"- Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją."
"Szeptucha" - to jedno słowo wystarczyło, aby wzniecić nie tylko 
moje zainteresowanie, ale też wzbudzić chęć poznania historii kryjącej 
się pod owym tytułem. Jednak pomimo zżerającej mnie ciekawości, nie 
sięgnęłam od razu po książkę Katarzyny Bereniki Miszczuk. Dlaczego? Albowiem przynależy ona do gatunku, przed którym wzbraniam się od lat (co prawda,
 przeczytałam dwie publikacje tego rodzaju, ale nie do końca wpisałabym 
owe w ten gatunek). Z jednej strony mnie do niej ciągnęło, ale z drugiej
 jej skategoryzowanie do literatury fantastycznej zdecydowanie 
hamowało mnie przed wyciągnięciem po nią ręki. Do czasu, kiedy ujrzałam 
informację o Book Tour organizowanym przez Sandrę prowadzącą bloga Rosa Czyta. Wówczas pomyślałam "a co mi tam, spróbuję, najwyżej odłożę po 
kilku stronach, nie przeczytam, odeślę dalej". Zgłosiłam się i 
wyczekiwałam książki, zarówno z niecierpliwością, jak i pewną obawą. 
Wahałam się nadal. Chwilami nawet żałowałam, że się zdecydowałam i 
nachodziła mnie myśl, aby odmówić. Naprawdę. Na szczęście tego nie 
uczyniłam. I tym sposobem "Szeptucha" okazała się moim pierwszym 
spotkaniem z prawdziwą fantastyką, które uważam za udane. 
Zapraszam na recenzję.
Katarzyna Berenika 
Miszczuk z wykształcenia jest lekarką. Zadebiutowała w 2006 roku 
powieścią "Wilk", napisaną w wieku 15 lat. W 2009 roku ukazała się jej 
kontynuacja, "Wilczyca", która została nominowana do Nagrody Nautilus. 
Tworzy głównie fantastykę, jest autorką m.in. trylogii: "Ja, diablica" 
(2010), "Ja, anielica" (2011) i "Ja, potępiona" (2012), a także powieści
 "Druga szansa" (2013) oraz "Gwiezdny Wojownik" tom I: "Działko, 
szlafrok i księżniczka" (2014). W 2015 roku nakładem wydawnictwa W.A.B. 
ukazał się jej pierwszy kryminał "Pustułka". W kolejnych latach światło 
dzienne ujrzała trylogia "Kwiat paproci" ("Szeptucha", "Noc Kupały", 
"Żerca"). (źródło: okładka książki)
Gosława
 Brzózka to dwudziestoczteroletnia absolwentka medycyny, która za namową
 matki i swej najlepszej przyjaciółki, Sławy, przystaje na odbycie 
rocznych praktyk u szeptuchy (wiejskiej uzdrowicielki, wykorzystującej w
 leczeniu zasoby naturalne lasu, okolicznych łąk, pól) w Bielinach, 
nieopodal Kielc. Gosia nie jest jednak przekonana do tegoż pomysłu, 
bowiem nie tylko nie wierzy w umiejętności miejscowej znachorki, ale 
przede wszystkim nie wierzy w istnienie bogów. A ponadto nie lubi 
przyrody, nie znosi kleszczy, obsesyjnie obawia się wszelakich bakterii 
(dlatego zawsze nosi ze sobą płyn dezynfekujący) i nie jest zachwycona 
tym, że z bezpiecznego i czystego domu będzie musiała przenieść się do 
skromnej chatki z wychodkiem na zewnątrz. I wtedy Sławie świta pewna 
myśl, mianowicie dziewczyna proponuje Gosławie wspólny wyjazd i wynajem 
mieszkania w Kielcach, a stamtąd do Bielin już niedaleka droga. Lekarka 
jest usatysfakcjonowana ofertą przyjaciółki. Dziewczyny przeprowadzają 
się zatem do Kielc. Pierwszego dnia obowiązkowych praktyk Gosia rusza do
 szeptuchy Jarogniewy, nie sądziła, że dojazd do wioski i dotarcie do 
izby znachorki przysporzy jej tyle problemów (poniekąd na własne 
życzenie). Kiedy już traci nadzieję, iż na czas stawi się u starszej 
kobiety, nagle na drodze zjawia się wóz konny prowadzony przez 
najprzystojniejszego mężczyznę, jakiegokolwiek Gosława widziała. To 
Mieszko - stażysta u żercy Mszczuja. Mężczyzna proponuje lekarce 
podwózkę. Wreszcie ta, oczarowana poznanym wybawcą, zjawia się u 
szeptuchy, która już na początku zleca jej odpowiedzialne zadanie...
