"Pociąga mnie to, co zakazane. To, co trudne. To, co nieznane."
Sięgnęłam po "Anatomię Góry", aby zrozumieć pobudki, jakimi kierują się
ci, którzy ryzykując zdrowie i życie podejmują próby zdobycia
konkretnych szczytów. Aby zrozumieć ich potrzeby wchodzenia na góry,
które niekiedy bywają ich przekleństwem. Aby zrozumieć tę jakże silną więź łączącą
zdobywających czyli himalaistów, ze zdobywanymi przez nich górami. Górami, które choć osiągalne, są niebywale
niebezpieczne, nieobliczalne, nierzadko niesprzyjające, kapryśne,
aczkolwiek zjawiskowe.
Zdecydowałam się na lekturę owej publikacji również dlatego, aby poczuć
emocje towarzyszące wspinającym się na najwyższe szczyty świata. Oraz
aby móc przeżyć niejako przygodę, stać się na jakiś czas świadkiem
czegoś, czego chciałabym zaznać, ale wiem, że nigdy to nie nastąpi z
wielu względów,
pięknego, niewyobrażalnego i niepojętego,
a jednocześnie czegoś niebezpiecznego i
nieprzewidywalnego. Tymczasem z przykrością muszę przyznać, że w trakcie
poznawania tejże książki niczego
takiego nie doświadczyłam. Czuję niedosyt i rozczarowanie, tym bardziej,
iż
obiecano mi "pełne emocji opisy wypraw".
Rafał Fronia w
swym woluminie stanowiącym niedoszlifowany zbiór zapisków tworzonych na
kilkutysięcznych wysokościach wspomina największe postacie światowego
himalaizmu, czyni ukłon ku swemu mistrzowi i guru, Krzysztofowi
Wielickiemu, pokazuje swą przyjaźń z Piotrem "Krótkim" Tomalą. Ukazuje
swą miłość do Karkonoszy, a w szczególności do domu w Łomnicy położonej
na dnie Kotliny Jeleniogórskiej. Zabiera nas w Alpy, wykazując trudności
tych górskich pasm, do Ekwadoru, gdzie pomimo przeciwności zdobywa z
ekipą wulkan, a także do Kirgistanu, gdzie samotnie osiąga Pik Lenina.
Dzieli się swymi refleksjami o życiu, tęsknocie, marzeniach, porażkach i
sukcesach. Nadmienia o pewnych ciekawostkach, nierzadko zaskakujących.
Co to są springrole? Czym jest pudża? Dlaczego nielubiący jajek bądź
mający na nie alergię nie mogą być himalaistami? Dlaczego człowiek
paradujący w Himalajach z parasolem uznawany jest za Polaka?
Poszczególne etapy wypraw, ból, determinacja, choroba, chłód, ogrom
przeszkód - to o tym między innymi opowiada Rafał Fronia.
I
niby wszystko wydaje się w porządku, a jednak są to niestety same suche
fakty pozbawione tego czegoś, co by zaintrygowało, wciągnęło, ujęło.
Brakuje owej opowieści
kolorytu, zabarwienia emocjonalnego, które by wniosło na szczyty,
zahipnotyzowało niezwykłością, urzekło, poruszyło, a może nawet
częściowo rozdarło. Nie ukrywam, że historie te przeczytałam, tylko
przeczytałam, bez emocji, zachłanności, względnego porywu. Prawdą jest,
że to moja wyobraźnia stała się dostarczycielem wrażeń, których podczas
śledzenia treści mi zabrakło. A jedynym momentem, kiedy emocje mnie
dosięgły, był
rozdział poświęcony wyprawie na K2 i akcji ratunkowej na Nanga Parbat.
Wydaje mi się, że to bardziej za sprawą pośredniego uczestniczenia w
tychże wydarzeniach transmitowanych przez wszelakie media i jeszcze dość
świeże wspomnienia, aniżeli przez formę przekazu zastosowaną przez
autora i uczestnika owych dramatycznych chwil.
Właśnie, a propos formy, bo o niej również muszę wspomnieć. Cóż,
przyznaję, że czytało mi się szybko i niby lekko, może nawet za lekko.
Ale... Prostota
przejawiająca się zbyt krótkimi zdaniami, zbytnia prostolinijność, a
nade wszystko chaos objawiający się nagłym wplataniem myśli w etapowe
relacje pojedynczych wypraw,
niejednokrotnie przeszkadzały, w co poniektórych fragmentach były wręcz
zbędnym urozmaiceniem. O ile szczerość i chęć podzielenia
się refleksją oraz postrzeganiem świata jest atutem i się ceni, o tyle
sposób przedstawienia tego w tym przypadku już niekoniecznie.
Mówiąc krótko, niewiele wyniosłam z ukazanych zapisków, poza zaledwie kilkoma
ciekawostkami i mądrymi sentencjami. Nie przekonała mnie ta publikacja, ani jej zawartość ani
styl. Poza fotografiami, rzecz jasna, które niewątpliwie są wyjątkowe, wyzwalają
ogrom rozmaitych uczuć i pobudzają wyobraźnię. Ale to chyba za mało...
"(...) Jeśli człowiek się poddaje, jeśli przestaje walczyć, przegrywa wszędzie.
Pamiętaj o tym."
"(...) Woda, która się wyleje z naczynia, nie może być z powrotem do niego wlana."
"Wulkany są jak ludzie. Z daleka wszystkie wydają się takie same.
Stożki: obłe, strome, pokryte zastygłą lawą, samotne trójkąty burzące idealność widnokręgu.
Ale przy bliższym poznaniu pokazują się różnice: szczeliny, pęknięcia i zdradliwe miejsca.
Mogą nas zalać lawą, wystrzelić w kosmos erupcją silniejszą niż wybuch bomby atomowej.
Ale mogą też nagrodzić najpiękniejszą chwilą w życiu, mogą dać swój cień rzucony na chmury,
zachód słońca rozszczepiony na nieistniejące nigdzie indziej kolory. Mogą cię pokochać, zabić."
"Walka o Górę to nie tylko wspinanie. To też umiejętność czekania, trwania. Cierpliwości.
Zaczynam sobie zdawać sprawę, że ważne jest, by umieć się znależć. Tu.
By nic nie mąciło ciszy w głowie, by nie błąkać się umysłem od przeszłości do przyszłości.
Umiesz tak? Umiesz być tu i teraz?"
Tytuł: "Anatomia Góry"
Autor: Rafał Fronia
Autor: Rafał Fronia
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 2018
Ilość stron: 432
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura faktu
Książka nie jest w moim guście, ale mimo to jestem zafascynowana i chciałabym ją przeczytać. Bardzo. I w ogóle piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Dziękuję pięknie <3
UsuńMyślę, że będzie to wspaniały prezent dla mojego przyjaciela, który jest miłośnikiem górskich wypraw. 😊
OdpowiedzUsuńJeśli na prezent, to wybrałabym inną, ciekawszą książkę o górskich wyprawach :)
UsuńGóry są piękne!
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńRozumiem, chociaż się nie zgadzam. Dla mnie ta książka pełna była emocji właśnie. Czułam, że pisze ją człowiek, który naprawdę przeżył wspinaczkę. Poza tym mnie poetycki język Froni przypadł do gustu. Dużo tu metafor, porównań, nietypowej gry słów. Dużo poetyckości, co pewnie nie każdemu może się spodobać.
OdpowiedzUsuńKażdy przyjaciel z takiego prezentu byłby bardzo zadowolony.
OdpowiedzUsuń