Strony

piątek, 22 września 2017

"Pędzle w kieliszku" - Patryk Beniamin Grabiec [recenzja]




"(...) Czasem nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak codzienne wybory, 
w naszych oczach mało znaczące, wpływają na całe nasze życie. Krusząc nadzieje. 
Niszcząc perspektywy. Zabijając naszego ducha."


Interesujący tytuł stanowiący połączenie malarstwa i alkoholizmu, ciekawa i zwracająca uwagę okładka oraz frapujący opis zapowiadający zajmującą lekturę sprawiły, iż postanowiłam sięgnąć po debiut literacki Patryka Beniamina Grabca. Nie ukrywam, że po omówionej w nim historii, poruszającej bez wątpienia niezwykle ważny temat, oczekiwałam zaintrygowania, zaangażowania, refleksyjności, szczegółowego i sensownego ujęcia problematyki oraz zobrazowania owej pod względem psychologicznym, a nade wszystko ogromu emocji związanych z przeżyciami osoby zmagającej się z chorobą alkoholową. Tymczasem, będąc już kilka dni po spotkaniu z piórem autora, przyznać muszę, że, może nie jedynymi, ale głównymi przymiotami określającymi moje wrażenia są niedosyt i w pewnym sensie rozczarowanie. Natomiast pozytywną stroną owej powiastki z pewnością jest to, iż nadal o niej myślę. W jakim dokładnie kontekście? Zapraszam na moją krótką opinię. 
 
Patryk Beniamin Grabiec - autor książki "Pędzle w kieliszku", która jest jego debiutem literackim. Nie udało mi się niestety znaleźć jakichkolwiek informacji o autorze. 

Młody mężczyzna, Janek, pomimo upływu lat nadal nie może zapomnieć o traumatycznej przeszłości, o zaistniałych wówczas bolesnych zdarzeniach, nie potrafi zrozumieć i wybaczyć, a przede wszystkim nie umie zacząć normalnie funkcjonować i korzystać z życia. Ukojenia poszukuje w alkoholu. To jego przyjaciel, pocieszyciel i wybawca. On zapewnia mu tymczasowy spokój, wyzwala uśmiech i co najważniejsze pozwala na chwile wymazać z pamięci dramatyczne momenty, których doświadczył będąc kilkuletnim chłopcem. Samotny, zraniony, pozbawiony perspektyw i chęci do życia, pełen żalu i pretensji, ograbiony z pasji, która niegdyś była całym jego światem, zatraca się w piciu. Jeszcze tylko jeden kieliszek, jedna butelka, ten jeden, ostatni raz i przestanie. Ale to nie jest takie proste. Pojawiają się kolejne problemy, wypowiedzenie z pracy, brak pieniędzy, a na dodatek właścicielka mieszkania, które wynajmuje żąda zapłaty za czynsz. Daje mu miesiąc. Janek zwraca się o pomoc do przyjaciół. Zostaje zatrudniony w magazynie. Poznaje wspaniałą kobietę, brygadzistkę Wiktorię. Nie pije. Wreszcie jest szczęśliwy, spełniony, zaczyna malować. I nagle przeszłość wraca... I znowu to samo...

