Strony

czwartek, 25 maja 2017

"Zranieni" - H.M. Ward




"(...) Prawda jest taka, że kiedy wydarzy się coś złego, nie ma sposobu, żeby to odkręcić.
Niestety, w prawdziwym życiu nie ma opcji "cofnij".
Nie możesz po prostu wymazać wszystkiego i zacząć od nowa."


Nie ukrywam, że zdecydowałam się na książkę "Zranieni" ze względu na niezwykle intrygujący tytuł, a także poniekąd na oprawę ukazującą młodą kobietę z przenikliwym i pełnym bólu spojrzeniem. Zapragnęłam dowiedzieć się, co dokładnie się za nim kryje. Miałam świadomość, że to kolejna powieść z fabułą przebiegającą według znanego już schematu, zresztą wynikało to z opisu. Aczkolwiek coś mnie do niej przyciągało. Czułam, że muszę poznać ową historię. A ponadto chciałam się przekonać, czy prawdą jest, iż to pozycja wciągająca oraz wyzwalająca niepokój w trakcie przewracania każdej kolejnej kartki - jak sugeruje blurb na okładce. Jakie zatem wrażenia wywarła na mnie powieść "Zranieni"? Czy jest warta polecenia? Zapraszam na recenzję.

H.M. Ward - jest niekwestionowaną królową niezależnych publikacji cyfrowych. Jej powieści sprzedały się w milionach egzemplarzy. Jako pisarka odniosła wielki sukces, co skrupulatnie odnotowały takie periodyki jak "New York Times", "USA Today" czy "Forbes". Z wykształcenia jest teologiem, z zawodu fotografką, a z zamiłowania autorką pasjonujących historii. Ward urodziła się w Nowym Jorku, a dziś mieszka w Teksasie wraz z rodziną. (źródło: okładka książki "Zranieni")

Pewnego dnia przyjaciółka Sidney - Millie organizuje podwójną randkę w jednej z restauracji. Sid zjawia się przed czasem i jest przekonana, że współlokatorka i jej chłopak jeszcze się nie pojawili. Dziewczyna nie ma pojęcia, z kim pragnie zeswatać ją Millie. Nagle dostrzega przystojnego i eleganckiego mężczyznę, samotnie zajmującego miejsce przy jednym ze stolików. Sidney, sądząc, że to ten, z którym została umówiona, przysiada się do niego i nawiązuje znajomość z niejakim Peterem. Po pewnym czasie do zaaferowanych sobą rozmówców podchodzi zaskoczona Millie i uświadamia przyjaciółkę o pomyłce oraz informuje, że reszta towarzystwa zajmuje stolik po drugiej stronie sali. Sid jest zawstydzona, zszokowana zaistniałą sytuacją, a jednocześnie przygnębiona, że nie spędzi wieczoru z nowo poznanym mężczyzną, który wyzwolił w niej niezwykłe uczucia. Jak się potem okazuje, początkowo miło zapowiadający się wieczór będzie obfitował w wiele zaskakujących i nawet zabawnych zdarzeń. O dziwo też, ponownie dojdzie do spotkania Sidney z Peterem, które będzie kontynuowane w jego mieszkaniu. Aczkolwiek nie zakończy się ono happy endem... Upokorzona Sidney postanawia zapomnieć o tym, co się wydarzyło... Tylko to nie będzie takie proste, bowiem już następnego dnia okaże się, że Peter to wykładowca akademicki, a Sidney to nie tylko jego asystentka, ale przede wszystkim studentka... Między dwojgiem zawiązuje się nic porozumienia... Oboje zaczynają pałać do siebie uczuciem... Ale niestety nie mogą się mu w pełni oddać, bowiem po pierwsze, muszą uporać się z trudnymi wspomnieniami z przeszłości, a po drugie, jakakolwiek zażyłość między nimi jest zakazana ze względu na pełnione funkcje na uczelni...

