Strony

czwartek, 20 września 2018

Przedpremierowo: "Bez słowa" - Rosie Walsh




"(...) Smutek przeszłości, niepewność przyszłości.
To, co działo się teraz, było tym, co miało być dalej. Właśnie to."


Sarah Mackey od prawie dwudziestu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, od siedemnastu lat jest mężatką, choć obecnie małżonkowie są w separacji. Kobieta prowadzi organizację charytatywną, której działalność głównie polega na zapewnieniu jak najlepszej opieki chorym dzieciom, skupiając się na wprawianiu ich w dobry nastrój pomimo ciężkich przeżyć. Sarah wyjechała kilkanaście lat temu z domu rodzinnego z Anglii, aby uciec od miejsca przywołującego traumatyczne wspomnienia, aby zatrzeć przerażające obrazy, a nawet zapomnieć. Ale to nie jest niestety takie łatwe, każdego roku, o tej samej porze, przybywa do Anglii, aby zmierzyć się z przeszłością. Tak jest i tym razem, jednak ta wizyta w rodzimych stronach przebiega inaczej. Sarah przypadkiem poznaje niejakiego Eddie'go, z którym spędza siedem pięknych dni. Między obojgiem rodzi się uczucie, ale nieuniknione jest pożegnanie. Ona musi wracać do USA, a on wyjeżdża na wakacje do Hiszpanii. Obiecują sobie, że niebawem znów się spotkają. Jednak po rozstaniu on nie daje znaku życia, nie odpowiada na wiadomości i telefony. Odszedł bez słowa... A ona postanawia go odnaleźć i poznać prawdę...
 
Zaskakująca i niesamowicie zajmująca - te dwa słowa nasuwają się tuż po lekturze debiutu literackiego Rosie Walsh, którego premiera planowana jest na 1 październik. To powieść, wobec której nie miałam żadnych oczekiwań, nawet tak naprawdę nie zapoznałam się z opisem jej kłębka fabularnego. Nie przekonały mnie żadne blurby i wykazy miejsc na listach popularnych magazynów, czasopism i tym podobnych. Po prostu po nią sięgnęłam nie spodziewając się niczego specjalnego. Z niepewnością, lekką ekscytacją, chęcią poznania historii, ale też szczyptą dystansu zaczęłam przygodę z piórem autorki. I krótko mówiąc przepadłam.

Pół dnia zajęło mi zaznajomienie się z ową opowieścią, od której nie byłam w stanie się oderwać. Specyficzna, a zarazem lekka forma ukazania historii, intrygująca fabuła intensyfikująca myśli, przeplatanie dramatycznej przeszłości z bolesną i niejasną teraźniejszością, wplatanie fragmentów tajemniczych listów rodzących mnóstwo pytań - owe elementy nie tylko najbardziej mnie zadziwiły, ale pozwoliły snuć domysły, których mnogość w pewnej chwili stała się nie do zniesienia. To sprawiło, że czym prędzej chciałam odkryć prawdę, wypatrzeć wreszcie sekret tak skrzętnie skrywany pomiędzy wersami, zrozumieć, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. I kiedy już myślałam, że wpadłam na trop, kiedy już byłam pewna swej teorii, wtem autorka sprowadziła mnie na właściwy tor. Tor, który mnie zaszokował, poruszył, wyzwolił paletę rozmaitych emocji. Przyznaję, że takiego obrotu sprawy zupełnie nie przewidziałam. Niedowierzanie towarzyszyło mi przez długi czas, a potem przerodziło się w akceptację i próby zrozumienia oraz spojrzenia na zaistniałe zdarzenia z innej perspektywy.

