Strony

piątek, 27 października 2017

"Przypadki Agaty W." - Sandra Borowiecka [recenzja przedpremierowa]






 
"Czuję nic. Nic nie czuję. 
Czy ten stan to właśnie śmierć? 
Błoga lekkość, 
która niczego nie ogranicza, 
niczego nie wymusza. 
Ciemność, która otacza mnie zewsząd, 
nie powoduje strachu. 
Daje raczej poczucie wolności. 
Myślę że tego właśnie oczekiwałam. Wolności. Spokoju. 
Braku rozczarowań, 
które tak bardzo zatruwały moje życie."






"Przypadki Agaty W." to moje pierwsze spotkanie z piórem Sandry Borowieckiej i z całą pewnością nie ostatnie. Wystarczyły zaledwie dwa elementy, abym zapragnęła zaznajomić się z jej najnowszą książką. Po pierwsze jedno krótkie sformułowanie widoczne na okładce "(...) w jej żyłach płynie Agape", a po drugie zwięzły opis fabularny, tak naprawdę niewiele mówiący i zdradzający. Podeszłam jednak do jej lektury z pewnym dystansem, sceptycyzmem i nieufnością, nie nastawiając się jakoś szczególnie, aby uniknąć rozczarowania. Tym bardziej, że zanim po nią sięgnęłam zdążyłam poczytać co poniektóre jej recenzje, zresztą bardzo pozytywne. I również z tego powodu po trosze odwlekałam moment zetknięcia się z nią. Któregoś popołudnia jednak nadszedł wreszcie czas, aby zacząć podróż do świata Agaty. Otworzyłam, rzuciłam okiem na prolog i... Właśnie, co dalej? Odpowiedź w dalszej części tekstu. Zapraszam.   

Sandra Borowiecka - rocznik 1988. Dziennikarka, autorka powieści i scenariuszy. Współpracowała m.in. z Radiem Kolor, TVN, TTV, Superstacja, Polsat News 2, Super Expressem, Gazetą Bankową, Uważam Rze. Po ogólnopolskim sukcesie reportażu Wyzysk Polski z 2013 roku, przekształciła reporterskiego bloga w niezależny magazyn i wydawnictwo, które dziś wchodzą w skład Grupy Medialnej Szpalta. Autorka dwóch powieści sensacyjnych z wątkami dziennikarskiego śledztwa "Ani żadnej rzeczy" i "Która jego jest". Obecnie pracuje nad trzecią częścią powieści "Nie będziesz miał bogów cudzych" i reporterską książką na temat restytucji mienia żydowskiego w Polsce po 1997 roku. (źródło: http://szpalta.com)

Pewnego niedzielnego popołudnia w centrum Warszawy na przejściu dla pieszych dochodzi do wypadku. Przez rozpędzony mercedes potrącona zostaje młoda dziewczyna.  Do leżącej na ulicy nieprzytomnej kobiety podchodzi tajemniczy, pachnący lawendą mężczyzna, który nie tylko chowa do kieszeni znalezioną przy niej kartkę, ale wyciszonym głosem przemawia do niej słowami "w Twoich żyłach płynie Agape". I znika. Kobieta trafia do szpitala, gdzie walczy o życie. W stolicy podejrzewa się, że do zaistniałego zdarzenia doszło w wyniku porachunków kibiców. Ale czy na pewno? Dziewczyna o imieniu Agata odzyskuje przytomność i powoli wraca do zdrowia, przynajmniej fizycznego, bo z psychicznym już nie jest tak łatwo. Wkrótce w jej szpitalnym pokoju pojawia się nieznajomy, który przyznaje, iż zna treść napisanego przez nią listu... 