Przyznaję, że jestem mile zaskoczona powieścią "Zranieni". Spodziewałam się poniekąd mrocznej, pełnej tajemnic i trudnej historii - i w pewnym sensie rzeczywiście takowa jest. Aczkolwiek nie sądziłam, że znajdę w niej również akcenty humorystyczne, że pojawi się kilka fragmentów wywołujących szeroki uśmiech na twarzy. Fabuła, owszem jest szablonowa, lekko przewidywalna (nie wszystko byłam w stanie wyczuć), ale też niezwykle intrygująca i wciągająca już od pierwszej strony. Pochłonęłam ją w ekspresowym tempie. Po pierwsze, ogromnym atutem jest to, iż książka nie zawiera zbędnych i monotonnych opisów oraz bezsensownych dialogów, które zapełniałyby kolejne strony powieści. Owa liczy zaledwie dwieście osiem stron, jest krótko, zwięźle i na temat. Akcja toczy się w szybkim tempie, choć chwilami można odnieść wrażenie, że aż za intensywnie. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Osobiście preferuję takie rozwiązanie, aniżeli czytanie książki złożonej z pięciuset stron, gdzie połowa tak naprawdę jest o niczym  (oczywiście nie uogólniam, ale ostatnio niestety doświadczyłam tego w przypadku dwóch pozycji z tego gatunku). Po drugie - zresztą dla mnie najważniejsze - przedstawiona opowieść wyzwala uczucia, często skrajne. Od początku do końca towarzyszyły mi emocje, co poniektórych nie potrafię nawet dokładnie nazwać. Na pewno pojawiały się: współczucie, żal, zdenerwowanie, napięcie, niepokój, wzburzenie czy nienawiść. Niekiedy też byłam nie tyle co wstrząśnięta pewnymi wydarzeniami, ale niejako przerażona. Ponadto wykazywałam niezrozumienie dla postaw poszczególnych osób, ich zachowania i sposobu postępowania w danej sytuacji. Co więcej, w trakcie bodajże zaledwie dwóch scen, w człowieku wyzwalają się mordercze instynkty. Nawet nie jestem w stanie sobie pewnych rzeczy wyobrazić, ludzie bywają okrutni i czasami po prostu nie zasługują na bycie człowiekiem. Najbardziej zaszokowało mnie dramatyczne zakończenie powieści. Ręce mi drżały, miałam wrażenie, że wszystko się we mnie trzęsie. W oczach wezbrały łzy. Potrzebowałam kilkunastu minut, żeby się uspokoić. Wielokrotnie zastanawiałam się też, dlaczego ludzie postępują tak, a nie inaczej? Skąd w człowieku tyle zła? Cóż... Na wiele pytań pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi i czas się z tym pogodzić. 

Dominującym, ale nie jedynym wątkiem powieści jest oczywiście ten miłosny. Uczucie - niezwykle głębokie - rodzące się między głównymi bohaterami poniekąd komplikuje ich dotychczasowe życie. Oboje pragną kochać, zaznać szczęścia i wreszcie ułożyć sobie wszystko na nowo. Ale to jest bez wątpienia trudne, bowiem tych dwoje najpierw musi poradzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami z przeszłości, które niestety powracają w najmniej oczekiwanym momencie. Ich wzajemnej relacji nie ułatwia również sytuacja, w jakiej się znaleźli na uczelni. Musieli zatem zmierzyć się z przeciwnościami losu, ze wszelkimi stawianymi na ich drodze przeszkodami, a także z bólem, strachem, obawami. Miłość, która ich połączyła wiązała się niestety z wieloma konsekwencjami, wymagała poświęceń. Zaletą owej prozy - bynajmniej w moim odczuciu - jest również to, iż nie jest ona przesycona seksem, zaledwie pojawia się jedna bardzo intymna scena. Natomiast niesamowicie odczuwalne było narastające między bohaterami pożądanie, w szczególności w trakcie zajęć tanecznych, na których uczyli studentów swingu. Właśnie taniec jest kolejnym motywem owej książki. I mam cichą nadzieję, że zostanie on bardziej rozwinięty w kolejnym tomie serii. Prawdę mówiąc, w trakcie lektury owych fragmentów, niejednokrotnie moje stopy poruszały się w rytm swingowej muzyki. Ostatnim wątkiem powieści są - łagodnie rzecz ujmując - napięte stosunki rodzinne. Zdradzę tylko, że Sidney nie tylko opuściła rodzinny dom, ale od wielu lat nie utrzymywała kontaktu z najbliższymi. Dlaczego? A tego już nie zamierzam ujawniać. Mogę jedynie powiedzieć, że to, czego dziewczyna doświadczyła ze strony rodziców i brata nie mieści się w głowie. Ciekawa jestem, jak potoczą się ich dalsze losy, jaki obiorą kierunek...

