poniedziałek, 21 sierpnia 2017

"Dance & Sing & Love. Miłosny układ" - Layla Wheldon [recenzja]




" - (...) Warto ryzykować. Na tym właśnie polega życie. 
Na ciągłym ryzykowaniu i graniu va banque. O wszystko. 
Nie zamykaj swojego serca, ponieważ zostało zranione i złamane. 
Może ktoś w przyszłości wejdzie z butami do twojego życia z taśmą klejącą zrobioną z miłości 
i wszystko poskleja w całość."


Gdy ujrzałam "Dance & Sing & Love" w zapowiedziach, wiedziałam, że z pewnością po nią sięgnę. Kondensacja tańca, muzyki, sceny, pasji oraz miłości zapowiadała piękną, fascynującą, emocjonującą i zarazem przyjemną opowieść. Nie ukrywam, że wobec owej książki miałam ogromne oczekiwania, pomimo iż jest ona debiutem pisarskim autorki. Nastawiłam się naprawdę na wyjątkową i doskonałą lekturę, tym bardziej, że zgodnie z opisem fabularnym skupiała się też na muzyce, która jest moją miłością, najważniejszą pasją, poniekąd moim tlenem, dzięki niej w dużym stopniu ładuję codziennie akumulatory. Ściślej mówiąc, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Czy zatem historia ukazana w powieści mnie ujęła i pobudziła zmysły? Czy wobec tego zostałam czytelniczo i emocjonalnie zaspokojona? Zapraszam na recenzję.

Layla Wheldon to pseudonim Sandry Sotomskiej na wattpad.com, portalu dla młodych twórców, na którym publikuje od 2015 roku. Choć na co dzień studiuje informatykę, jej pasją jest pisanie - pisze od kilku lat. "Miłosny układ" to jej debiut pisarski. Książka przez długi czas utrzymywała się na pierwszym miejscu na wattpad.com, w kategorii romansów, i osiągnęła rekordową liczbę odsłon - ponad 2 miliony. W przygotowaniu są kolejne tomy serii "Dance & Sing & Love". Autorka interesuje się muzyką, a także językiem angielskim, kulturą Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Australii. Lubi podróżować i poznawać nowe miejsca. (źródło: okładka książki "Miłosny układ")

Livia Innocenti to dwudziestodwuletnia, uzdolniona i ambitna  tancerka w zespole Black Diamonds, asystującym gwiazdom muzycznej estrady. Pewnego dnia, w trakcie jednego z treningów, menedżerka oznajmia członkom grupy,  iż wkrótce odbędą podróż do Rzymu, aby towarzyszyć znanemu piosenkarzowi Jamesowi Sheridan w tournee po Europie. Wszystkie tancerki są przeszczęśliwe i podekscytowane perspektywą spędzenia wspólnego czasu z przystojnym i utalentowanym wokalistą. Ale nie Livia, która profesjonalnie podchodzi do zadania. Ponadto uważa Jamesa za imprezowicza i podrywacza. Nie przepada za jego twórczością, no może poza kilkoma utworami. Zespół leci do Włoch. Rozpoczynają się próby do zbliżających się wielkimi krokami koncertów. Livia jest zdegustowana zachowaniem Jamesa. Chłopak swą postawą mocno ją irytuje. Jakby tego było mało, Miranda wyznacza Livię do duetu z celebrytą. Dodatkowo aprobuje pomysł chłopaka, kiedy ten po jednym z treningów proponuje Livii, aby ta, jako Włoszka z pochodzenia, oprowadziła go po Rzymie. Dziewczyna nie widząc szans na wykręt, zgadza się. Na jednym jednak wyjściu się nie kończy. Z każdym kolejnym spotkaniem do Livii dociera, że zaczyna darzyć Jamesa uczuciem, przed którym cały czas się wzbraniała. Jednak nie może wyjawić mu prawdy, bo on jest przecież w związku z Sylvią, którą kocha....