Mocny w swym przekazie, ujmujący i chwytający za serce prolog zapowiada, wydawać by się mogło, wstęp do emocjonującej opowieści. Niestety, w moim odczuciu tylko ów początek wyzwala głębsze odczucia. Bowiem kontynuacja losów głównego bohatera i tym samym jego dalsze poczynania oraz pogrążanie się w uzależnieniu, o ile wywołują poniekąd zrozumienie i współczucie, a także skłaniają poniekąd do przemyśleń, o tyle nie w pełni poruszają, a chyba powinny - tak mi się wydaje. Nadane intensywne tempo akcji nie pozwala zatrzymać się na dłużej i skupić na konkretnych sytuacjach mających miejsce w życiu człowieka wpadającego w nałóg. Miałam wrażenie, jakbym przeglądała pojedyncze obrazy w formie przesuwających się klatek wyświetlanych za pomocą projektora. Moim zdaniem wszystko działo się za szybko, aż nadto zwięźle zostało ukazane, zbyt pobieżnie potraktowano poszczególne wątki, które aż prosiły się o rozwinięcie (mam na myśli m.in.: sytuację Staszka, znajomość z Mariolą, przeszłość Wiktorii). Warto byłoby pokusić się o poszerzenie, czy - w co poniektórych momentach - w ogóle ujęcie opisów będących ujawnieniem nie tylko przeszłych wydarzeń, które znacznie wpłynęły na życie bohaterów, ale również ich myśli, uczuć, przeżyć, doświadczeń. Powiastka moim zdaniem stanowi zlepek pewnych krótkich faktów (fragmentów) z życia Janka (i nie tylko), które oczywiście się ze sobą łączą, ale w ogólnym rozrachunku nie mają kompletnego i wyrazistego wydźwięku. Na pewno niejako brakuje konkretnego spojrzenia na aspekty psychologiczne. Są tylko zdawkowe zarysy zdarzeń, którym gdzieniegdzie towarzyszą refleksje bohatera, ale bardzo okrojone. Zakończenie, choć oczywiste, nieco mnie zaskoczyło, ale nie w pełni usatysfakcjonowało. Pozostawiło nutkę niedosytu. Uważam, że sama fabuła i jednocześnie podjęcie się istotnego zagadnienia było jak najbardziej dobrym, a nawet trafionym pomysłem, aczkolwiek jego wykonanie nie zadowala, do mnie nie do końca przemówiło. Potencjał, owszem książka ma, ale niewykorzystany w stu procentach.

Kreacja bohaterów niestety również wymaga dopracowania i doprecyzowania. Praktycznie informacje o nich są bardzo ograniczone, w przypadku niektórych ukazane zaledwie w dwóch zdaniach. Głównym bohaterem jest Janek - alkoholik, porzucony przez matkę, wychowany przez apodyktycznego i stanowczego ojca, który nie tylko nadużywał alkoholu, ale i przemocy. To on rozpalił w synu iskierkę do malarstwa, dawał mu lekcje, rzadko kiedy chwalił, a częściej ganił i bił, bo na przykład młody chłopak pędzel trzymał nie tak, jakby on sobie tego życzył i jak według niego powinien. Po śmierci ojca, Janek coraz częściej zaglądał do kieliszka, aż kompletnie przepadł i oddał się w ręce nałogu. Niby chciał się z niego wyrwać, ale zawsze coś stawało mu na przeszkodzie. Zawsze znalazł się powód do tego, aby zajść do baru i zwyczajnie się napić. Przesiadywał tam godzinami, poznawał kobiety, zapraszał do domu. Alkohol, praca, do której się spóźniał i to nowo poznawane dziewczyny, z którymi spędzał upojne noce i które traktował przedmiotowo. To było jego życie, zapomnienie. To była jego ucieczka od rzeczywistości, a zwłaszcza od pełnej bólu i cierpienia przeszłości. Do czasu. Zawsze mógł liczyć na Mariolę (przyjaciółka), Staszka (przyjaciel i barman), na Wiktorię (samotną matkę i brygadzistkę) i jeszcze na kogoś, przynajmniej tak myślał. Szkoda, że o tychże postaciach, poza łączącymi ich relacjami z Jankiem,  niewiele wiadomości można nabyć. Tym samym nie jest dane nie tylko utożsamienie się z bohaterami, ale również przeżywanie czy też współodczuwanie wraz z nimi ich życiowych dylematów i rozterek. A niewątpliwie każde z nich zmaga się z własnymi "demonami", o czym świadczą jawiące się w książce ledwo zauważalne wzmianki. Krótko mówiąc, portrety postaci są według mnie po prostu mizernie wyrażone.

Powiastka napisana jest prostym i lekkim stylem. Z pewnością przystępny rozmiar czcionki oraz mnóstwo dialogów wpływają na płynniejsze zaznajamianie się z lekturą. Właśnie dialogi... No cóż, moim zdaniem wiele z nich jest zbędnych i pozbawionych sensu w odniesieniu do całokształtu historii. Zdecydowanie można by zastąpić takowe głębszą treścią. 

