"- Miłość to takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości.
To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół."
Czterdziestoletnia Maja Preis jest spełnioną pisarką mieszkającą
wraz z rodziną w pięknym domu w Kulmbach. Jest żoną wspaniałego i
kochającego męża, matką czworga cudownych dzieci. Wydawać by się mogło,
że już nic do szczęścia jej nie brakuje, a jednak... Pewnego dnia
kobieta decyduje się na kilkunastodniowy samotny wyjazd do Polski w celu
odnalezienia spokoju i poszukiwania inspiracji do nowej powieści -
deadline goni, a pomysłu i weny brak. W Szczecinie spotyka przypadkiem
Daniela. I wszystko powraca...
"Jej
portret" jest drugą książką autorki zdobiącą moją biblioteczkę, ale
pierwszą przeczytaną. I zdecydowanie muszę przyznać, że nie ostatnią. Co
więcej, najnowsza powieść Anny Niemczynow zajmie honorowe miejsce na
mej półce. Dlaczego?
Odpowiedź jest niebywale
prosta. Lekkość, naturalność, szczerość i niejedno przesłanie
wypływające spomiędzy pojedynczych wierszy to główne atuty wspomnianej
opowieści. Aczkolwiek nie jedyne. Bo tym największym i najważniejszym
jest to, że przedstawiona historia napisana jest sercem, wypływa z jego
najgłębszych zakamarków. Natchniona morzem emocji, co ja mówię, oceanem
emocji sprawiła, że targały mną rozmaite uczucia, których intensywność
wcale nie maleje w momencie ukończenia lektury, a wręcz się wzmaga,
pozostawiając w stanie, który niezwykle ciężko jest opisać, a nade
wszystko zdefiniować.
Ów stan powoduje to, że
od dwóch dni przymierzam się do wystukania na klawiaturze paru zdań
będących określeniem mych wrażeń po lekturze "Jej portretu". Ale
przelanie na plik tekstowy wszystkich wewnętrznych przeżyć i przemyśleń
towarzyszących nieustannie przez ponad czterysta stron jest tak bardzo
trudne, że tak naprawdę nie wiadomo od czego zacząć, co powiedzieć i co
przekazać. Postaram się, choć czasem zwyczajnie brakuje słów. Czasem
cisza i milczenie są najlepszą rekomendacją utworu.
Cisza
słowna nie oznacza ciszy emocjonalnej, a o tej nie może być mowy. We
mnie nadal jest sztorm uczuciowy, z którym niewątpliwie nie mogę sobie
poradzić, którego nie mogę się pozbyć, którego kompletnie nie mogę
przygasić i go zatrzymać. Tak niesamowicie wyraźnie odczuwalne emocje
wynikające z opowiedzianej historii wdzierają się w czytelnika,
przenikają do najczulszych stron jego duszy i tkwią tam bardzo długo,
nie dając o sobie zapomnieć. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, jakobym
nie była świadkiem owej opowieści, a jej czynnym uczestnikiem.
Niewidzialne macki porwały mnie do tańca przyjmującego rozmaity rytm, od
spokojnego, poprzez delikatny i romantyczny, po pełen namiętności,
ekscytacji i szczęścia. To był zdecydowanie cudowny, choć niepozbawiony
melancholii i smutku taniec.
Jednak nie
tylko wciągnięto mnie w wir emocjonalny, ale również w refleksyjny,
który nie opuszcza, który ciągle zadaje nowe pytania, który poszukuje
odpowiedzi i pozostawia w poczuciu swego rodzaju niedosytu, niepewności i
niejasności. Co ja zrobiłabym na miejscu bohaterki? Jak bym postąpiła?
Jakiego wyboru bym dokonała? Którego głosu bym posłuchała? Głosu
rozsądku wołającego zostań, czy głosu serca mówiącego idź?
I prawdę mówiąc, niezależnie od ilości i częstotliwości zadawania sobie
owych pytań, tak naprawdę nie znam odpowiedzi na to, co by było gdyby,
albowiem nie znalazłam się w takiej sytuacji. Nie wiem, jak bym się
zachowała, jaki krok bym poczyniła, którą drogę bym wybrała. Ale wiem
jedno, że nigdy, przenigdy nie podejmę się oceny postępowania drugiego
człowieka. Bo nie mam do tego praw, bo nie wiem, co dokładnie w nim
siedzi i co nim kieruje.
"Jej portret" to
obraz kobiety, pisarki, żony i matki, wdającej się w romans z
człowiekiem, który niegdyś był dla niej wszystkim, którego kochała całym
sercem i duszą, którego pragnęła pomimo, że ten zadał jej ból. Pierwsza
wielka miłość, której się nie zapomina, bo jest jedyna w swym rodzaju,
niepowtarzalna, subtelna i wyjątkowa. Spotkana po latach przywołuje
wspomnienia, które nagle stają się tak bardzo świeże, tak bardzo
aktualne. Serce znów bije jak dawniej, motyle w brzuchu znów wykonują
przyjemny taniec, a bliskość tej drugiej osoby ponownie sprawia, że
świat kręci się wokół. To wszystko wraca, wywraca dotychczasowe życie do
góry nogami, zabiera teraźniejszość, przywołuje przeszłość, a
przyszłość czyni niepewną i trudną. A jaki będzie finał?
Finał
to z pewnością ogromne zaskoczenie. Nie ukrywam, że takiego zakończenia
się nie spodziewałam. W sumie to nawet nie wiem, czego się
spodziewałam. Chyba nawet tak do końca nie myślałam, jaki ono przybierze
kierunek. Po prostu dałam się wciągnąć, zaabsorbować, rozemocjonować,
zadziwić, wprawić w nostalgiczny nastrój i rozkochać w jakże
wartościowym przesłaniu.
Prawdziwy,
emocjonujący i kontemplacyjny - taki jest "Jej portret". Przyjrzyjcie mu
się bliżej i wyłuskajcie z niego wszystko to, co najcenniejsze.
Zapewniam, że warto!
"Rodzina jest jak gałęzie drzewa. Wszyscy rośniemy w innych kierunkach,
lecz zawsze łączą nas korzenie."
Tytuł: "Jej portret"
Autor: Anna H. Niemczynow
Autor: Anna H. Niemczynow
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019
Ilość stron: 432
Oprawa: miękka
Kategoria: obyczjowa
Egzemplarz recenzencki
"(...) Wszystko, co się nam przytrafia, jest odpowiedzią na życie, jakie wiedliśmy,
a wszystko, co będzie, stanie się odpowiedzią na to, co czynimy teraz."
Ta książka jest genialna. 😊
OdpowiedzUsuńWiem, że wiele osób mówi, że jest świetna, ale się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńEli z https://czytamytu.blogspot.com/
Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń