coś dla mnie. Spodoba mi się. Na pewno zamierzam ją przeczytać.
    pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie porwała ta opowieść. Tematyka nie jest mi obca. Przed laty poznałam dziewczynę, która straciła męża na misji. Miała w tedy właśnie 27 lat, nie mieli dzieci, nie zdążyli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko wrzuciłaś zdjęcie tej książki na instagram, z niecierpliwością czekałam na twoją recenzję. I tylko potwierdziłaś to, że warto przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cytaty zachęcające do przeczytania lektury. Aczkolwiek fabuła do mnie nie przemawia. Jednak lubię poruszające książki - a skoro nie jest to płytki romans, myślę, że warto skusić się na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie o niej napisałaś, aż chce się rzucić wszystko, byle tylko zacząć tę książkę. Uwielbiam takie historie. Dodatkowo komandos z dzieciaczkiem? Zawsze w takich książkach rozczulają mnie faceci darzący niebywałą miłością dzieciaczki (nie swoje). Niestety jeszcze poczekam na poznanie tej historii. Czekam do premiery drugiego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo że po nią nie sięgnę to przyznaję, że zakończenie autorka wymyśliła bardzo kuszące :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie zaciekawiła, ale podejrzewam, że spory zapas chusteczek jest mi do niej potrzebny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Od kiedy zobaczyłam jej zapowiedzi jest na mojej liście "koniecznie trzeba przeczytać", muszę ją w końcu zamówić i to zrobić;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.