Uwielbiam sięgać po debiuty, bowiem to zawsze coś nowego, świeżego, innego i oryginalnego. Decydując się na "Miłosny układ" liczyłam na wyśmienitą powieść, która dostarczy mi mnóstwo wrażeń, wzbudzi rozmaite uczucia, porwie do tańca, przypomni czasy, kiedy to dane mi było stać na scenie (krótko i małej, ale jednak), wskrzesi na nowo emocje, które niegdyś mi towarzyszyły, uwiedzie swą zmysłowością, rozbudzi wyobraźnię, zaangażuje i przywoła co poniektóre wspomnienia. I owszem, w pewnym sensie owych doświadczyłam. Od pierwszej strony wczułam się w taneczno-sceniczny klimat, wsiąknęłam w opowieść. Stwierdziłam nawet "to jest to". Intensywność uczuć i przeżyć, pasjonujące, a jednocześnie sprawiające fizyczny ból opisy treningów, wiarygodne zobrazowanie odwiedzanych podczas trasy miejsc, adrenalina i niesamowita ekscytacja zarówno przed wyjściem na scenę, jak i w trakcie występu, dały mi nadzieję na niebywałą, szaloną, gwałtowną oraz żywiołową historię, a także rozbudziły moją ciekawość i nasiliły nutkę niepewności. W poczuciu nadziei chłonęłam i przewracałam kolejne kartki, ale niestety po kilkudziesięciu stronach, z każdą następną czułam się coraz bardziej oszukana - tak to chyba odpowiednie słowo. Gdzie taniec? Gdzie muzyka? Zamiast tego na pierwszy plan wysunął się alkohol - głównie w postaci whisky. Ów przysłonił wszystko. A dodatkiem do niego stały się namiętność, pożądanie, miłość, słabość, bezradność, cierpienie, samotność oraz utrata poczucia bezpieczeństwa. Scena, treningi i muzyka stanowiły jedynie pojedyncze akcenty. A szkoda. 

Niezrozumiała relacja bohaterów, ich emocjonalne rozgrywki, szarpaniny, utarczki słowne, szamotaniny myślowe - one też przysłoniły dwa pierwsze hasła tytułu omawianej pozycji "Dance, Sing...". Bezradność uczuciowa prowadziła do coraz częstszego zatracania się w procentach. Zaczęło mi przeszkadzać właśnie skupianie się na ciągłym upojeniu alkoholowym głównej bohaterki, na nieustannym przez nią zaglądaniu do kieliszka. Ileż można. To zdecydowanie niwelowało przyjemniejszy odbiór książki. Od czasu do czasu można było poczuć zawroty głowy od samego czytania o piciu trunków. W pewnym momencie przestałam już liczyć na to, że jeszcze uświadczę w owym tomie scen tanecznych czy też występów wokalnych. Cóż... Jak się ostatecznie okazało, one były tylko wstępem, ledwo dostrzegalnym tłem. W dalszej części bowiem prym wiodły alkohol oraz oblicza miłości. Zakazanej. Toksycznej. Tymczasowo nieosiągalnej.

Muszę przyznać, że motyw miłosny nie w pełni przypadł mi do gustu, a to za sprawą bezustannej chwiejności i zmienności nastrojów oraz wahań emocjonalnych ukazanych postaci. Ponadto niesmaczne było ciągłe łączenie alkoholu z seksem (na zasadzie "bez alkoholu nie ma zbliżenia"). Podobało mi się natomiast we wspomnianym wątku to, iż wyzwalał on kompletnie skrajne emocje, od esencjonalności, subtelności, poprzez wzburzenie i irytację, aż po dociekliwość i współczucie. Niejednokrotnie też powodował, iż na mych ustach jawił się uśmiech, który długo nie znikał, nawet po skończonej lekturze. Nie ukrywam, że intrygowało mnie rozwiązanie podjętych poszczególnych wątków. Poza miłosnymi dziejami głównych bohaterów, pozostawały interesujące również pozostałe, niemniej romantyczne i bardziej stonowane, epizody postaci drugoplanowych. W tym miejscu pragnę zasygnalizować, że same sceny intymne były rysowane w sposób delikatny, namiętny, głęboki i przyjemny, co stanowiło w moim odczuciu atut owej powieści. Co do zakończenia, hmmm.... Miałam niejedną jego wizję. Żadna nie odnalazła odzwierciedlenia w książce. Nie udało mi się przewidzieć końca. Kompletnie nie spodziewałam się tego, co zaserwowała autorka. Szczerze mówiąc, po zaznajomieniu się z ostatnim zdaniem pierwszego tomu, zastygłam z rozdziawionymi ustami. A następnie na głos wypowiedziałam dwa słowa: "Ale poważnie?". Bez wątpienia, nie wpadłabym na taki finał. Na pewno jednak na tyle mnie zaciekawił, że mam ochotę poznać ciąg dalszy.

Ogólnie lektura powieści przebiega w ekspresowym tempie, a to głównie za sprawą lekkiego stylu. Aczkolwiek bywały momenty, kiedy miałam wrażenie celowego wydłużania akcji. Tym sposobem powstał ponad pięciusetstronicowy tom, a uważam, że całą historię spokojnie można byłoby rozpisać na połowie tejże objętości. Czasem dopadało mnie lekkie znużenie, a nawet zniecierpliwienie. Pragnęłam już, natychmiast dotrzeć do ostatniej kartki i zapoznać się z zakończeniem. Wielokrotnie łapałam się na tym, aby zwyczajnie zajrzeć na końcową stronę i zaspokoić "głód". Walczyłam sama ze sobą. Jednak nie poddałam się i nie zajrzałam wcześniej na końcówkę.

Opowieść przedstawiona jest z perspektywy głównej bohaterki - Livii Innocenti, a gdzieniegdzie głos zabierał nawet James Sheridan, w którym dziewczyna się zadurzyła. Narracja pierwszoosobowa pozwoliła na lepsze i głębsze zaznajomienie się z owymi postaciami, ich uczuciami, nabytymi doświadczeniami, problemami, uzależnieniami, niesnaskami z przeszłości, a także bolesnymi wspomnieniami, które odcisnęły swe piętno na ich sercach, duszy oraz niewątpliwie wpłynęły na przyszły życiowy obraz. Oboje toczą nieustanną walkę z targającymi nimi emocjami, oboje zmagają się z bólem (nie tylko fizycznym) oraz uzależnieniem emocjonalnym, oboje przywołują miłe chwile, aby zaraz takowe odsunąć. Oboje nie przyjmują do wiadomości tego, co głęboko osadziło się w ich sercach, tłumią w sobie uczucia, spychają je na samo dno, bojąc się, że ponownie zostaną zranieni, odepchnięci, samotni i pełni żalu. Ona - wspaniała i utalentowana tancerka, świadoma swych umiejętności w tejże dziedzinie, ale niepewna siebie i zakompleksiona jako kobieta. Zraniona, zagubiona, uparta, wrażliwa, lojalna, szczera, obdarzająca uczuciem nieodpowiednich mężczyzn, a gdy trzeba umiejąca pokazać pazurki. Lubująca się w czekoladoterapii i alkoholu, w którym upatruje rozwiązań swych rozterek. To jej swego rodzaju antidotum na smutki. Tymczasowe zapomnienie i uśmierzenie bólu rozdzierającego serce i przeszywającego ciało na wskroś. Do czasu... On - znany i wielbiony piosenkarz, bożyszcze kobiet, bogaty, przystojny, wytatuowany, arogancki, pewny siebie, wulgarny (zbyt często z jego ust wylewa się potok niecenzuralnych słów), a zarazem dysponujący poczuciem humoru, niezdecydowany, skryty, niewylewny, niepotrafiący wyrażać swych uczuć. Ona uważa go za ignoranta, on jej nie zauważa. Z czasem zbliżają się do siebie... Mogłabym dokonać analizy ich bogatych i problematycznych osobowości, ale wówczas aż nadto bym się rozpisała, a tego czynić nie zamierzam, ponieważ nie o to chodzi, aby ujawniać szczegóły z ich życia i tym samym zdradzać konkretne fakty fabularne. Otoczeni są gronem przyjaciół, którzy również zasługują na uwagę, nie mniejszą zresztą. Mam na myśli między innymi przyjaciółkę Livii - Kathy, Zafira Malufa - wokalistę i przyjaciela Jamesa, Sylvię - dziewczynę Jamesa, wymagającą choreografkę Mirandę oraz uroczego i zabawnego Alexa Camdena. Wszyscy niezwykle wyraziści, nierzadko irytujący i doprowadzający swym zachowaniem do szału, ale przede wszystkim pełni obaw i zbłąkani emocjonalnie. Kontrowersyjne postacie, które budzą mieszane uczucia.

