Strony

poniedziałek, 1 maja 2017

"W skorupce orzecha" - Ian McEwan




"(...) Słucham, konstatuję i jestem zaniepokojony.
Słyszę intymne zwierzenia, w którym pobrzmiewają mordercze zamiary,
i boję się tego, co mnie czeka, w co mogę być zamieszany."


Nie ukrywam, że świadomie odwlekałam moment, kiedy powinnam zasiąść do napisania recenzji książki "W skorupce orzecha". Kilkukrotnie podchodziłam do laptopa, otwierałam dokument i patrzyłam w migający kursor. Nie byłam jednak w stanie złożyć żadnego sensownego zdania, zatem zamykałam go i wracałam do jakichkolwiek domowych zajęć. Muszę przyznać, że napisanie recenzji owej powieści, a tym samym sprecyzowanie własnych uczuć po jej lekturze, sprawiło mi trudności. Po raz pierwszy chyba tego doświadczyłam. Ale zanim przejdę do podzielenia się pokrótce wrażeniami po przeczytaniu prozy wybitnego pisarza, może w paru słowach wyjaśnię, dlaczego po nią sięgnęłam. A mianowicie zachęcił mnie jej opis sugerujący nie tylko tajemniczego narratora, ale przede wszystkim historię nie pozbawioną intryg i podstępów. To mnie niezwykle zaciekawiło. Choć nie ukrywam, że miałam też pewne obiekcje, wynikające z braku wcześniejszej znajomości pióra autora. Ale ciekawość fabuły zwyciężyła, a jak to mówią "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". I mimo iż w takowym się nie znalazłam (póki co bynajmniej), to nie zmienia to faktu, iż zaspokoiłam swoją dociekliwość i mogę z pełną świadomością powiedzieć, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Iana McEwana było jednocześnie ostatnim. Zapraszam na recenzję.

Ian McEwan (ur. 1948 r.) jest jednym z najwybitniejszych współczesnych brytyjskich pisarzy i laureatem wielu nagród literackich. Jego dorobek obejmuje scenariusze filmowe, zbiory opowiadań i powieści tłumaczone na kilkanaście języków. W Polsce ukazały się m.in.: opowiadania Pierwsza miłość, ostatnie posługi oraz powieści: Dziecko w czasie, Niewinni, Amsterdam, Pokuta, Sobota, Na plaży Chesil, Słodka przynęta i W imię dziecka. Był wielokrotnie nominowany do Booker Prize, najbardziej prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej, i otrzymał ją za Amsterdam. Inna książka - Dziecko w czasie - zdobyła Whitbread Prize i Prix Femina Etranger. Pokucie, uznanej przez krytyków za jego najwybitniejsze dzieło, przyznano aż trzy znaczące nagrody (w tym National Book Critics' Circle Fiction Award) i przez długi czas nie schodziła z czołówki list bestsellerów. Na kanwie Niewinnych i Pokuty powstały głośne filmy. W 2007 roku McEwan został wyróżniony Common Wealth Award. Obecnie trwają prace nad trzema ekranizacjami książek McEwana: Dziecko w czasie z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej, Na plaży Chesil z Saoirse Ronan oraz W imię dziecka z Emmą Thompson i Stanleyem Tuccim. (źródło: książka "W skorupce orzecha")

Trudy i John są małżeństwem, ale tylko na papierze. Rozstali się. On się wyprowadził, choć nadal darzy żonę uczuciem i ma nadzieję, że jeszcze do siebie wrócą. Ona już od dawna nie kocha męża, mieszka w domu należącym do niego, nosi jego dziecko i układa sobie na nowo życie z mężczyzną o imieniu Claude, który stanowi dla niej ideał pod względem wizualnym. Poza seksem, Trudy i Claude łączy również pewien mroczny sekret. Od pewnego czasu skupiają się na intrydze, którą wkrótce pragną zrealizować. Delektując się smakiem wina oraz oddając się namiętnym uniesieniom, opracowują doskonały morderczy plan. Świadkiem, a jednocześnie uczestnikiem ich spisku jest tajemnicza istota...

