"Najważniejszy w życiu jest czas.
Co ci po miłości, rodzinie,
przyjaciołach, studiach, skoro nie możesz się nimi długo w pełni
cieszyć?
Ktoś właśnie odebrał mi coś najcenniejszego.
Ktoś właśnie odebrał mi coś najcenniejszego.
Bez czasu nigdy
nie skończę studiów, nie powiem więcej Jamesowi, jak bardzo go kocham,
nie zakocham się, nie założę rodziny...
Bez czasu jestem nikim."
Powieść "Carpe diem" miałam ogromną przyjemność przeczytać kilkanaście dni temu, a prawdę mówiąc, nadal odczuwam wszystkie emocje, jakie wówczas mną targały, nie utraciły one bowiem swej intensywności. Na samo wspomnienie ukazanej w owej książce historii, w mych oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Opowieść całkowicie mną zawładnęła, poruszyła najczulsze struny mej duszy, głęboko zakorzeniła się w mym sercu, a przede wszystkim pozostała w mych myślach. Nieustannie w mej głowie rodzą się pewne pytania, które nurtują mnie każdego dnia i na które dotychczas nie znalazłam odpowiedzi - bynajmniej nie na wszystkie. Powieść ta skłoniła mnie do wielu przemyśleń, ale również uświadomiła wiele kwestii i pozwoliła inaczej spojrzeć na życie, przewartościować je, skupić się na priorytetach, a także w inny sposób spoglądać na otaczający mnie świat, a ponadto sprawiła, że poniekąd zaczęłam stosować zasadę "carpe diem", bynajmniej bardzo się staram... Zapraszam na moją opinię.
Diane Rose - blogerka, recenzentka, studentka prawa, książkoholiczka oraz miłośniczka akwarystki. Prawie każdą wolną chwilę poświęca malutkiemu psiakowi rasy maltańczyk. Jest ambitna, impulsywna, niecierpliwa i zadziorna. Prowadzi swoją stronę autorską: www.dianerose.pl oraz blog recenzencki: www.recenzjezpazurem.pl
Rosalie Heart to dwudziestodwuletnia studentka prawa, dziewczyna pełna życia i pasji, dbająca o linię, ambitna, towarzyska, sympatyczna i przyjaźnie nastawiona do świata. Od wielu lat mieszka z bratem Jamesem oraz jego żoną i dwójką ich dzieci. Rodzeństwo łączy silna i głęboka więź. Kochają się, wspierają, pomagają sobie nawzajem, wspólnie dzielą radości i troski, prowadzą ciekawe rozmowy o życiu, ale też się sprzeczają i niekiedy dokuczają sobie wzajemnie. Są ze sobą niesamowicie zżyci, wiedzą, że mają tylko siebie, skoczyliby za sobą w ogień. Pewien dzień zmienia jednak ich dotychczasowe życie. Okazuje się bowiem, że serce Rosalie jest wadliwe i wymaga przeszczepu, a jej pozostało zaledwie sześćset dni życia. Dziewczyna nie załamuje się, nie poddaje się, a po prostu godzi się z losem i stara się oswoić z diagnozą najbliższych. Zdaje sobie sprawę, że szanse na odnalezienie dawcy w tak krótkim czasie są niewielkie, dlatego postanawia żyć zgodnie z zasadą "carpe diem". Pewnego dnia Rosalie poznaje w parku Daniela - lekarza, z którym umawia się na randkę. Ich znajomość przeradza się w głębokie uczucie, aczkolwiek pełne obaw i tajemnic...
Historia opowiedziana jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy zarówno Rosalie, jak i Daniela, co moim zdaniem okazało się doskonałym pomysłem, gdyż dzięki temu możemy bardzo dokładnie poznać uczucia, myśli, refleksje oraz spostrzeżenia głównych bohaterów. Targające nimi emocje są niezwykle odczuwalne i namacalne. Owe postacie wzbudzają ogromną sympatię, zwyczajnie nie da się ich nie lubić. Sprawiają wrażenie realnych i autentycznych, mogłabym się spokojnie z nimi zaprzyjaźnić. Z ogromnym zaangażowaniem i wnikliwością śledziłam ich losy. Rosalie to dziewczyna pełna energii, zarażająca swą dobrocią i optymizmem, miła, przyjazna, serdeczna, która postanawia w pełni wykorzystać pozostały jej czas i cieszyć się każdą chwilą, każdym kolejnym dniem. I pomimo poniekąd utraconej nadziei na wyzdrowienie i znalezienie dawcy, nie poddaje się i podejmuje walkę, a także stara się przygotować najbliższych na ten ostateczny, pożegnalny dzień. Nie myśli o przyszłości, nie snuje planów na kolejny dzień. Zasypiając, zastanawia się czy obudzi się następnego ranka, a budząc się - myśli, czy dożyje jego końca. Niczego nie odkłada na później, bowiem tego potem może zwyczajnie zabraknąć. Po prostu żyje tu i teraz. Skupia się na nauce, spotkaniach z przyjaciółmi, pisaniu swojej powieści, którą ukrywa na dnie szuflady. Daniel to lekarz, który nie dokonał jeszcze wyboru swej specjalizacji, człowiek zamknięty w sobie, niezbyt wylewny, zraniony, pozbawiony empatii i traktujący pacjentów jak zepsute maszyny, które trzeba naprawiać. Przeszłość wywarła na niego ogromny wpływ i odcisnęła piętno na jego psychice. Nie uporał się tak zupełnie z wydarzeniami, które miały miejsce kilkanaście lat temu, z odrzuceniem, poczuciem braku bezpieczeństwa i w jakimś stopniu nawet osamotnieniem. Poznanie Rosalie sprawia, że zachodzi w nim wewnętrzna przemiana, otwiera się, wyraża swoje uczucia, zmienia nastawienie do ludzi oraz wykazuje zrozumienie dla wyborów dokonanych przez najbliższe mu osoby.
Ponadto w powieści przewija się wiele postaci drugoplanowych, ale odgrywających znaczące role. Każda z nich jest bardzo dobrze wykreowana, z uwzględnieniem ich zalet i wad, bez zbędnego idealizowania. Największą sympatią obdarzyłam James'a - troskliwego, opiekuńczego i wyrozumiałego brata Rosalie, kochającego męża i wspaniałego ojca oraz znakomitego kucharza. To mężczyzna idealny pod każdym względem, dbający o rodzinę, która stanowi dla niego ogromną wartość. Polubiłam również przyjaciół Rosalie, a mianowicie Oliwię i Tomka, którzy okazali się cudownymi ludźmi, na dobre i na złe, a także doktora Grabowskiego - człowieka dociekliwego, szczerego, bezpośredniego, zdeterminowanego i do końca walczącego o każdego swego pacjenta, któremu stara się w miarę możliwości poświęcić jak najwięcej czasu.
"Carpe diem" to powieść, którą dosłownie pochłonęłam, wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać choćby na chwilę (chyba, że w celu poszukiwań chusteczek higienicznych). Fabuła jest bardzo sprawnie poprowadzona, pozbawiona monotonnych i nużących opisów. Przede wszystkim jednak jest oryginalna, ukazuje niezwykle trudne i jakże ważne zagadnienia dotyczące zmagania się z chorobą (zarówno osoby nią dotkniętej, jak i jej bliskich) oraz transplantologii, niejako obrazując proces i poszczególne etapy najtrudniejszej dziedziny medycyny. Jestem pod ogromnym wrażeniem oddania tak istotnego tematu w tak lekkim, a niekiedy nawet humorystycznym stylu.
Diane Rose posługuje się plastycznym, zrozumiałym i przyjemnym w odbiorze językiem. Powieść czyta się bardzo szybko, głównie za sprawą wielu dialogów. Historia wzbudza ogrom emocji, niejednokrotnie na mej twarzy pojawiał się uśmiech, a jednocześnie wylewałam morze łez. A zakończenie kompletnie mnie rozwaliło. Nie wierzyłam w to, co czytam, dlatego trzykrotnie cofałam się o kilka stron, aby się upewnić, czy dobrze zrozumiałam i zinterpretowałam rozwój wydarzeń. Łzy lawinowo spływały po moich policzkach. Po lekturze owej powieści długo siedziałam wgnieciona w fotel, musiałam po prostu dojść do siebie. To niezwykle refleksyjna, emocjonująca i poruszająca powieść z niejednym cennym przesłaniem i wartościowym przekazem.