Szczerze mówiąc, mam ambiwalentne odczucia po lekturze "Dance & Sing & Love. Miłosny układ". Z jednej strony dostarczyła mi ona niemałej rozrywki i zapewniła relaks oraz odprężenie od wymagających publikacji (owa z pewnością do takowych nie należy), a z drugiej sprawiła, że czuję niedosyt, spowodowany brakiem ogromnej dawki tańca i muzyki, które tak energicznie promowały ową powieść. W zamian otrzymałam sporo alkoholu, seksu, powtarzających się rozmyślań i skomplikowanych relacji międzyludzkich, a nie tego tak zupełnie oczekiwałam. Jednak pomimo licznych mankamentów, nie zamierzam wcale negatywnie oceniać tegoż debiutu. Jestem nawet skłonna stwierdzić, że owa powieść rozkłada na łopatki co poniektóre zagranicznych autorów, które dane mi było przeczytać. Co więcej, mam w planach sięgnąć po drugi tom serii, nie tylko aby dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, ale też z czystej ciekawości kierunku rozwoju pisarskiego Layli Wheldon (Sandry Sotomskiej).

"Miłosny układ" to opowieść o namiętności, zmysłowości, życiu ludzi z pierwszych stron gazet, spełnianiu marzeń, pasji, dążeniu do celu, przywiązaniu do drugiego człowieka, podejmowaniu prób radzenia sobie z przeszłością, zaufaniu, a także o nadziei. Jednak przede wszystkim to historia o miłości, która nie zawsze uszczęśliwia, a często niestety zadaje bolesne rany, pozostawiając niegojące się blizny i trwałe ślady w sercu oraz na duszy.


Cytaty:

"Niedługo potem wszystko wywróciło się do góry nogami, cały mój świat.
Nie miałam na to dużego wpływu.
Próbowałam się opierać, walczyć z uczuciami, jakie we mnie narastały z dnia na dzień,
z tygodnia na tydzień. Miesiąc po miesiącu. Bezskutecznie. 
I w końcu przepadłam."


"Taniec był dla mnie wszystkim...
Dopóki James nie wkroczył do mojego życia."


"(...) Zaczęłam zwracać uwagę na to, jak zabawnie marszczył brwi, gdy coś go irytowało,
albo jak podczas uśmiechania się w jego brodzie pojawiał się mały dołek.
Jego oczy zmieniały kolor w zależności od światła.
Gdy stał na słońcu, były jaśniejsze.
Rzadko się śmiał, ale kiedy już mu się to zdarzało, jego spojrzenie łagodniało i rysy twarzy miękły.
Bałam się tego wszystkiego i nie chciałam, aby te emocje narastały. 
Nie mogłam na to pozwolić.
Po prostu nie."


"(...) Miałam nadzieję, że odwzajemni moje uczucia.
Minęło ponad pół roku, a my dalej staliśmy w miejscu. Nic się nie zmieniło, 
jedynie coraz bardziej się do niego przywiązywałam 
i każda dłuższa rozłąka sprawiała mi ból. Za bardzo mi zależało, za bardzo go pragnęłam. 
Za bardzo go kochałam. I nie umiałam przestać. Nie potrafiłam zobojętnieć."


" - (...) Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy.
Tak samo jest z ludźmi. 
Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść."


"(...) Kochałam go bardzo, ale kiedy znajdował się obok, miałam wrażenie, 
jakby moje serce wręcz pękało od nadmiaru uczuć, które do niego czułam. 
Nigdy w życiu nie myślałam, że mogłabym kogoś darzyć tak silnym uczuciem, 
że jestem zdolna tak mocno kochać." 


Tytuł: "Dance & Sing & Love. Miłosny układ"
Autor: Layla Wheldon
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 528
Kategoria: literatura obyczajowa i romans
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.