Albowiem przez ponad czterysta stron człowieka nachodzi szereg przeróżnych myśli, ale nade wszystko pytań, na które zwyczajnie ciężko jest poszukać odpowiedzi, nie będąc w danej sytuacji. Sytuacji niezwykle skomplikowanej, owianej niejako nienawiścią, odrazą, rodzącej poczucie winy i oskarżenia. Sytuacji uwzględniającej trudne relacje międzyludzkie, które niegdyś poprawne zostały nagle nie tyle naderwane, co w pełni zatarte i pozbawione pozytywnych intencji oraz uczuć, przynajmniej jednej ze stron. Postawienie się w roli poszczególnych bohaterów i wtargnięcie w ich umysły z pewnością jest możliwe, ale wyciągnięte potencjalne wnioski byłyby dalekie od wiarygodności. Nikt, kto nie doświadczył tego typu przeżyć, nie jest kompetentny do oceny zachowań ludzkich. Jedynie może włóczyć się po meandrach kotłujących się we własnej głowie myśli, wyobrażać, analizować, zgadywać i spróbować dosięgnąć emocji, jakich doświadczały konkretne postacie.

A zmagały się nie tylko z nagłym rozstaniem, niewiedzą o losie drugiej osoby, utratą silnych więzi, przyjaźni i miłości, ale co najważniejsze, z żałobą, odrzuceniem, rozpaczą, chorobą psychiczną, wyrzutami sumienia nękającymi przez lata, przykrymi wspomnieniami, przeszłością będącą cieniem nieustannie podążającym za człowiekiem i rzutującą na jego obecne i przyszłe życie, z bezpłodnością, zdradą i tym ogromnym niepokojem wynikającym z braku kontaktu z ukochaną osobą. Ponadto prowadziły bolesną, ale też niepozbawioną nadziei walkę ze sobą, swymi uczuciami i zdaniem swych najbliższych. A przede wszystkim zabiegały o zgodę, zrozumienie i miłość. Miłość, która może i nie powinna się wydarzyć, ale prawdą jest, że ona jest nieobliczalna i nieprzewidywalna. Co jeśli pewnego dnia niespodziewanie zapuka do drzwi? Czy prawda ową zniszczy, czy może ocali? Czy naprawdę można uciec od miłości? I czy można wymazać przeszłość?

Podsumowując, "Bez słowa" to powieść obyczajowa naznaczona kilkoma aspektami psychologicznymi nakłaniającymi do wielu refleksji i wyłuskania z nich istoty, dzięki czemu tworzy wnikliwą, tkliwą, frapującą i poruszającą historię, która z całą pewnością na długo pozostanie w mej pamięci i mile będzie przeze mnie wspominana. To udany debiut literacki, który serdecznie polecam!  
 
 
"(...) - Nie wierzę, że miłość powinna być jak wybuch. 
Nie musi być dramatyczna, wygłodniała, czy jak tam jeszcze idiotycznie opisują ją pisarze i muzycy."
 
 
PREMIERA: 01.10.2018
 
 
Tytuł: "Bez słowa"
Autor: Rosie Walsh
Tłumaczenie: Aleksandra Szymił
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 01.10.2018
Ilość stron: 444
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura obyczajowa
 
 

9 komentarzy:

  1. Już nie mogę doczekać się, kiedy ta książka dotrze do mnie od wydawcy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też autorka zaskoczyła, nie spodziewałam się akurat takiego zakończenia. Bardzo mi się ta książka podobała i ja również będę o niej pamiętać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wyczekuję premiery :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Głośno ostatnio o tym tytule i z każdą pozytywną opinią, jaką spotykam, mam na niego coraz większą chęć. Chociaż nie gustuję w powieściach obyczajowych, to czuję, że w tym wypadku odpuszczenie sobie tej książki byłoby błędem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może mi ktoś podpowiedzieć kiedy będzie premiera tej książki. Jestem bardzo ciekawy tego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie zaciekawiłaś. Myślę, że mi się spodoba, cieszę się, że pozytywnie ją odebrałas.
    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa recenzja. Ostatnio czytałem książkę która pokazała mi drogę do tego jak odzyskać miłość.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.