Strony

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Przedpremierowo: "Projekt Mąż" - Aleksandra Krupa




"Już się wkręciłam. Coraz bliżej poznawałam ten portal,
godzinami czatowałam z facetami. 
Machina podrywu, nieszczerości i flirtu ruszyła.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo odmieni moje życie.
Na zawsze."


"Projekt Mąż" to powieść, która niesamowicie mnie zaintrygowała. Oczywiście moją uwagę zwróciła ładna, estetyczna okładka wyróżniająca się oryginalnością, prostotą oraz ciepłą (moją ulubioną) kolorystyką. Aczkolwiek najbardziej zaciekawił mnie opis owej pozycji sugerujący przyjemną, odprężającą, z lekkim zabarwieniem humorystycznym opowieść, która zapewni mi rozrywkę i po prostu miło spędzę z nią czas. Cóż... Książka ta okazała się ogromnym zaskoczeniem.  Kompletnie nie spodziewałam się, iż wzbudzi we mnie tyle skrajnych emocji. Sięgając po nią, nie podejrzewałam również, że ukazana w niej historia najpierw rozbawi mnie do łez, aby potem wywołać łzy wzruszenia, stopniowo spływające po policzkach... Zapraszam na moją opinię.

Aleksandra Krupa (ur. 28.02.1987 r. w Goleniowie) - mieszka w Darżu, w województwie zachodniopomorskim. Mama siedmioletniego Brajana. Jak sama siebie nazywa, jest poszukującym prawdy pielgrzymem, który każdego dnia zmaga się z codziennością. Praca nad książką zajęła jej dwa lata i powstała z fascynacji psychologią ludzkiego umysłu. (źródło: okładka książki "Projekt Mąż")

Kika to kobieta pracująca i samotnie wychowująca Hanię uczęszczającą do przedszkola. Mieszkają w kawalerce. Kika jest kochającą mamą, poświęcającą cały swój wolny czas córce, próbującą zastąpić jej też ojca, o którego dziewczynka nieustannie dopytuje. Ten bowiem kompletnie się nią nie interesuje. Swego czasu po prostu stwierdził, że jest jeszcze za młody na dziecko. Zwyczajnie się ulotnił, uciekając przed odpowiedzialnością. Kika rozwiodła się z nim jakiś czas temu i od tamtej pory nie potrafi ułożyć sobie życia z innym mężczyzną. Kobieta uwielbia palić papierosy (sądzi, że owy nałóg odziedziczyła po mamie), jest marną kucharką (twierdzi, że nie ma do tego serca, bowiem to już dawno się przeterminowało), często przeklina (w naprawdę trudnych i wyjątkowych sytuacjach, wymagających wyrzucenia z siebie negatywnych emocji). Ostatnio kobiecie zaczyna doskwierać samotność, brakuje jej bliskości, uczucia, wsparcia, a nawet zwykłej rozmowy czy wspólnych wieczorów z ukochaną osobą. Najbardziej nie lubi niedziel, bowiem za każdym razem w parku mija zakochanych w sobie ludzi z gromadką dzieci u boku. Wówczas zastanawia się nad swoim losem i życiem. Pewnego dnia zatem postanawia założyć konto na portalu randkowym SeeMe (wszystkie tego typu strony zwie "burdelem online"), aby nie tyle znaleźć kolejnego męża (bo to raczej już nie wchodziło w grę), ale między innymi znaleźć kogoś, z kim miło mogłaby spędzić czas. A ponadto obecność na owym portalu miała jej pomóc w zrozumieniu mężczyzn... Nie sądziła jednak, że takowa decyzja diametralnie zmieni jej życie...

Zapewne po zapoznaniu się z mym powyższym opisem można by sądzić, że to kolejna powiastka obyczajowa z wątkiem romantycznym, a jednocześnie szczęśliwym zakończeniem. Można wyobrazić sobie, iż główna bohaterka na portalu, na którym się zarejestrowała pozna mężczyznę, który zaopiekuje się nią i jej córką i którego obie obdarzą ogromną miłością, stworzą udaną rodzinę i będą wiedli spełnione i radosne życie. Nic bardziej mylnego... Owszem Kika zakłada konto na SeeMe, aby poszukać partnera do rozmów, aby czasem się z takowym spotkać, móc się do niego przytulić, zwrócić o pomoc, a nawet wypłakać w rękaw, jeśli wymagałaby tego sytuacja. W jej życie wtargnęła rutyna: pobudka, odprowadzka dziecka do przedszkola, praca, sprzątanie, gotowanie, spędzanie czasu z córką, kąpanie, tulenie, usypianie. A potem samotne wieczory z papierosem w ręku i lampką wina dla poprawy nastroju. Kika rzadko kiedy wychodzi na miasto czy do znajomych. Nieustannie kobieta zadaje sobie pytania, dlaczego nie może zaznać szczęścia w miłości  i dlaczego wiecznie trafia na nieodpowiednich mężczyzn. Pragnąc zrozumieć męską naturę i odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, rejestruje się na portalu randkowym. Już pierwszego dnia po utworzeniu konta, napływa do niej kilkanaście wiadomości. Część z nich usuwa od razu, bowiem albo potencjalni kandydaci nie spełniają jej wymagań pod względem wizualnym, albo ich teksty są zbyt prymitywne i infantylne. Z kilkoma jednak decyduje się wymieniać korespondencję, która trwa kilka dni bądź tygodni. Prowadzą wówczas rozmowy o życiu, kobietach, seksie, pasjach, pracy oraz przeszłości. Z wybranymi umawia się na spotkanie. Często zdarza się, że jest ono pierwszym i zarazem ostatnim. Ale bywa też tak, że stanowi ono wstęp do dłuższej, a nawet owocnej znajomości - niekiedy przeradzającej się w wieloletnią przyjaźń. Z kilkoma jednak udało się stworzyć związki... Niektóre z nich niestety przybrały dramatyczny obrót... Kika poznała między innymi: Radka - miłośnika kotów i strogonowa; Daniela - przypominającego modela z okładki CKM-u, nadal mieszkającego z mamą (pomimo ukończonych trzydziestu trzech lat), wielbiciela Elvisa Presleya; Bartosza, który ujawnił swój fetysz, a zarazem kontrowersyjną pasję; Antka - fotografa, który odkrył w niej kobiecość; Daniela - samotnego ojca trojga dzieci oraz Drivera - człowieka o dwóch twarzach...
Jaką przeszłość skrywał Daniel? Co pasjonowało Bartosza? Jak potoczyła się znajomość Kiki z Antkiem? Z czym konkretnie nie radził sobie Daniel - samotny ojciec? Kim tak naprawdę okazał się być Driver?

"Projekt Mąż" to powieść, którą pochłonęłam w zaledwie dwie godziny w pewien sobotni wieczór. Po prostu zaczęłam jej lekturę i całkowicie przepadłam. Przyznam szczerze, że nie byłam do końca przygotowana na to, co zastanę w owej książce. Po dosłownie trzech stronach popłakałam się ze śmiechu i musiałam na chwilę przerwać czytanie, bowiem kompletnie nic nie widziałam. Pomyślałam - rewelacja!!! Tego było mi trzeba, właśnie ogromnej dawki humoru. Nie mogłam przestać się śmiać, ale musiałam doprowadzić się do porządku, bowiem pragnęłam dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Ponadto zapaliła mi się pewna lampka w głowie, a mianowicie okładka książki zupełnie nie pasowała mi do aż tak zabawnej opowieści. Ta nagła myśl wzbudziła jeszcze większą ciekawość. Zatem po kilkunastu minutach odpoczynku, kontynuowałam lekturę. Cóż... Przez kolejne kilkanaście, potem kilkadziesiąt stron było przyjemnie, miło, dowcipnie, ironicznie i sarkastycznie. Aczkolwiek im dalej brnęłam w lekturę, tym coraz częściej uśmiech znikał z mej twarzy, aż w końcu całkiem zgasł... Dotarłam do fragmentu, który krótko mówiąc - zwalił mnie z nóg. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. Przez myśl mi nie przeszło, że w połowie powieści w mych oczach pojawią się łzy wzruszenia. Nagle dopadło mnie zwątpienie, czy ja nadal czytam tę samą historię, co jeszcze parę minut temu. Opowieść zawarta na ostatnich osiemdziesięciu stronach książki przepełniona jest ogromnym bólem, cierpieniem i smutkiem. Opisane dramatyczne wydarzenia wprawiły mnie w osłupienie, zdziwienie, a nawet zdenerwowanie. Przedstawione sytuacje wywołały we mnie mnóstwo jakże skrajnych emocji, a mianowicie: żal, lęk, współczucie, bezradność, wściekłość, złość oraz nienawiść, odrazę i niezrozumienie wobec pewnych niewytłumaczalnych i zdecydowanie niewybaczalnych zachowań niektórych osób płci męskiej. Nie ukrywam, że ciśnienie wyraźnie mi podskoczyło. A zakończenie nie tylko mnie zszokowało, ale skłoniło do refleksji i przede wszystkim uświadomiło, jak ważna w życiu każdego człowieka jest regularna profilaktyka zdrowotna.

Historia przedstawiona jest z perspektywy głównej bohaterki. Autorka zastosowała narrację pierwszoosobową, która była doskonałym pomysłem, zważając na podjęte w powieści istotne i trudne zagadnienia. W trakcie lektury miałam wrażenie, jakbym słuchała opowieści dawno niewidzianej przyjaciółki, która relacjonuje mi swoje życie przybierające wiele barw. Wyraźnie odczuwałam targające nią emocje, wraz z nią przeżywałam smutne i radosne chwile, doświadczałam ogromnego bólu przeszywającego całe moje ciało, śmiałam się, żartowałam, płakałam, a czasem okazywałam bezradność. Czułam jej ból (również ten fizyczny), cierpienie, wewnętrzny krzyk, niepokój, lęk, strach, niepewność, zwątpienie. Wraz z Kiki miałam też cichą nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży, że wreszcie wzejdzie słońce i nastanie nowy - piękny i szczęśliwy - dzień...

Powieść napisana jest prostym, lekkim, a chwilami potocznym językiem. Zdania są krótkie, a dialogi sensowne i treściwe. Pojawia się też parę wulgarnych słów, które bez wątpienia idealnie oddają emocje głównej bohaterki, nadając im czasem nieco humorystyczny charakter. Można rzec, że ich użycie było uzasadnione i adekwatne do konkretnej sytuacji, w jakiej akurat się znalazła. Ponadto wielokrotnie Kika zwraca się bezpośrednio do czytelnika, zadając pewne pytania bądź udzielając wskazówek, a nawet rad wynikających z jej doświadczeń i obserwacji.

Podsumowując, "Projekt Mąż" to zaskakująca, angażująca, wciągająca, poruszająca, pozbawiona monotonii i patosu, przezabawna (bynajmniej na początku), a przede wszystkim niezwykle szczera powieść. To historia o odkrywaniu i poznawaniu, a także próbach zrozumienia męskiej natury. To również opowieść o poszukiwaniu bliskości, miłości, wsparcia, o potrzebie bycia kochanym, o braku pewności siebie i braku poczucia własnej wartości, o samotności, kłamstwie, zdradzie oraz walce z chorobą. To pozycja poruszająca jakże ważne kwestie dotyczące przemocy, depresji, uzależnienia od drugiego człowieka, a także radzenia sobie z przykrą diagnozą zmieniającą całe dotychczasowe życie. "Projekt Mąż" to książka zawierająca niejedno przesłanie, skłaniająca do refleksji i wzbudzająca ogrom emocji oraz na długo zapadająca w pamięć. Niewątpliwie warto poznać ową historię. Zachęcam do lektury. Serdecznie polecam!


Cytaty:


"(...) "SeeMe - poznawaj nowych ludzi i flirtuj do woli" - ktoś mnie zaprasza na stronę.
Znowu faceci! Do flirtowania im daleko.
Nie mam na to ani czasu, ani ochoty.
Po moim nieudanym mężu wszystkich samców alfa spakowałam w jeden worek 
i wysłałam priorytetem na Syberię.
Każdy z nich to palant - nazwa nawet trochę sportowa."


"(...) Zanim komukolwiek odpiszę, najpierw przeglądam ich profile,
czytam wiadomości ogólne - najprawdopodobniej wyssane z palca. 
Pewnie tylko chcieliby być, ale nie są tymi, za których się podają.
Nawet nie wiedziałam, że tylu facetów tutaj ma tak wysoki dochód, 
a przecież cykają focie w pokojach bardziej przypominających baraki niż jakieś mieszkanie.
Kilku miało znaczne braki w uzębieniu, zeza zbieżnego, łysienie plackowate,
inni opuchliznę wynikającą ze zbyt dużej mieszanki siłowni 
i odżywek po promocji nieznanego pochodzenia.
Dominował opis ogólny: "Napisz, a się dowiesz"."


"Radek pojawił się w tym okresie mojego życia, który chętnie wywaliłabym z pamięci.
Czasem. Bo z drugiej strony zaś wiem, że każda przeszkoda,
która pojawia się w naszym życiu, nie jest porażką, ale próbą.
Kolejną cholerną próbą, egzaminem wytrzymałości.
Dziś wiem, że muszę być cholernie wytrzymała."


"(...) Za niejednego faceta w swoim życiu dałabym sobie kiedyś uciąć rękę,
nogę i wypatroszyć bebechy. Ale dziś wiem, że śmiesznie bym wyglądała...
Najgorszy jest fakt, że prócz ręki i nogi mogą odebrać ci coś więcej -
- zaufanie, wiarę i nadzieję.
Człowiek pozostaje w tym momencie wrakiem, próżnią...
I co z tego, że masz dalej swoje ręce i nogi.
Wewnątrz jesteś pusty i wyczyszczony z uczuć...
Najgorzej jest jednak w momencie, kiedy w grę wchodzą uczucia głębsze niz przyjaźń.
I wiesz doskonale, że mimo oddania całego siebie,
stałości uczuć i chęci przynależenia do drugiego człowieka w stopniu najwyższym - 
- dla niego jesteś tylko jedną z opcji.
Pytanie tylko: co się stanie, kiedy opcja stanie się priorytetem...
Ale już dla kogoś innego...?
W tamtym momencie całkowicie zmieniłam podejście,
znalazłam cel, który miał mi pomóc.
Pomóc zrozumieć..."


"Zrobiliście kiedyś coś głupiego?
Coś, czego nigdy wcześniej byście nie zrobili?
Każdy człowiek posiada w sobie granice.
Lecz każda z nich jest tą granicą do czasu..."


" - Dotyk jest najpiękniejszą i najmocniejszą formą intymności.
Nie seks, nie nagość, lecz dotyk.
Dziś wiem, że ciebie się pięknie dotyka..."


"(...) Są w życiu momenty, kiedy słowa ani nie uleczą duszy, ani nie rozwiążą problemu.
Może dlatego zwierzęta tak doskonale się rozumieją - bo nie mówią.
W świecie zwierząt liczą się gesty, spojrzenia, zapach...
Więc nie jest prawdą, że człowiek zabijając, staje się jak zwierzę - 
- zwierzę bowiem nie zabija bez powodu.
Zwierzęciem staje się ten, któremu zamordowano duszę..."


"Najgorsze zawsze były dla mnie niedzielne popołudnia.
I nie dlatego, że w poniedziałek musiałam wstać wcześnie do pracy, której nie znosiłam,
ale dlatego, że ich widywałam.
Tak, widywałam te wszystkie szczęśliwe pary wychodzące na spacerki, 
trzymające się za ręce i pchające wózek z owocami ich miłości.
Zawsze zastanawiałam się, dlaczego wszyscy mają to szczęście, którego ja nie mogę zaznać.
Miałam żal do losu, czasem patrzyłam w lustro i nienawidziłam sama siebie."


"Każdy z nas szuka reguły miłości.
To taka wewnętrzna księga, która byłaby zapełniona mnóstwem odpowiedzi
na wszelkie pytania właśnie po to, aby móc budować coś naprawdę wyjątkowego.
Miłość jest jakby zagłuszeniem wewnętrznej ciszy zbudowanej 
z paradoksalnie przerażających dźwięków.
Jest też działaniem nie po coś, lecz mimo czegoś.
Jest trochę ciepłem, które nie stopi lodu, ale obroni przed kolejną mroźną zimą.
Tylko w tym wszystkim, czyli w swoim tworzeniu reguł miłości,
bardzo często zapominamy o najważniejszej rzeczy - 
- że tej reguły nie tworzy się samemu..."




Tytuł: "Projekt Mąż"
Autor: Aleksandra Krupa
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: kwiecień 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 184
Moja ocena: 8/10

  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.




Książka bierze udział w wyzwaniu:

11 komentarzy:

  1. Faktycznie okładka bardzo przykuwa wzrok a Twoja recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sięgnę po tą książkę. Z różnych powodów książki o samotności i potrzebie bliskości pozostają w mojej pamięci na bardzo długo. Choć raczej nie spodziewam się drugiej "Samotności w sieci", która stała mi się bardzo bliską książką z różnych powodów, to mam nadzieję, że ta również trafi do mojego serca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie prawdopodobnie jutro pojawi się recenzja. Moją uwagę również zwróciła okładka, ale i intrygujący opis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz zajrzę do Ciebie :) Jestem ciekawa Twoich wrażeń po lekturze :)

      Usuń
  3. Okładka bardzo interesująca, a Twój opis tak ciekawy, że mam ochotę iść do księgarni i natychmiast przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę ją przeczytać ... Tak jakbym widziała otwarte strony mojego życia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze... Mimo tego, że tak wciąga, jakoś nie jestem do niej przekonana... Nie,raczej jej nie będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam, uważam, że do połowy książka jest genialna. Później niestety tragedie głównej bohaterki wpływają negatywnie na całokształt mojej opinii. Sięgając po książkę oczekuję happy endu, bo książka ma rozluźnić, rozweselić, bo życie codzienne i tak jest smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowieść zawarta w książce czasem wywołuje uśmiech na twarzy - głównie na początku, ale przede wszystkim wzrusza i porusza. I rzeczywiście pozbawiona jest happy endu.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.