Moja ocena: 6/10


Książka bierze udział w wyzwaniu:

28 komentarzy:

  1. Czytałam i uważam, że jak na debiut to historia nie jest zła. Ma potencjał, który mam nadzieję, zostanie wykorzystany w kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czasu do czasu sięgam po takie lekkie książki. Może więc się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście więcej w książce alkoholu niż tańca, ale mi powieść spodobała się na tyle, że nie raziło mnie to jakoś szczególnie po oczach ;) Również mam w planach sięgnąć po kontynuację :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, a po owym tytule spodziewałam się więcej tańca, a nie alkoholu, który był niestety wszechobecny i wysunął się na pierwszy plan.
      Na pewno sięgnę po kontynuację :)

      Usuń
  4. Szkoda że nie mam czasu na czytanie bo już nie jedna książka leży i czeka na moje zainteresowanie,a ta będzie następna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej ta książka mi się podoba :) Na pewno się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie jestem w trakcie lektury. :)
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie nie planowałam jej czytać i chyba tak zostanie chwilowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam i mi podobało się bardzo ♡ ale akurat ja nastawiam się na romans więc zaniedbanie motywu tańca nie przeszkadzało mi jakoś szczególnie. Z tym zakładaniem do kieliszka jednak się zgodzę- za dużo tego było i faktycznie kręcili się od tego w głowie. Mimo wszystko autorka dała mi dokładnie to czego oczekiwałam więc jestem jak najbardziej zadowolona z lektury :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja poza romansem spodziewałam się tańca i muzyki, tym bardziej, że tytuł oraz okładka takowe sugerowały :) Szkoda, że alkohol wszystko przyćmił.

      Usuń
  9. Bardzo intryguje mnie ta książka ze względu na taniec, ale jak widzę to jest go mało. Może w kontynuacji będzie ten wątek bardziej rozbudowany. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w drugim tomie będzie zdecydowanie więcej tańca, a mniej alkoholu :) Na to liczę :)

      Usuń
  10. Szkoda, że motyw miłosny nie przypadł Ci zbytnio do gustu. Mimo to i tak kusi mnie, żeby zapoznać się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca przypadł mi do gustu, ciągnął się za bardzo, irytował... Zobaczymy, jak zostanie poprowadzony w kontynuacji.

      Usuń
  11. Zupełnie nie moja literacka bajka...ocenę zostawię Tobie:)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta powieść nie zachwyciła mnie tak, jak tego oczekiwałam. Myślałam, że będzie to naprawdę COŚ. Natomiast było to bardziej fanfiction, schematowe fanfiction, z dupkowatym bohaterem, czyli Jamesem.
    Więcej na moim blogu, wczoraj wstawiłam recenzję
    pozdrawiam,
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam wobec niej inne oczekiwania. Cóż...
      Z pewnością zajrzę :)

      Usuń
  13. Miałam do książki pewne zastrzeżenia. Alkohol, wulgaryzmy były ogromnym minusem. Czasem nie rozumiałam zachowania Liv i James. Mimo to książkę oceniam na plus. Spędziłam przy niej miło czas, a styl pisania autorki był ogromnym atutem. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom :)

    http://zofiawkrainieksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zauważyłam tę książkę w biblioteczce u mojej córki, muszę zapytać ją o wrażenia czytelnicze, porównać z Twoimi. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiele osób kusi tą powieścią, ale nawet nie mam zielonego pojęcia kiedy trafi do mojej biblioteki i do rąk moich, bym mogła ja poznać. ;(

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się z Twoją opinią. Liczyłam na więcej motywu tańca w tej książce, więc trochę się zawiodłam, tym bardziej, że przyjemna powieść stała się wręcz wulgarna, o czym zapomniałam niestety napomknąć w recenzji. Alkoholu i seksu było ciut za dużo, choć sceny namiętności między bohaterami zostały dość dobrze opisane. Mimo tych kilku mankamentów, DSL jest dobrym debiutem. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam. :)
    https://ksiazkowarecenzownia.blogspot.com/2017/09/recenzja-dance-miosny-ukad-layla-wheldon.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Słyszałam o niej wiele dobrego - zobaczymy - na razie odkładam przeczytanie jej na poczet innych perełek. Poza tym ocena 6 to trochę mało ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.