"Szeptucha"
 to moim zdaniem doskonałe połączenie literatury fantastycznej z 
obyczajową, z romansem w tle oraz domieszką historii. Powieść stanowi 
mieszankę nierealności, zwyczajności, mityczności, folkloru, 
tajemniczości, nieprzewidywalności, fascynacji, zaintrygowania, zadumy, 
niepewności, humoru i poniekąd oryginalności. Współczesność i 
nowoczesność przeplatają się z tradycjami i obrzędami pogańskimi oraz 
wierzeniami Słowian. Akcja powieści toczy się w XXI wieku, aczkolwiek 
Polską nadal rządzą Piastowie, a Mieszko I nie przyjął chrztu. 
Uwzględniona płaszczyzna czasowa, niewątpliwie urozmaicona, stała się 
niezwykle intrygująca, ciekawa i pasjonująca. Dzięki temu z 
przyjemnością oddałam się lekturze owej książki, dałam się wciągnąć w 
wir zdarzeń i śledziłam losy bohaterów z niemałym zaangażowaniem, lekkim
 lękiem, a co najważniejsze, ze swego rodzaju niewiadomą. Nawiązania do 
zwyczajów pogańskich (topienie Marzanny i związane z tym przesądy, 
rytuał żywego ognia), obchodzonych świąt (Jare Święto, Zielone Świątki),
 legend (grodu Kielce, o duchu wodnym zwanym Nix, kwiecie paproci 
mającym zakwitać raz w roku w czasie przesilenia letniego), mitycznych 
bogów (Świętowit,Weles), postaci czy stworzeń (m.in. utopce, rusałki, 
strzygi, ubożęta, wąpierze), krainy umarłych Nawi i Wyraju (Raju), dębu 
uznawanego przez Słowian za drzewo kosmiczne łączące światy, historii 
Dagome, bitwy między Polanami a Wieletami, miejsc kultu (Łysa Góra) oraz 
ziołolecznictwa, zielarstwa i tym podobnych, niezaprzeczalnie wzbogaciły 
powieść i niesamowicie przypadły mi do gustu. Bez wątpienia fabuła 
zajmuje, chłonie i w pełni angażuje, a nader wszystko zaskakuje i 
szokuje. Wzbudza również ocean rozmaitych emocji (niekiedy bardzo 
skrajnych). Zgrabnie łączy ze sobą poszczególne wątki, wplatając w nie 
pewne epizody, które chwilami dodają opowieści nieco słodyczy, 
pieprzyku, a innym razem wyzwalają niesmak. W przypadku tych ostatnich 
mam na myśli fragmenty z wampiropodobnymi okazami w roli głównej, które 
wywołały moje zniesmaczenie i wstręt, na szczęście takowych momentów 
zbyt wiele nie uświadczyłam. Paranormalne zjawiska, w tym między innymi 
pojawienie się ubożąt, nie przerażały mnie i nie rozniecały we mnie 
strachu, a wręcz wydały mi się sympatyczne, o ile owe tak można nazwać. Z
 kolei motyw miłosny nieco wolno płynął, dłużył się i dłużył, 
wypatrywałam punktu kulminacyjnego, a w pewnym momencie zwątpiłam, czy w
 ogóle dojdzie do niego w pierwszym tomie. Całość okraszona została 
sporą dawką humoru i ironii, niejednokrotnie na mych ustach jawił się 
szeroki uśmiech, głównie za sprawą poczynań hipochondryczki - Gosławy. 
Główną
 bohaterką powieści jest Gosława - młoda lekarka, rozkapryszona, naiwna,
 marudna, pozbawiona podstawowej wiedzy z zakresu lecznictwa, pogańskich
 obyczajów, życia na łonie natury oraz sprawiająca wrażenie nieświadomej
 swego zachowania. Kobieta niewierząca. Wpatrzona w pewnego wysokiego i 
nieziemsko przystojnego mężczyznę. Nie dostrzega tego, co dzieje się 
dookoła niej i nie przyjmuje do wiadomości zaistniałych faktów. Poza 
poznaniem Mieszka, nie upatruje niczego pozytywnego w pobycie w 
Bielinach. Wszystko wykonuje z przymusu i obowiązku zaliczenia praktyk u
 szeptuchy. Pełna obsesyjnych lęków. Boi się kleszczy, dlatego by się przed nimi uchronić, zawsze przed wejściem do lasu, zakłada specjalny kombinezon. Zioła i inne wszelakie jadalne rośliny, zanim trafią
 do jej ust, muszą zostać starannie umyte, aby przypadkiem nie 
przeniosły bakterii. Kąpiel w okolicznych źródełkach również nie wchodzi
 w grę, przecież to siedlisko pasożytów. Przykładów jej hipochondrii 
jest wiele i zwyczajnie nie da się ich wszystkich przytoczyć. Gosława 
budzi zarówno sympatię, ze względu na swą komiczność, wrażliwość, dobroć
 i ufność, jak i irytację (jej ciągłe narzekania są nie do zniesienia). W
 pewnym momencie stanie przed trudnym wyborem i dotrze do niej, jakimi 
zdolnościami została obdarzona. Czy poradzi sobie w nowej dla niej roli?
 Natomiast jej obiekt westchnień, czyli Mieszko, to mężczyzna dobrze 
zbudowany, miły, pomocny, a jednocześnie odpychający, tajemniczy i 
dążący do obranego sobie celu. Zrównoważony, opanowany, silny fizycznie,
 ale duchowo i emocjonalnie już od dawna wyczerpany. Tylko jedno może 
zapewnić mu spokój... Na uwagę zasługuje również barwna i nie do końca 
odgadniona postać Jarogniewy zwanej Babą Jagą. Jej osoba stanowi 
skrajność, "pacjentów" przyjmuje bowiem w chatce, a mieszka po 
przeciwnej jej stronie w okazałej willi. To zgorzkniała, oziębła, cwana,
 pewna siebie, tajemnicza, a zarazem dobra i odważna 
siedemdziesięciolatka. Posługuje się gwarą tylko w obecności 
przybywających do niej z przeróżnymi dolegliwościami i problemami ludzi i
 nigdy nie zapomina o kanapkach z jajkiem, które zawsze zabiera na 
ognisko. Albo kocha, albo nienawidzi. Nic pomiędzy. Trzy niezwykle 
wyraziste osobowości, w życiu których epizodyczne, ale jakże istotne 
role odegrają bliscy, przypadkowo poznani ludzie (hydraulik Darek, 
kolega Sławy i imprezowicz - Radek, inni), a nawet istoty 
nadprzyrodzone, które nieźle namieszają i zmienią bieg losów co 
poniektórych, a przede wszystkim Gosławy. Czy wspomniani naprawdę są 
tymi, za których się podają?  
Cieszę
 się, że miałam okazję poznać "Szeptuchę", spędziłam w jej towarzystwie 
miłe chwile, jej lektura sprawiła mi wielką przyjemność, tym bardziej, 
że napisana została lekko, swobodnie i przejrzyście. Powieść ta to dla 
mnie kompozycja inności, nowości, świeżości oraz niezwykłości na tle 
dotychczasowej literatury, po jaką sięgałam. W moim odczuciu, to 
frapująca, zadziwiająca i fascynująca historia pozbawiona 
schematyczności. To ekstrakt składający się z odrobiny metafizyki i 
mistycyzmu, szczypty romansu, garści przyrody, jej nadzwyczajnych 
walorów i właściwości oraz dawki pozytywnej energii. "Szeptucha" okazała
 się niesamowitą przygodą pełną wrażeń i emocji, tym samym zachęcając 
mnie do zaznajomienia się z kolejnymi tomami cyklu "Kwiat paproci". 
Krótko mówiąc, fantastykę w tejże postaci spokojnie mogę czytać, nawet 
codziennie. Serdecznie polecam.
Cytaty:
"Wręcz nie mogę się doczekać, kiedy będę łazić z szeptuchą po lesie (i łapać kleszcze...),
zbierać korzenie (i łapać tężec...), zabijać leśne puchate zwierzątka do swoich wróżb
oraz magicznego gulaszu (i łapać wściekliznę...).
Nawet nie chcę myśleć, co jeszcze mogę złapać w lesie. 
Nie cierpię przyrody, tej całej brudnej ziemi, robaków i zwierząt.
O wiele lepiej czuję się w wybetonowanej Warszawie."
"Ale wiedziałam swoje - za żadne skarby nie zostanę szeptuchą. Prędzej umrę!"
"Zachciało mi się płakać. Gdy byłam nastolatką, często fantazjowałam o tym,
że jestem kimś wyjątkowym, wybranym do osiągnięcia czegoś wspaniałego.
To były tylko głupie marzenia. Teraz pragnęłam wyłącznie normalności."
"Usiłowałam sobie wyobrazić, że żyję nieskończenie długo. 
Wreszcie miałabym czas przeczytać te wszystkie książki, które odkładam na później,
zobaczyć seriale, którymi zachwycają się moi znajomi,
ale ja ich nie widziałam, bo nie mam czasu włączyć telewizora.
Taka mała namiastka Nawi."
"- Byłam dumna. Zbyt dumna. Szczyciłam się swoją wiedzą i zdolnościami zielarskimi.
Uważałam, że skoro jestem szeptuchą, to cały świat powinien padać mi do stóp.
Leszy udowodnił mi, że las, z którego dóbr korzystam, nie jest moją własnością."
"Przez chwilę poczułam się wolna. Taka naprawdę wolna od trosk i zmartwień.
Pomyślałam, że przez najbliższe tygodnie nie będę musiała się niczym martwić. 
Kupiłam sobie dużą ilość czasu.
Powinnam spędzić go tak, by potem nie żałować, że nadchodzi śmierć."
Tytuł: "Szeptucha"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka
Ilość stron: 416
Kategoria: literatura fantastyczna
Książka bierze udział w wyzwaniu:



Zazdroszczę Ci lektury tej książki:) Miałam okazję czytać diabelski cykl tej autorki i taka fantastykę to i ja mogłabym czytać nawet codziennie :)
OdpowiedzUsuńTo teraz koniecznie musisz nadrobić i tę serię :)
UsuńPewnie kiedyś po Miszczuk sięgnę, ale kiedy? Nie zależy mi na niej szczególnie, kupić raczej nie kupię.
OdpowiedzUsuńCóż, ja fantastykę po prostu codziennie czytam :D
Widzisz, a ja właśnie jej unikałam :)
UsuńBardzo się cieszę, że Ci spodobała :) Cały cykl daje naprawdę dużo radości, frajdy i nieco wiedzy o naszych słowiańskich korzeniach. I wielki plus dla Autorki, bo owszem Jej "Kwiat Paproci" to głównie fantazja, aczkolwiek zakotwiczona w źródłach :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę po dwa pozostałe tomy :) Ogromnie ciekawi mnie, jak potoczyły się losy bohaterów.
UsuńJa czytałam tylko serię Ja Diablica i bardzo mi się podobała. Ta jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Ja może kiedyś skuszę się na tę poprzednią serię autorki. Zobaczymy.
UsuńNie czytałam, ale mam w planach tę trylogię. :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Polecam! :)
UsuńJa podobnie unikam fantastyki. Jakiś czas temu natknęłam się na tę książkę w bibliotece i nie zdecydowałam się na nią. Może kiedyś to zrobię, bo widzę że jednak warto. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mnie już od naprawdę długiego czasu, więc muszę się w końcu za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja kochana!
Pozdrawiam
volusequat.blogspot.com
Nie czytałam tej powieści, może kiedyś. Dziś dotarła do mnie najnowsza książka tej pisarki Obsesja. Jutro biorę się zaczytanie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją już dłuższy czas temu i niestety nie miałam na półce kontynuacji, więc pewnie będę musiała ją sobie odświeżyć, by sięgnąć po kolejne tomy.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, pamiętam, że bardzo mi się podobała, więc na pewno wrócę do serii.
Pozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania egzemplarz książki pt. “Angielka”!
Kocham tę autorkę :) muszę to przeczytać <3
OdpowiedzUsuńa mnie nie porwała ta książka :/ przez większość czasu się nudziłam, jak ją czytałam, i na kontynuację już nie miałam ochoty.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo miło wspominam "Szeptuchę". Popłynęłam podczas czytania i całkowicie oderwałam się od rzeczywistości. ;) :)
OdpowiedzUsuńMam w planach bo lubię pióro autorki. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym tą książkę przeczytać!
OdpowiedzUsuńNie bardzo lubię fantastykę, aczkolwiek okładka książki bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie do przejścia. Zaczęłam, nie skończyłam i chyba nie wrócę do niej...
OdpowiedzUsuńO tej książce słyszałam wiele i zdecydowanie mam w planach jej przeczytanie. I mnie tytuł bardzo zaciekawił. :)
OdpowiedzUsuńCzeka na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńTrylogię Szeptuchy można czytać jednym tchem gdyby nie obowiązki, historia bardzo wciągająca jednak pozostaje pewien niedosyt i chciałoby się powiedzieć Pani Katarzyno co dalej z losami Gosi i Mieszka....
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam !
OdpowiedzUsuń