czwartek, 29 grudnia 2016

Manwhore - K. Evans




"- Nigdy nie ma dobrej pory na to, aby się zakochać.
To jest jak upadek. Wystarczy jedna sekunda.
I tylko trzeba się modlić, aby bez względu na to, gdzie upadniesz,
nie być tam samą."


Czy można tęsknić za książką zaledwie chwilkę po odłożeniu jej na półkę? Czy można tęsknić za ukazaną w niej historią i jej bohaterami? Czy można tęsknić za emocjami, jakie kotłowały się w nas w trakcie lektury danej książki? Czy można chcieć ponownie przeżyć te wszystkie uczucia, jakie towarzyszyły nam podczas czytania? Czy może w pewnych momentach zwyczajnie brakować tchu? Czy to możliwe, że nie chcemy powracać do rzeczywistości z tego fikcyjnego świata, że było nam w nim tak dobrze, że pragniemy w nim pozostać? Czy można obdarzyć miłością głównego bohatera? Czy wreszcie można uzależnić się od powieści, a także przedstawionej w niej historii, bohaterów, tak bardzo, że gdy tylko odłoży się książkę na swoje miejsce na regale, to odczuwa się po prostu pustkę? Moja odpowiedź na każde z tych pytań brzmi: tak, można. A przekonałam się o tym po zapoznaniu się z książką "Manwhore" autorstwa Katy Evans, którą jestem zachwycona. Zapraszam na recenzję :)

Kocha, lubi, szpieguje - J. Szarańska




"Doprawdy, mogę powiedzieć, że wielu rzeczy nie potrafię, 
ale jedną rzecz opanowałam do perfekcji: pakowanie się w tarapaty. 
Jak nie uganiam się za złodziejami dzieł sztuki, to masuję nieboszczyka, zrzucam go ze stołu 
i odkrywam, że nie żyje. Choć oczywiście jest proste i logiczne, że nieboszczyk nie żyje, 
ale czy doprawdy jego masowanie musi przypadać w udziale właśnie mnie?


"Kocha, lubi, szpieguje" to kontynuacja debiutu literackiego Joanny Szarańskiej zatytułowanego "I że ci nie odpuszczę", który miałam przyjemność przeczytać w lutym bieżącego roku (recenzja tutaj). Wówczas pierwszą książkę autorki określiłam jako rewelacyjną i z niecierpliwością czekałam na jej ciąg dalszy. Tym razem jednak nie mogę użyć tego słowa, co nie znaczy, że najnowsza powieść nie przypadła mi do gustu. Owszem, podobała mi się, ale czuję niedosyt po jej lekturze. Czego mi zabrakło w drugim tomie serii "Kalina w malinach"? Zapraszam na recenzję.