"W skorupce orzecha" to powieść, która wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Bez wątpienia atutem owej książki jest zastosowanie pierwszoosobowej narracji. Nie zdradzę jednak, z czyjej perspektywy opowiedziana jest historia, aby nie odebrać przyjemności z lektury potencjalnym czytelnikom. W tym miejscu muszę nadmienić, że będąc już w posiadaniu książki, trafiłam pewnego dnia na opinię o niej i niestety dowiedziałam się, kto jest narratorem. Szkoda, że owa recenzja nie miała oznaczenia "spojler", bo wówczas na pewno nie zaznajomiłabym się z nią. Zanim zatem otworzyłam książkę, już znałam poniekąd jedną ze skrywanych w niej tajemnic, co szczerze mówiąc wpłynęło też w dużym stopniu na moje podejście do tejże pozycji. Niemniej jednak pomysł, aby narratorem była akurat ta "postać", bez wątpienia jest oryginalny, nadzwyczajny oraz zaskakujący. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w literaturze spotkała się z owym zamysłem. 

Ów tajemniczy narrator, zamknięty w małej skorupie, snuje wyobrażenia na temat zewnętrznego świata. Mimo iż pewnych rzeczy nie może dostrzec swoimi oczyma, to stara się nieustannie wytężać swój słuch, aby usłyszeć wypowiadane przez bliskich mu ludzi słowa. Ci lubią prowadzić rozmowy w formie szeptu, co jest dla niego ogromnym utrudnieniem. Doskonale odczuwa emocje targające tą najważniejszą dla niego osobą. Potrafi precyzyjnie przewidzieć jej postępowanie i zachowanie w konkretnych sytuacjach. Kocha ją, a jednocześnie nienawidzi. Stara się zrozumieć jej tok myślenia i dokonywane przez nią wybory, aczkolwiek przychodzi mu to z niebywałą trudnością. Jest doskonałym obserwatorem i posiada umiejętność dokładnego przewidywania zdarzeń oraz ludzkich decyzji. Narrator dzieli się swymi uczuciami, obawami, lękami, poglądami, wyobraża sobie przyszłość, tworzy własną wizję rzeczywistości, pragnie zapobiec realizacji pewnych planów, ale jest świadomy, że nie jest w stanie tego dokonać, że nie ma wpływu na to, co niebawem ma nastąpić. Czasem ocenia, dokonuje osądów, wyraża swe zdanie, przedstawia swoje refleksje, choć wie, że nikt go nie słyszy i nikt się z nim nie liczy. Krótko mówiąc, pokazuje swój punkt widzenia, z którym niekoniecznie zawsze można się zgodzić. Jego wypowiedzi niekiedy nacechowane są nutką ironii, a chwilami sporą dawką sarkazmu, a bywa też, że budzą niesmak. Ponadto, co najważniejsze, narrator znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji, nie tylko bowiem jest świadkiem dramatycznych zdarzeń, ale przede wszystkim ich biernym i mimowolnym uczestnikiem, co prowadzi do tego, iż zaczyna postrzegać przyszłe życie w ciemnych barwach. Jego postać niewątpliwie jest idealnie wykreowana i budzi skrajne emocje - głównie współczucie i żal. 

Oczywiście poza tajemniczym narratorem,  w powieści istotne role odgrywają również inni bohaterowie, którzy zostali bardzo dobrze skonstruowani. Mianowicie pojawia się Trudy - młoda kobieta w zaawansowanej ciąży, uwielbiająca słuchać programów słownych w radio, a także kochająca poradniki książkowe w wersji audio, a czasem sięgająca też po biografie i klasykę. Każdego dnia degustuje wino, wypija kilka kieliszków, a następnie spragniona rozkoszy wpada w ramiona swego kochanka - Claude'a. Z mężem musiała się rozstać, nie kochała go, wzbudzał w niej wstręt, a poza tym nie mogła już znieść poezji, którą ciągle recytował. Nie zamierzała do niego wracać. Pragnęła, aby wreszcie zniknął z jej życia. Zresztą nie tylko on... Uknuła niejaki spisek z mężczyzną, który zaspokajał jej intymne potrzeby... Claude był podekscytowany mrocznym planem, z niecierpliwością wyczekiwał dnia jego realizacji i ostatecznego zamknięcia pewnych spraw. A nieświadomy poczynań żony John nadal tkwił w swoim poetyckim świecie, pełen nadziei, iż ta nadal darzy go miłością i któregoś dnia postanowi do niego wrócić. Trzy postacie, każda z innym spojrzeniem na świat, każda wyznająca inne wartości, każda zmierzająca wyznaczoną sobie ścieżką do ukrytego celu. Żadna z tych osób nie wzbudziła mej sympatii, a wręcz niezrozumienie i pogardę. Ich sposób bycia oraz zachowania w poszczególnych sytuacjach wywoływały zaszokowanie, zdziwienie, a nawet niejednokrotnie awersję.