Głównymi bohaterami powieści są Sidney Colleli i Peter Granz. Ona - piękna, dowcipna, inteligentna, ambitna, a także zamknięta w sobie, lekko naiwna, skrzywdzona, odrzucona przez bliskich, prześladowana, pełna lęków i blizn (nie tylko emocjonalnych), pragnąca spokoju, szczęścia i prawdziwej miłości. On - wykształcony, mądry, odnoszący sukcesy w życiu zawodowym, lubiany, szanowany, przystojny, ale również zagubiony, przygnębiony, niezbyt wylewny, zraniony i osamotniony. Oboje są rozdarci, pełni obaw i bólu, niepewni przyszłości, walczący z demonami przeszłości, które nieustannie powracają i nie chcą odpuścić. Spotykają się przypadkowo, lecz czują jakby znali się od zawsze. Powoli otwierają się na siebie. Odnajdują wspólne pasje. Próbują sobie nawzajem pomóc. Uwielbiają wspólnie spędzać czas. Stopniowo ujawniają bolesne wspomnienia. Walczą ze swymi uczuciami i problemami. I nagle wraca przeszłość...

Powieść napisana jest lekkim, płynnym i przejrzystym językiem. Z przyjemnością oddałam się jej lekturze. Podzielona jest na krótkie rozdziały, a na końcu wydzielone są puste kartki przeznaczone na notatki, co nie stanowi częstego zjawiska w tego typu literaturze. Zawiera mnóstwo dialogów, które zdecydowanie przeważają nad opisami. Elementy te sprawiają, że kolejne kartki przewraca się błyskawicznie. Na szczęście też nie dopatrzyłam się ani jednego błędu literowego. Oczywiście, książka ta nie jest idealna i wymaga dopracowania. Bowiem można byłoby pokusić się o poszerzenie fabuły z rozwinięciem pewnych wątków, skonstruowanie bohaterów tak, aby nie byli chwilami aż nadto irytujący, a nawet spróbowanie zastosowania narracji pierwszoosobowej, aby czytelnik miał możliwość dokładniejszego zaznajomienia się z postaciami, a mianowicie: wniknięcia w ich myśli kotłujące się w ich głowach, poznania najskrytszych uczuć nimi targających, a nawet głębszego i mocniejszego przeżywania wraz z nimi poszczególnych ważnych, a jednocześnie trudnych zdarzeń oraz napisanie tej powieści bogatszym i bardziej wyszukanym stylem. Jednak pomimo kilku mankamentów, mnie osobiście przypadła do gustu. Przede wszystkim ze względu na emocje, których brakowało mi w ostatnim czasie. Poza tym ma w sobie coś klimatycznego, magicznego. Zaczynasz i przepadasz. Po prostu. Z niecierpliwością zatem będę wyczekiwać drugiego tomu cyklu.

Podsumowując, "Zranieni" to opowieść o przyjaźni, miłości, pożądaniu, bólu, rozpaczy, lękach wywołanych tragiczną przeszłością, obawach związanych z przyszłością, ciągłej ucieczce przed cieniami, śmierci, rozstaniu, wykluczeniu przez rodzinę, radzeniu sobie z dotkliwymi wspomnieniami, poszukiwaniu spokoju i poczucia bezpieczeństwa, a także drogi prowadzącej ku szczęściu i spełnieniu, wreszcie o nadziei na lepsze jutro oraz pięknej pasji. To frapująca i niejako refleksyjna opowieść niepozbawiona wzruszeń i humoru. Uświadamia nam, że nie da się cofnąć czasu, nie da się wymazać przeszłości, nie da się zapomnieć, nawet jeśli bardzo byśmy tego pragnęli. Jednak, aby wkroczyć w nowy etap życia, trzeba podjąć próbę pogodzenia się z tym, co było kiedyś, tym samym postarać się zamknąć tamten rozdział, nie odwracać się, a zrobić krok naprzód... Serdecznie polecam.


Cytaty:
 
"Przez większość czasu przeszłość prześladuje mnie niczym wielki, złowrogi cień bestii,
kładący się na wszystkim, co robię.
Czasami wydaje mi się, że słyszę zza ramienia jej złośliwy głos, 
który zmusza mnie do powrotu myślami do tej strasznej nocy.
Wówczas mam ochotę tylko krzyczeć."


"(...) Tęsknię za tą "starą osobą".
Tęsknię za osobą, którą kiedyś byłam.
Wiem, że ona wciąż gdzieś tam we mnie jest, uwięziona i czekająca, aż ktoś ją uwolni."


"(...) Mawiał, że życie jest podróżą. 
Że nikt nie wie wszystkiego - i najlepsze w tym jest to, że wcale nie musi.
Twierdził, że nie trzeba być wszechwiedzącym, żeby wiedzieć, jak żyć."


"Istnieje różnica między mądrością a wiedzą."


"Czasami nie ma odpowiednich słów.
Nie ma nic, co można by zrobić, żeby było lepiej."


" - Czasami nieprzyjemna prawda jest lepsza od pięknego kłamstwa."


"(...) Czuję, że uda mi się to wszystko przetrwać, przejść przez to bez bólu i strachu.
Przepełnia mnie nadzieja i uśmiecham się bez przymusu, naturalnie.
Pierwszy raz od bardzo dawna wydaje mi się, że wszystko będzie dobrze."


" - (...) Nic nie koi bólu ot tak. 
Ból nie znika tylko dlatego, że jesteś gotowa go przezwyciężyć.
Na to potrzeba czasu.
Kiedyś to nie będzie tak bolało - pewnego dnia poznasz kogoś,
kto sprawi, że zapomnisz o tamtym.
Będziesz gotowa zacząć od nowa, twoje serce będzie na to gotowe."



Tytuł: "Zranieni"
Autor: H.M. Ward
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 208
Moja ocena: 7/10

  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.

18 komentarzy:

  1. Super, że książka mimo pewnej schematyczności nie zawiodła. Też lubię, gdy jest krótko, zwięźle i na temat, do tego nieprzesycony seksem wątek romansowy brzmi kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo intryguje mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra i przyjemna lektura. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Tobie książka się spodobała. Ja mam co do niej mieszane uczucie :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego, co piszesz, wydaje się w porządku. Ale gdzieś czytałam negatywną recenzje i szczerze mówiąc, już sama nie wiem, co myśleć. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również trafiam na bardzo skrajne opinie o niej, ale mnie przypadła do gustu, choć nie znaczy, że jest znakomita :) Ciekawa jestem Twej opinii, zatem czytaj, czytaj... :)

      Usuń
  7. Ta książka nieco przypomina mi inną książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, więc chętnie przekonam się, czy ta również wpadnie w mój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przewidywalna, bo przewidywalna, ale Twój opis mnie zachęcił :) Romans profesora i studentki zawsze jest intrygujący (zwłaszcza kiedy się ma takie osoby we własnym otoczeniu :D). Bardzo rzetelnie zrecenzowałaś książkę :)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniała recenzja. Jestem ciekawa jakie wrażenia wywoła u mnie ta książka, bo zapowiada się ciekawie. Zapisuję tytuł na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.