"Pędzle w kieliszku" to zaledwie ponad stu siedemdziesięciostronicowa proza podejmująca niezwykle ważny i potrzebny temat zmagania się z uzależnieniem od alkoholu i wszelkimi tego konsekwencjami. To też krótka opowieść o kluczowym wpływie dzieciństwa na dorosłość, a także o podejmowaniu prób radzenia sobie z traumatyczną przeszłością i poszukiwaniu sposobów zatarcia obrazów wyzwalających smutek, ból i niepokój. Niewątpliwie to historia refleksyjna, z przesłaniem. W moim mniemaniu jednak owa problematyka nie została należycie i precyzyjnie zobrazowana, i to jest właśnie powodem mych myśli o niej. Niepełne odzwierciedlenie emocji bohaterów, niedokładny research, nieskrupulatne skupienie się na fabule i jej ujęciu, niepełna (lub żadna) kreacja postaci oraz zastosowanie dialogów nic ciekawego nie wnoszących do treści sprawiają, że owa mini powieść jest po prostu przeciętna. Naprawdę wielka szkoda, tym bardziej, że potencjał owa publikacja na pewno ma, a i zamysł był bardzo dobry.   


Cytaty:

"Dźwięk uderzenia skórzanym pasem zabrzmiał głośno w pokoju, odbijając się od pustych ścian.
Chłopiec zagryzł zęby. Wiedział, że ojciec weźmie jeszcze jeden zamach. 
Znów przeraźliwy ból przeszył jego ręce. Łzy zaczęły samoczynnie wypływać z oczu.
bezbronny posłusznie poddawał się karze."


"(...) Wino było jego przepustką do śmiechu i zapomnienia."


"Pochłonięty emocjonalną burzą, uciekł instynktownie do wódki. 
Pragnął znów zapomnieć o rzeczywistości.
Przyćmić na chwilę wszystkie problemy, z jakimi musiał się zmierzyć. Znał do tego najszybszą drogę."


"(...) To nie seks jest najbardziej intymny. 
To wspólne przeżywanie emocji, których często boimy się pokazać samym sobie."


"(...) To ten dzień. Dzień, w którym kolejny kamień milowy zostanie przekroczony.
Zostawi za sobą przeszłość i przyszłość da mu życie, jakiego pragnie."


"- (...) Jeśli człowiek może żałować czegokolwiek, to właśnie sytuacji,
w której nie okazał uczuć drugiej osobie."


"(...) Mało kto już zadaje sobie trud zrozumienia drugiego człowieka.
Wszyscy biegną przed siebie, nie spoglądając na innych. Nie chcą tracić czasu.
 Odrzucają wszystko, co im przeszkadza."



Tytuł: "Pędzle w kieliszku"
Autor: Patryk Beniamin Grabiec
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 175
Kategoria: literatura obyczajowa
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.


Książka bierze udział w wyzwaniu:


10 komentarzy:

  1. Odpuszczę sobie ze względu na polskie realia, których nie potrafię czytać.
    Pozdrawiam,
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam już w swojej biblioteczce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to miałam nosa, że się na nią nie zdecydowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm a ja mimo wszystko chyba jednak spróbuję sama się przekonać czy też mi do gustu do końca nie przypadnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Debiuty bywają trudne :P. Nie pociąga mnie tematyka, choć niewątpliwie jest ważna, ale męczenie się przy książkach jesienią tylko mnie dobija...

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Tematyka z jednej strony ważna, a z drugiej trudna. Myślę że to wartościowa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda że temat został troszkę niedopracowany. To ważne, żeby pojawiały się jednak książki poruszające takie problemy. No ale powinny być jednak odpowiednio napisane!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, że tematyka książki jest ważna, ale zdecydowanie bym jej nie kupiła. Aczkolwiek gdyby bohaterką była kobieta to jeszcze mogłabym się zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w planie. Na pewno to mądra i wartościowa książka, tak mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej unikam takich tematów, ale chyba dodam do swojej listy. Novae res chyba dosyć często wydaje debiutantów? Ciekawe jak odbywa się taki proces :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.