Jak wspomniałam już we wstępie, bardzo chciałam poznać historię ukrytą za tajemniczym tytułem "Przypadki Agaty W.", tym bardziej, że jest ona oparta na faktach. Przyznaję, że towarzyszyły mi lekkie obawy, głównie przed ładunkiem emocjonalnym, jakiego mogę aż nadto zaznać. Prawdziwe, a w dużej mierze te przesiąknięte smutkiem, bólem i cierpieniem opowieści, wyzwalają w człowieku ogromny pokład uczuć, niekiedy bardzo skrajnych. Martwiłam się, że nie podołam lekturze owej książki, a raczej trafniej byłoby powiedzieć, że zawartej w niej historii. Nie ukrywam, że już sam początek budzi emocje i pozwala niejako wybiec w przyszłość i odgadnąć dalsze losy bohaterki, a także zmusza do przemyśleń skupionych na powodach takich, a nie innych zachowań młodej kobiety. Przez kilka pierwszych stron towarzyszyło mi tez uczucie niesmaku wynikającego z bardzo dokładnych i bezpośrednich opisów pewnych aspektów fizycznych, co w jakimś stopniu zniechęcało do kontynuowania lektury. Aczkolwiek nie na tyle, abym ją wówczas przerwała, co to, to nie. Musiałam dowiedzieć się, co działo się dalej, co kierowało Agatą i jakie tak naprawdę były intencje osób, które ją odwiedzały i się nią zajmowały. Chłonęłam tę historię, zagłębiłam się w niej tak bardzo, że zupełnie zapomniałam o rzeczywistości. Wchłaniałam każde słowo, zdanie, każdy fragment, a potem popadałam w zadumę. Czasami wzruszenie przeplatało się z poddenerwowaniem i szokiem, chwilami w mych oczach pojawiały się łzy, a niekiedy bywałam zaskakiwana. Wtenczas moje oczy stawały się coraz większe, powieki otwierały się coraz szerzej i śmielej, a powoli rozwierane usta tworzyły kształtną literę "o", po czym zastygałam w milczeniu. Trudno było mi sobie pewne fakty wyobrazić, wytłumaczyć, a nade wszystko zrozumieć - o ile pewne sprawy można ogarnąć rozumem. Niewątpliwie owa opowieść to emocjonalny ocean, mieszanka wybuchowa. Pozbawiona jest oczywistości czy przewidywalności. Szczera do bólu, autentyczna, napisana przez życie.

To historia o niebywale trudnym, słuszniej i trafniej byłoby rzec traumatycznym dzieciństwie, które odcisnęło ogromne piętno na dalszym życiu Agaty. Będąc małą, zaledwie dziesięcioletnią dziewczynką , doświadczyła wiele zła od najbliższych jej ludzi. Przemoc, kłótnie, alkoholizm, brak zainteresowania i miłości ze strony rodziców, a nawet molestowanie. To się w głowie nie mieści, nie sposób tego ogarnąć. Dziecko potrzebujące bliskości, opieki, uwagi, każdego dnia żyło w niepewności i strachu. Początkowo dziewczynka nie była świadoma, że pewna osoba wyrządza jej krzywdę, że to nie jest okaz pięknego uczucia. Nie wiedziała, że to jest złe, niewłaściwe i nienormalne. Z czasem dopiero do niej docierało, co się dzieje. I co wtedy poczyniła? Nic, przecież nie mogła nikomu powiedzieć, bo w jej mniemaniu wówczas mogłaby utracić kochane przez nią osoby i ich "miłość". Nie mogła, ponieważ o wszystko obwiniała siebie. Nie mogła, ażeby chronić innych i aby nie burzyć wzajemnych relacji między nimi. Nie mogła, bo obawiała się, że nikt jej nie uwierzy. Toż kilkuletnia dziewczynka ma bujną wyobraźnię, z pewnością "to" zmyśliła, zrozumiała opatrznie, niepoprawnie odczytała gesty. Dlatego milczała, tłumiła prawdę w sobie, udawała, że wszystko jest w porządku. Pomimo iż nieustannie otaczana była ludźmi, czuła się samotna, zagubiona, zakompleksiona, pozbawiona poczucia własnej wartości, bezpieczeństwa. Zdana była na siebie, nie miała na kogo liczyć i na kim się oprzeć. Najbliżsi zgotowali jej taki, a nie inny los. Przerażające!