Głównym i najciekawszym wątkiem owej prozy jest ten dotyczący realizacji zbrodniczego planu. Stopniowo ujawniane są poszczególne etapy doskonałego podstępu. Przyznaję, że śledziłam go z niemałym zainteresowaniem, byłam ciekawa jego dalszego przebiegu, a przede wszystkim samego rozwiązania. Gdyby nie ten motyw, to zapewne odłożyłabym ową książkę na półkę. Zakończenie okazało się banalne i oczywiste, a mimo to nie przewidziałam go. Albowiem za bardzo skupiłam się na inności i osobliwości owej powieści, a także na wielu innych aspektach, które skłoniły mnie do niejednej refleksji i wyłuskania konkluzji oraz przyczyniły się do mojej decyzji, iż nie zamierzam - bynajmniej w najbliższej przyszłości - sięgać po inną powieść autora. Po pierwsze powieść ta zawiera wiele niesmacznych scen (mam na myśli głównie erotyczne), wywołujących obrzydzenie. Po drugie nie przemówiła do mnie ta historia, nie podobał mi się pewien przekaz egzystencjalny. Być może nie zrozumiałam przesłania, a może za bardzo emocjonalnie do tego podeszłam. Nie wiem.  A po trzecie nie przypadł mi do gustu specyficzny styl pisania autora, który owszem zdarza się być bogaty i wysublimowany, ale czasami bywa też wulgarny, zbyt bezpośredni, prostacki i po prostu nieapetyczny. Między innymi te elementy (innych nie będę zdradzać, bowiem musiałabym ujawnić szczegóły fabuły) sprawiły, że zraziłam się do twórczości pisarza. Oczywiście, wiem, że nie należy uogólniać, możliwe, że inna jego książka by mnie zachwyciła bądź oczarowała. Jednak póki co, nie planuję tego sprawdzać.

Podsumowując, "W skorupce orzecha" to powieść wyróżniająca się nietypową narracją, tajemniczą fabułą, interesującą kreacją bohaterów oraz swoistym, sarkastycznym i uszczypliwym stylem pisania. To proza będąca połączeniem dramatu i komedii. To opowieść o miłości, rozpadzie małżeństwa, zdradzie, zemście, zbrodni, dążeniu do wyznaczonego celu, egoistycznym podejściu do życia, a także o nadziei. Po lekturze owej prozy nasuwa mi się tylko jedno jej określenie: dziwna. Przeczytałam, zaspokoiłam swą ciekawość, odłożyłam na półkę i zapominam. 


Cytaty:


"Tonę w abstrakcjach i jedynie mnożące się między nimi relacje 
tworzą iluzję znanego świata.
Kiedy słyszę o kolorze "niebieskim", którego nigdy nie widziałem,
wyobrażam sobie jakiś rodzaj mentalnego bytu, 
w pewnej mierze zbliżony do koloru "zielonego" - którego nigdy nie widziałem.
Uważam się za kogoś niewinnego, nieobciążonego aliansami i zobowiązaniami,
za wolnego ducha, mimo nędznego zakwaterowania.
Nikt mi się nie sprzeciwia ani mnie nie strofuje,
nie mam żadnego imienia ani byłego adresu, żadnej religii, długów ani wrogów.
W moim kalendarzu, gdyby istniał, zaznaczone byłyby tylko zbliżające się narodziny."


"(...) A zatem jesteśmy sami, my wszyscy, nawet ja,
każdy wędruje pustą drogą, trzymając w tobołku na kiju schematy
i algorytmy nieświadomego postępu."


"Lecz oto prawda, która w życiu najbardziej nas ogranicza -
- zawsze jest tu i teraz, nigdy tam i kiedyś."


"Chcąc się rozerwać, wybiegam myślami w dal, by ich szpiegować.
To czyste ćwiczenie wyobraźni.
Nic tutaj nie jest prawdziwe."


"Ciało nie potrafi kłamać, ale umysł to inna kraina."


"(...) Dzielne społeczeństwo, do którego wkrótce dołączę,
szlachetne zgromadzenie istot ludzkich, jego zwyczaje, bogowie i anioły,
jego żarliwe idee i lśniący ferment nie budzą już we mnie dreszczu emocji.
Na baldachimie, który spowija moje wątłe ciało, spoczywa wielki ciężar.
Nie starczy mnie, by uformować jedno małe zwierzę,
a co dopiero wyrazić człowieka. 
Mam ochotę urodzić się martwy, a potem obrócić się w proch."


"(...) To nie lada sztuka zabić kogoś i nie ponieść konsekwencji.
Miarą sukcesu jest "morderstwo doskonałe".
A człowiekowi trudno osiągnąć doskonałość.
Na pokładzie coś może pójść nie tak,
ktoś potknie się o niezwiniętą linę, statek podryfuje za daleko na południe.
Trudne zadanie, cały czas na morzu."


"(...) Niezależnie od tego, jak bardzo zbliżamy się do innej osoby,
nigdy nie będziemy w niej w środku, nawet jeśli w nią wejdziemy."


"(...) Lecz nawet ja wiem, że miłość nie kieruje się logiką;
i że władza nigdy nie jest równo podzielona.
Kochankowie przybywają na pierwszą schadzkę z bliznami, a także z pragnieniami.
Nie zawsze szukają przewagi. Niektórzy potrzebują schronienia,
innym zależy na hiperrealności ekstazy, w imię czego gotowi są opowiadać najgorsze kłamstwa
lub irracjonalnie się poświęcać. 
Ale rzadko pytają się wzajemnie, czego potrzebują lub chcą.
Nie pamiętają zbyt dobrze minionych klęsk.
Przez dorosłą skórę prześwituje dzieciństwo, co może być przydatne,
ale nie musi. 
Podobnie jak prawa dziedziczenia, które krępują osobowość.
Kochankowie nie wiedzą, że nie istnieje wolna wola.
Nie wysłuchałem dość wykładów, by wiedzieć coś więcej,
jednak piosenki nauczyły mnie, że w grudniu nie czują tego, co czuli w maju,
że posiadanie łona może być czymś niepojętym dla tych, co go nie mają,
i że równie prawdziwa jest odwrotna sytuacja."




Tytuł: „W skorupce orzecha"
Autor: Ian McEwan
Wydawnictwo: Albatros
Premiera: 2017
Oprawa: twarda
Ilość stron: 242
Moja ocena: 5/10


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

10 komentarzy:

  1. Widzę, że umęczyła Cię ta książka. Ja jej nie czytałam i nie wiem czy po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ten wątek dotyczący planu zbrodni praktycznie powodował, że kontynuowałam lekturę. Bowiem inne aspekty są dość specyficzne, dziwne, a nawet niesmaczne - bynajmniej w moim odczuciu. Każdy czytelnik odbierze tę książkę na swój sposób. Ja się nie polubiłam z ową powieścią i poniekąd stylem pisania autora. Także w najbliższej przyszłości nie sięgnę po inną jego książkę. Nie mój klimat, po prostu :)

      Usuń
  2. Twoje streszczenie fabuły obudziło we mnie ogromną ciekawość. Pozytywne słowa o książce, tylko mnie utwierdzają, że warto poszukać powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam zatem na Twe wrażenia po lekturze. Jestem ciekawa Twej opinii :)

      Usuń
  3. Z jednej strony ciekawi mnie ten specyficzny narrator (dobrze, że nie zdradzasz kim jest i współczuję trafienia na spojler przed lekturą). Z drugiej... Piszesz, że nie brakuje tu niesmacznych scen erotycznych, a ja erotyków unikam jak mogę. Chyba nie będę szukać tego przesłania ukrytego w książce, aż tak ciekawa nie jestem ;)
    Super tekst tak w ogóle!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam sporo literatury erotycznej, ale dotąd chyba w jednej tylko sceny wywołały we mnie taką awersję. Na szczęście było tych momentów zaledwie kilka. Może gdyby były ujęte innymi słowami, to odbiór byłby przyjemniejszy. A tak tylko zniesmaczenie...

      Dziękuję pięknie :)

      Usuń
  4. Zastanawiałam się nad tym tytułem, ale jednak się na niego nie zdecydowałam. Intryguje mnie narrator, bo to ciekawe, że jest biernym, ale jednocześnie emocjonalnie zaangażowanym obserwatorem. Nie jestem jednak pewna czy przypadłby mi do gustu styl autora, ale że jestem jego prozy mimo wszystko ciekawa, to może po prostu sięgnę po jakiś inny jego tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem jeśli skusisz się na jakąkolwiek powieść autora, to podziel się proszę wrażeniami :)

      Usuń
  5. Jeśli trafię może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.