"Carpe diem" to z pewnością udany debiut literacki. Z niecierpliwością czekam na książkę w wersji papierowej, aby ponownie móc oddać się jej lekturze i jeszcze raz przeżyć ową historię. Nie ukrywam, że będę również wyczekiwać kolejnej powieści Diane. Kochana, przeczytam każdą Twą książkę, zatem wyjmij je proszę z dna szuflady, aby mogły ujrzeć światło dzienne. Przelewasz na papier słowa wypływające z głębi serca, tym samym tworząc niezwykłe historie. To wielki dar. Ogromnie się cieszę, że jestem ambasadorką Twej powieści, to dla mnie zaszczyt. Dziękuję!
Historia opowiedziana jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy zarówno Rosalie, jak i Daniela, co moim zdaniem okazało się doskonałym pomysłem, gdyż dzięki temu możemy bardzo dokładnie poznać uczucia, myśli, refleksje oraz spostrzeżenia głównych bohaterów. Targające nimi emocje są niezwykle odczuwalne i namacalne. Owe postacie wzbudzają ogromną sympatię, zwyczajnie nie da się ich nie lubić. Sprawiają wrażenie realnych i autentycznych, mogłabym się spokojnie z nimi zaprzyjaźnić. Z ogromnym zaangażowaniem i wnikliwością śledziłam ich losy. Rosalie to dziewczyna pełna energii, zarażająca swą dobrocią i optymizmem, miła, przyjazna, serdeczna, która postanawia w pełni wykorzystać pozostały jej czas i cieszyć się każdą chwilą, każdym kolejnym dniem. I pomimo poniekąd utraconej nadziei na wyzdrowienie i znalezienie dawcy, nie poddaje się i podejmuje walkę, a także stara się przygotować najbliższych na ten ostateczny, pożegnalny dzień. Nie myśli o przyszłości, nie snuje planów na kolejny dzień. Zasypiając, zastanawia się czy obudzi się następnego ranka, a budząc się - myśli, czy dożyje jego końca. Niczego nie odkłada na później, bowiem tego potem może zwyczajnie zabraknąć. Po prostu żyje tu i teraz. Skupia się na nauce, spotkaniach z przyjaciółmi, pisaniu swojej powieści, którą ukrywa na dnie szuflady. Daniel to lekarz, który nie dokonał jeszcze wyboru swej specjalizacji, człowiek zamknięty w sobie, niezbyt wylewny, zraniony, pozbawiony empatii i traktujący pacjentów jak zepsute maszyny, które trzeba naprawiać. Przeszłość wywarła na niego ogromny wpływ i odcisnęła piętno na jego psychice. Nie uporał się tak zupełnie z wydarzeniami, które miały miejsce kilkanaście lat temu, z odrzuceniem, poczuciem braku bezpieczeństwa i w jakimś stopniu nawet osamotnieniem. Poznanie Rosalie sprawia, że zachodzi w nim wewnętrzna przemiana, otwiera się, wyraża swoje uczucia, zmienia nastawienie do ludzi oraz wykazuje zrozumienie dla wyborów dokonanych przez najbliższe mu osoby.
Ponadto w powieści przewija się wiele postaci drugoplanowych, ale odgrywających znaczące role. Każda z nich jest bardzo dobrze wykreowana, z uwzględnieniem ich zalet i wad, bez zbędnego idealizowania. Największą sympatią obdarzyłam James'a - troskliwego, opiekuńczego i wyrozumiałego brata Rosalie, kochającego męża i wspaniałego ojca oraz znakomitego kucharza. To mężczyzna idealny pod każdym względem, dbający o rodzinę, która stanowi dla niego ogromną wartość. Polubiłam również przyjaciół Rosalie, a mianowicie Oliwię i Tomka, którzy okazali się cudownymi ludźmi, na dobre i na złe, a także doktora Grabowskiego - człowieka dociekliwego, szczerego, bezpośredniego, zdeterminowanego i do końca walczącego o każdego swego pacjenta, któremu stara się w miarę możliwości poświęcić jak najwięcej czasu.