To nade wszystko opowieść o zmaganiu się z życiem, pozornym radzeniu sobie z nim, wiecznym napotykaniu na przeciwności, mierzeniu się z przeszłością, która nie odpuszcza i trzyma w ryzach, i przeszkodami nieustannie jawiącymi się na drodze. W pewnym momencie człowiekowi brak już sił na toczenie tylu walk praktycznie o wszystko, w tym najbardziej przyziemne rzeczy. Wtedy nasuwa mu się mnóstwo pytań: Dlaczego? Po co? Jak długo? Kiedy koniec? Co robić?. Przeróżne myśli kotłują się w głowie, ciało przeszywa okropny ból, i jedynie czego się pragnie, to spokój, ukojenie, zapomnienie... I nagle człowiek widzi jedyne słuszne i najlepsze według niego rozwiązanie - zakończyć swój żywot, którego nie ma sensu ciągnąć. Niestety plan, a raczej jego realizacja spala na panewce. Zjawia się ktoś, kto wyciąga pomocną dłoń. Czyni to z potrzeby serca, chęci zaopiekowania się drugą osobą, ale również dlatego, aby poniekąd zagłuszyć swą samotność i zaznać jeszcze szczęścia. A przede wszystkim, aby pokazać, że warto żyć, że warto dać sobie szansę, pokonać słabości, stoczyć walkę ze samym sobą, odszukać cenne wartości, zrozumieć istotę życia i odnaleźć w sobie nadzieję oraz uwierzyć, że to, co najlepsze dopiero nastąpi... Najpierw jednak trzeba wykazać chęć do życia, a najlepszym sposobem na to jest pokonanie czterech żywiołów... 

To historia dwudziestotrzyletniej Agaty, niegdyś telewizyjnej stażystki pełniącej rolę reporterki oraz byłej właścicielki upadłej już firmy, po której zostały jedynie długi. To kobieta zamknięta w sobie, naturalna, prostolinijna, wrażliwa, osamotniona, tocząca wewnętrzną walkę ze sobą i swymi emocjami, egzystująca z poczuciem odrzucenia i utraty stabilizacji, zarówno uczuciowej, jak i materialnej. To dziewczyna pełna żalu, niezrozumienia, pragnienia bycia kochaną i potrzebną, a nawet docenianą. Wewnętrznie rozbita, a zewnętrznie twarda i odważna, rzucająca ciętymi ripostami w każdym kierunku. Ale to tylko pozory. Żyje, ale jej dusza od dawna jest martwa. W narracji pierwszoosobowej wyraziście i niezwykle skrupulatnie dzieli się swym bólem, swymi uczuciami i refleksjami, opowiada o przeszłości i relacjach z najbliższymi, odkrywa swoje pragnienia i najskrytsze marzenia. Pokazuje siebie taką jaką jest, z wadami, problemami oraz słabościami, bez idealizowania, bez zacierania i bez zbędnego urozmaicania. W swej historii przedstawia też osoby, które niespodziewanie zjawiły się w trudnym dla niej czasie i które udzieliły jej wparcia. To między innymi: dobry, przyjazny, zagadkowy, pragnący wypełnić pustkę w sercu Pan Perdiaux oraz konkretna, stanowcza, wymagająca i bezwzględna Marie. Jaką rolę odegrają w życiu Agaty? I czego będą świadkami?
 
"Przypadki Agaty W." to niezwykle emocjonująca, ujmująca, poruszająca, zaskakująca, refleksyjna, prawdziwa, a nade wszystko szczera historia z mnóstwem pięknych, życiowych i bardzo wartościowych myśli. Mimo iż od przewrócenia ostatniej strony minął tydzień, ja nadal pamiętam, nadal myślę, nadal przeżywam i nadal czuję. I zapewne ten stan jeszcze długo potrwa. To ważna, potrzebna i na pewno warta uwagi książka. Polecam gorąco!


Cytaty:

"Rozkoszuję się niebytem, nicością, wolnością i pustką, które mnie otaczają. 
Przyznaję, spodziewałam się, że będzie trochę inaczej, że odczucia i wizje będą głębsze, 
że będę mogła spojrzeć na swoje ciało z góry, uwolniona od trosk i lęków, 
że pokaże wszystkim środkowy palec i rozpłynę się w światłości. 
Tymczasem trwam w ciemności, otoczona pustką i myślami. O czym to ja właściwie..."


"Nagłe uczucie spadania. I otaczający mnie zewsząd zapach lawendy, intensywny, mdły, 
trudny do zniesienia. Czuję się jakbym pogrążona w głębokim śnie leciała w otchłań 
i nie mogła się obudzić. Jakie to okropne! Rozsadza mnie od wewnątrz ogromne ciśnienie, 
każda część ciała z osobna i wszystkie razem. 
Wszystkie fragmenty mnie rozsypują się w nicości zwanej wszechświatem,
jak po wielkim wybuchu. 
Moja dusza, lekka jak mgiełka, unosi się w niespokojnych przestrzeniach nicości. 
Potem widzę światło, razi mnie w oczy tak bardzo, że nie mogę wytrzymać."


"(...) Nie jestem w stanie zapanować nad emocjami.
Zresztą, mam już dość udawania, że chcę nad nimi panować, że jestem silna i dam radę. 
To co się wydarzyło, stało się właśnie dlatego, że zbyt długo próbowałam udawać, 
że panuję nad sytuacją. Nie, nie panuję. Jestem bezradna. Zagubiona. Potrzebuję pomocy. 
Zrobiłam coś strasznego. Nie mogę znieść myśli o tym, że się na to odważyłam. 
Nie wiem jak żyć. Nie wiem w jakim stanie jest moje ciało, 
wiem jedynie, że dusza jest już prawie martwa."


"(...) Spoglądam w okno obserwując wolno sunące po niebie jasne chmury 
i wsłuchując się w śpiew ptaków. Robi mi się tak bardzo żal mojego życia. Mojej męki. 
Tragedii, które co chwila atakują mnie z każdej strony, jak sępy chcące rozdziobać moje ciało i duszę. 
Płaczę. Bardzo, bardzo mocno. Łzy płyną po moich policzkach nie jak wcześniej KAP KAP, 
ale jak woda w strumyku SZUM SZUM. 
Ból głowy, silny, pulsujący, atakuje mnie od wewnątrz, jakby wymierzając zasłużoną karę."


"Chciałabym wiedzieć, że mam wpływ na to, co się dzieje. 
Czuć że to co robię jest właściwe, że droga którą idę jest tą, którą powinnam była wybrać. 
Tymczasem spędzając długie godziny w samotności, zaczynam rozumieć rozpacz ludzi, 
którzy powiadali, że stoją na rozstaju i nie wiedzą w którą stronę pójść. 
Najgorszą decyzją, jest brak decyzji. Człowiek może próbować, popełniać błędy, szukać. 
Ale jeśli choć raz zatrzyma się w miejscu, wystraszony tym co widzi, albo czego nie widzi przed sobą, 
zawaha się w swojej sile i pewności, to koniec - jego życie będzie jak "Boska Komedia", Dantego. 
Każdy kolejny krok ukaże mu więcej koszmaru, więcej piekła, więcej tragedii. 
Będzie szedł, i szedł, i szedł, aż wycieńczony zmęczeniem podda się, nie wiedząc,
 że zrobił to już na samym początku, że nie trzeba było iść, żeby spaść na samo dno, 
wystarczyło tylko raz się zawahać i wybrać złą drogę."


"(...) Najgorsze uczucie jakie może towarzyszyć człowiekowi, to lęk przed kolejnym dniem. 
Budzić się rano i bać się otworzyć oczy, to koszmar. 
Bać się dzwoniącego telefonu, bać się sprawdzić emaile, bać się otworzyć skrzynkę na listy, 
bać się dzwonka do drzwi - ludzi których mogę spotkać. 
Bać się zrobienia czegokolwiek, podjęcia decyzji, tego gdzie i jak pójść. Bać się samotności. 
Tego co było i co będzie. Noc to jedyny czas, kiedy się nie boję, bo wiem, że telefon nie zadzwoni, 
że nikt nie przyjdzie. Nocą mogę marzyć, bo wiem, że to bezpieczne; rano zapomnę o marzeniach 
i powróci strach przed zrobieniem czegokolwiek. Strach jest bezpieczny. Znam go. 
Po czterech latach bycia razem znamy się dobrze. Jest moim przyjacielem. 
I kiedy teraz, w nocy, słyszę - zrób coś, tak nie może być, przecież chcesz żyć inaczej - to wiem, 
że mimo mojej odpowiedzi - tak, chcę zmienić swoje życie, już, teraz, dziś - nie zostanie nic."


"(...) Bo kiedy po tylu latach cierpienia ktoś ofiaruje ci możliwość cofnięcia się w czasie, 
nie powinieneś udawać. Powinieneś podążać za tym, co dla ciebie najważniejsze."


"Jestem tak słaba, że wszystko mi jedno co będzie dalej. 
Co stanie się ze mną dziś, jutro czy pojutrze. Jeśli to co mi się przytrafia można nazwać snem, 
to śpię niczym zaklęty kamień, i trwa to dni, tygodnie, a może miesiące. Nie wiem ile. 
Rachuba czasu w moim stanie nie wchodzi w grę."


"- (...) Żywiołów nie wolno się bać. Jeśli nie umiesz nad nimi zapanować, to one zapanują nad tobą."


"(...) Kiedy człowiek płynie z prądem, ma tylko jeden kierunek przed sobą.  
Widzi dokładnie i wyłącznie to, co wszyscy inni, którzy płyną razem z nim. 
Ale jeśli spróbuje złapać gałąź wystającą z brzegu, i zmienić kierunek w którym płynie, 
krzycząc chcę, a nie jak wszyscy inni muszę, to chociaż na początku może być mu ciężko, 
to zawsze ma szanse zobaczyć więcej, i odkryć przy tym swoją siłę. 
Płynąc zobaczy twarze przerażonych ludzi, którzy z zazdrością będą na niego patrzeć, 
i pytać dlaczego płynie pod prąd. 
Wtedy może im wszystkim odpowiedzieć - bo tam gdzie wy płyniecie, nie ma już nic do odkrycia. 
Tam wszystko zostało przygotowane tak, żebyście po prostu spokojnie dopłynęli." 


"(...) Najważniejsze rzeczy, przychodzą w ciszy. W skupieniu. Wtedy życie dzieje się naprawdę."


Tytuł: "Przypadki Agaty W."
Autor: Sandra Borowiecka
Wydawnictwo: Szpalta
Data premiery: listopad 2017 (e-book), styczeń 2018 (książka)
Ilość stron: 235
Kategoria: literatura obyczajowa
Za możliwość przeczytania książki w formie e-book serdecznie dziękuję Autorce.


14 komentarzy:

  1. Bardzo czekam na tę książkę.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie zaintrygowała mnie fabuła! :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki, które oparte są na faktach zawsze u mnie zawsze wywołują ogromne emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że tą książkę z chęcią przeczytam. Może być naprawdę interesująca.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, bo naprawdę warto po tę książkę sięgnąć :)

      Usuń
  5. Dużo o niej słyszałam :) Więc może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.