"Carpe diem" to powieść, którą dosłownie pochłonęłam, wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać choćby na chwilę (chyba, że w celu poszukiwań chusteczek higienicznych). Fabuła jest bardzo sprawnie poprowadzona, pozbawiona monotonnych i nużących opisów. Przede wszystkim jednak jest oryginalna, ukazuje niezwykle trudne i jakże ważne zagadnienia dotyczące zmagania się z chorobą (zarówno osoby nią dotkniętej, jak i jej bliskich) oraz transplantologii, niejako obrazując proces i poszczególne etapy najtrudniejszej dziedziny medycyny. Jestem pod ogromnym wrażeniem oddania tak istotnego tematu w tak lekkim, a niekiedy nawet humorystycznym stylu.
Diane Rose posługuje się plastycznym, zrozumiałym i przyjemnym w odbiorze językiem. Powieść czyta się bardzo szybko, głównie za sprawą wielu dialogów. Historia wzbudza ogrom emocji, niejednokrotnie na mej twarzy pojawiał się uśmiech, a jednocześnie wylewałam morze łez. A zakończenie kompletnie mnie rozwaliło. Nie wierzyłam w to, co czytam, dlatego trzykrotnie cofałam się o kilka stron, aby się upewnić, czy dobrze zrozumiałam i zinterpretowałam rozwój wydarzeń. Łzy lawinowo spływały po moich policzkach. Po lekturze owej powieści długo siedziałam wgnieciona w fotel, musiałam po prostu dojść do siebie. To niezwykle refleksyjna, emocjonująca i poruszająca powieść z niejednym cennym przesłaniem i wartościowym przekazem.
"Carpe diem" to z pewnością udany debiut literacki. Z niecierpliwością czekam na książkę w wersji papierowej, aby ponownie móc oddać się jej lekturze i jeszcze raz przeżyć ową historię. Nie ukrywam, że będę również wyczekiwać kolejnej powieści Diane. Kochana, przeczytam każdą Twą książkę, zatem wyjmij je proszę z dna szuflady, aby mogły ujrzeć światło dzienne. Przelewasz na papier słowa wypływające z głębi serca, tym samym tworząc niezwykłe historie. To wielki dar. Ogromnie się cieszę, że jestem ambasadorką Twej powieści, to dla mnie zaszczyt. Dziękuję!
Moja rekomendacja: "Carpe diem" to przepiękna, ujmująca, niezwykle wzruszająca, lekko humorystyczna, na
długo zapadająca w pamięć i pełna ciepła opowieść o miłości, przyjaźni,
życiu, godzeniu się z losem, śmierci oraz nieustannej walce i nadziei.
Historia ta uświadamia, że życie jest najpiękniejszym i wyjątkowym
prezentem, a każdy dzień - cennym darem, o który należy dbać, czerpać z
niego garściami, cieszyć się daną chwilą, chwytać cudowne momenty i
przeżywać go tak, jakby miał być tym ostatnim. Zatem "Carpe diem".
Gorąco polecam, całym sercem.
Cytaty:
"Aktualnie czułam się źle. Nie interesowało mnie już, co się dzisiaj wydarzy,
chciałam po prostu poczuć się lepiej. Zrobiłabym wszystko, by znowu czuć się dobrze, normalnie.
Niestety, od paru tygodni nie mogłam robić prawie nic.
Niestety, od paru tygodni nie mogłam robić prawie nic.
Zwykłe wstanie z łóżka było dla mnie wysiłkiem porównywalnym z przebiegnięciem maratonu.
Nie wiem, co dzieje się z moim sercem, ale zdecydowanie nie jest dobrze,
a w zasadzie to nigdy nie było tak źle."
" - Każdy ma prawo przeżyć miłość, Rose, każdy. Nieważne, ile dni mu zostało..."
"(...) Zakochać się bez żadnej gwarancji?
Ludzie robią tak codziennie, szczególnie w moim wieku.
Zakochują się, mieszkają razem, rozstają. Wybierają, próbują, doświadczają.
Ja jednak miałam tylko jedną szansę."
" - Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to nie opuścisz go, gdy zacznie spadać na dno.
Będziesz po prostu robił wszystko, by go stamtąd wyciągnąć - odpowiedział."
"(...) Zaczęłam żyć szybciej. Zawsze zasypiam, zastanawiając się,
czy następnego dnia się obudzę, i wstaję, myśląc, czy dożyję do jego końca.
Taki sposób widzenia świata nie pozwala mi niczego odkładać na później.
Nawet zmywania naczyń, bo jeśli nie umyję ich wieczorem i umrę w nocy,
to następnego dnia już nie będę miała możliwości.
Tak samo było ze wszystkim innym. Mogłam po prostu nie zdążyć,
dlatego chciałam wykorzystać każdą chwilę, każdą okazję na przeżycie czegoś niesamowitego..."
"Czy chciałabym cofnąć czas? Nie wiem.
Jasne, chciałabym być zdrowa, ale czy cofnięcie czasu by mi w tym pomogło?
Myślę, że raczej nie. Choroba była mi pisana.
Zachorowałabym bez względu na to, ile razy cofnęłabym czas.
W życiu nie można niczego żałować i ja też nie żałuję żadnego swojego wyboru."
"Tylko my możemy zmienić swoje życie, prawda?
Nie warto przejmować się nic nieznaczącymi drobiazgami, złamanym paznokciem
czy szlabanem od rodziców.
Trzeba było cieszyć się chwilą i odnaleźć szczęście w każdej, nawet najgorszej sytuacji.
Niestety nad tym ostatnim nadal pracowałam.
Potrafiłam odnaleźć szczęście, ale nie zawsze potrafiłam zatrzymać je na dłużej.
Najgorsze było jednak to, że nie potrafiłam pogodzić się z tym,
że ta chwila szczęścia była tak krótka."
"Nie chcemy odchodzić, ale nikt nas nie pyta o zdanie.
Niestety nie dano nam takiego wyboru.
Podobno to człowiek jest kowalem swojego losu, ale to nieprawda.
Nie miałam żadnego wpływu na swoją chorobę, to zostało zaplanowane,
tak samo jak czas mojego odejścia, i to pewnie na długo przed moimi narodzinami.
Nie mogłam się przed tym bronić. Nie byłam również w stanie zmienić wyroku,
jaki na mnie wydano, gdyż wobec losu nie przysługiwała nam druga instancja,
do której moglibyśmy się odwołać. Musieliśmy zaakceptować to, co nieuchronne."
"(...) Prawdą jest, że czas przemija w jednakowym rytmie.
Dla mnie czas płynie za szybko, szybciej niż dla innych ludzi, dla tych zdrowych.
Jednak to nie ja decydowałam o rytmie czasu, chociaż bardzo bym chciała.
Tak naprawdę nikt z nas nie ma wpływu na czas.
On płynie nieprzerwanie i staje wtedy, kiedy ma na to ochotę.
Możemy jednak decydować o tym, jak spędzimy nasz czas.
Czy będziemy coś robić, czy biernie czekać na koniec.
To tyle. Na nic więcej nie mamy wpływu."
"-Myślę, że wszyscy ludzie pragną miłości. Nawet siedem dni miłości jest warte tego,
by później cierpieć. (...) Prawdziwa miłość jest warta każdego cierpienia, naprawdę.
Po prostu musisz ruszyć do przodu."
Tytuł: "Carpe diem"
Autor: Diane Rose
Wydawnictwo: Videograf
Data premiery: 6 kwietnia 2017
Oprawa: miękka
Autor: Diane Rose
Wydawnictwo: Videograf
Data premiery: 6 kwietnia 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 464
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce - Diane Rose
oraz Wydawnictwu Videograf.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Piękne cytaty :) Cała książka zdaje się taka być :) Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Polecam serdecznie :)
UsuńTo kolejna recenzja tej książki jaka mnie do niej bardzo mocno zachęca.
OdpowiedzUsuńPiękna i wartościowa powieść. Zachęcam do lektury! :)
UsuńW najbliższych dniach zanosi się na pełno Carpe diem z tego co widać :) kolejna pozytywną i zachęcająca recenzja tego tytułu dzisiaj :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję :) Gorąco polecam! :)
UsuńPiękne zdjęcia, piękna recenzja i piękna rekomendacja!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńBędę chciała z pewnością tę książkę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń