Strony

wtorek, 16 maja 2017

"Przeszczepione życie" - David Wagner




"A może jednak już umarłem? I to wszystko wcale mnie nie dotyczy?
Tak się tylko przyglądam?
Może jedynie śni mi się owo tu i teraz, a tamten świat oznacza leżenie w łóżku 
i konieczność przypominania sobie epizodów z własnego życia, czy tego chcesz, czy nie.
Wczoraj lub przedwczoraj odbył się mój pogrzeb, a może będzie dopiero dziś.
Albo jutro."


Sięgając po książkę będącą zapisem autentycznych przeżyć, wypatrujemy zazwyczaj ogromnej dawki emocji, umiejętnego przekazania uczuć, opisania trudnych i bolesnych doświadczeń, ale także szczęśliwych chwil, ciekawych spostrzeżeń oraz odzwierciedlenia wszystkich tych doznań, które towarzyszyły konkretnej osobie w trakcie walki z chorobą bądź innymi traumatycznymi zdarzeniami. Owa opowieść ma polegać bowiem na ukazaniu nie tylko zmagań z chorobą, życia codziennego wiążącego się głównie z pobytami w szpitalu, relacji nawiązanych z poznanymi ludźmi, ale równie podzieleniu się przemyśleniami, zwierzeniami, nieustannie nasuwającymi się wnioskami dotyczącymi różnych dziedzin życia, a nawet radami czy naukami mogącymi ułatwić innym osobom przejść przez podobne problemy i w inny sposób spojrzeć na swoje życie i otaczający świat, a także dawaniu nadziei na to, że jednak można pokonać stawiane na drodze przeciwności, że można wygrać nie tylko każdą jedną walkę z wrogiem, ale przede wszystkim bitwę i że można myśleć o długoterminowej przyszłości, tym samym planując realizację marzeń z listy. Decydując się zatem na lekturę "Przeszczepione życie", spodziewałam się emocjonującej, refleksyjnej i poruszającej historii. Czy owa publikacja spełniła moje oczekiwania? Zapraszam na recenzję.

David Wagner - urodzony w 1971 roku w Andernach w Niemczech, studiował literaturoznawstwo i historię sztuki w Bonn, Paryżu oraz Berlinie, gdzie obecnie mieszka. Zadebiutował w roku 2000 powieścią "Meine nachblaue Hose". dotychczas opublikował sześć powieści oraz tomiki poezji i prozy, opowiadania, felietony, a także zbiory esejów. Należy do grona najwybitniejszych pisarzy niemieckich średniego pokolenia. W 2013 roku "Przeszczepione życie" zostało uhonorowane Nagrodą Lipskich Targów Książki, a w 2014 uznane za najlepszą współczesną powieść obcojęzyczną w Chinach. (źródło: okładka książki "Przeszczepione życie")

Bohaterem powieści jest jednocześnie jej autor - Dawid Wagner, który od dwunastego roku życia zmaga się z problemami zdrowotnymi. W wieku trzynastu lat jego wątroba była w takim stanie, jak u człowieka po pięćdziesięciu latach spożywania alkoholu. U mężczyzny zdiagnozowano autoimmunologiczne zapalenie wątroby, jej marskość oraz żylaki przełyku i nadciśnienie w naczyniach doprowadzających krew do wspomnianego organu. Od ponad trzech dekad nieustannie zażywa leki, których skutki uboczne bardzo mocno odczuwa. Przyjmuje również lekarstwa mające zniwelować właśnie skutki uboczne po braniu innych lekarstw. Praktycznie większość swego życia przebywa w szpitalach, gdzie poddaje się wszelakim badaniom, zabiegom i wymaganym operacjom. Pewnego dnia dzwoni telefon, a głos po drugiej stronie słuchawki informuje młodego mężczyznę, że jest dla niego wątroba. Pytanie tylko, czy ten wyrazi zgodę na przeszczep, tym samym dając sobie szansę na być może długoletnie życie. Już raz odmówił. Pakuje najpotrzebniejsze rzeczy, zabiera torbę i udaje się do kliniki...

Książka składa się z kilku rozdziałów, a każdy z nich jest zbiorem krótkich - zaledwie kilku zdaniowych notatek stanowiących zapis: pewnych myśli, nasuwających się refleksji, czynności powtarzających się każdego dnia, pytań bez odpowiedzi, relacji z rozmów z poznanymi pacjentami w szpitalu, przebiegu pobytu w danej klinice, wspomnień z przeszłości, emocji targających bohaterem, jego fantazji, marzeń, planów, które wypełniały pojedyncze karteczki, a także podróży w głąb siebie, wewnętrznego monologu oraz podjętych prób w celu poszukiwania iskierki nadziei i spokoju.  Autor ze szczegółami ujawnia najbardziej intymne elementy swojego istnienia oraz najgłębsze uczucia. Całkowicie obnaża się przez czytelnikiem, omawiając również te ciemniejsze strony choroby i jej poszczególnych etapów, a nawet opisuje co poniektóre czynności fizjologiczne. Relacjonuje pokrótce pobyty w szpitalach, które określa mianem "statków kosmicznych", a posiłki, które otrzymuje w płynie nazywa "pożywieniem astronautów". Przedstawia wyposażenie sali, w której przebywa, rozkład dnia (pomiar temperatury, badania: rezonans magnetyczny rentgen, posiłki, obchody). Ocenia - zarówno z wyglądu zewnętrznego, jak i podejścia do pacjenta - pielęgniarki i lekarzy. Nawiązuje znajomości z innymi chorymi, z którymi dzieli szpitalny pokój. Wysłuchuje ich historii oraz problemów, z jakimi muszą się mierzyć. Krótko mówiąc, zdaje relację z podróży, począwszy od dnia postawienia diagnozy, przez hepatektomię, po okres rehabilitacji po przeprowadzonym przeszczepie wątroby. 

Ponadto mężczyzna objawia kilka niezwykle osobistych faktów ze swego życia, a mianowicie wspomina młodzieńcze lata, kobiety, z którymi łączyły go bliższe relacje, śmierć mamy, odbyte podróże do Włoch bądź Meksyku. Z tęsknotą wypowiada się o swej córeczce, która go nie odwiedza, bowiem przerażają ją szpitalne mury. Nie boi się również mówić o myślach samobójczych, które wiele razy - w najbardziej przytłaczających chwilach - pojawiały się w jego głowie. Przyznaje się też do kolekcjonowania nekrologów, naiwnie sądząc, że w ten sposób odnajdzie osobę, która podarowała mu wątrobę, a co za tym idzie dała życie. Zastanawia się, co czują rodziny dawców, kim są, co myślą o człowieku, któremu przeszczepiono organ ich krewnego/krewnej. Czy potrafią sobie z tym radzić, czy wykazują zrozumienie, czy w biorcy upatrują cząstkę ukochanej osoby, czy są w stanie wybaczyć i pogodzić się z takową sytuacją? Poza tym autor wielokrotnie wyobraża sobie samego dawcę, zwraca się również w myślach do niego, a nawet do podarowanego mu organu, uświadamiając sobie wówczas, że rozstał się bez żalu ze starą wątrobą.

Nie ukrywam, że jestem poniekąd rozczarowana ową książką. Oczywiście, nie mam na myśli fabuły, na którą składają się opisane przeżycia autora w związku z chorobą, a zarazem jego trudna walka o życie. To bowiem zawsze wywołuje smutek i współczucie, nawet jeśli nas to osobiście nie dotyczy. A mam jedynie zastrzeżenia co do formy przedstawienia tejże historii i sposobu przekazu, które niestety nie wzbudziły we mnie głębszych doznań. Opowieść ta po prostu do mnie nie przemówiła, a wydaje mi się, że powinna mnie poruszyć ze względu na podjęte zagadnienie. Możliwe, że wynika to z faktu, iż wszystkie zapiski tworzące swego rodzaju pamiętnik, w moim odczuciu były zbyt chaotyczne, niektóre z nich kompletnie niewartościowe, nic nieznaczące, czasami wręcz niesmaczne (aż nadto intymne). Przeszkadzały mi również fragmenty nasycone ironią i sarkazmem, a także skonstruowane z niezrozumiałym przeze mnie specyficznym poczuciem humoru. Dziwnie się czytało co poniektóre notatki. Co najważniejsze dla tego typu publikacji, ja kompletnie nie czułam emocji targających autorem. W tym miejscu pragnę nadmienić, że jestem osobą wrażliwą i wielokrotnie się wzruszałam bądź wylewałam morze łez w trakcie lektury innych książek poruszających podobne zagadnienia. Chodzi mi nie tylko o pozycje będące prawdziwymi relacjami osób zmagających się z nieuleczalną chorobą, ale również fikcyjne powieści, w których potraktowana jest takowa tematyka. W tym przypadku nie uroniłam ani jednej łzy. Ba! Nawet takowa nie zakręciła się w mym oku.

Podsumowując, przyznaję, że napisanie owej recenzji sprawiło mi ogromną trudność i podchodziłam do niej nie raz. To też opinia, nad którą spędziłam najwięcej czasu. Miałam wobec owej książki chyba zbyt wielkie oczekiwania. Owszem, napisana jest lekkim, swobodnym, prostym językiem. Szybko się ją czyta... Ale właśnie - czyta, a nie przeżywa... Byłam przekonana, że "Przeszczepione życie" mnie niesamowicie wzruszy, coś ważnego uświadomi, być może zmieni moje postrzeganie na pewne sprawy, czegoś nauczy bądź sprawi, że wyniosę jakieś cenne wartości i będę miała ochotę wracać do tejże lektury. Z przykrością muszę stwierdzić, że owa pozycja ani nie wyzwoliła we mnie silniejszych uczuć, ani nie skłoniła do głębszych przemyśleń, ani tym bardziej nie zachęciła mnie do ponownego jej skonsumowania w przyszłości. Przeczytałam, odłożyłam na półkę i zapewne wkrótce nie będę już o niej pamiętać. Niestety... 


Cytaty:


"(...) choroba jest wielką podróżą, le grand tour, do podziemnej krainy 
i być może z powrotem.
Choroba jest wakującym czasem, jest - czy ja gdzieś tego nie wyczytałem? - 
- podróżą biedaków."


"Poza tym, niezależnie od tego, co by się działo,
wszystko jedno, jak ekscytujący, niezwykły, nudny czy też nieistotny byłby dzień,
przynajmniej trzy razy dziennie znajduję czas na to, żeby pomyśleć,
jak fajnie byłoby nie żyć, jak fajnie byłoby się utopić,
skoczyć z dachu albo strzelić sobie w łeb, gdybym tak miał pistolet."


"(...) Żyć to o wiele bardziej skomplikowane, niż być martwym."


"Może jestem tu tylko dlatego, żeby móc sobie wszystko przypomnieć?
Mam przecież nieograniczone mnóstwo czasu."


"(...) pewnego dnia nastąpi koniec, ziemia przyjmie nas z powrotem,
mimo to dalej będzie się kręcić, również bez nas."


"Kolekcjonuję i czekam, ale czekanie przestało mi doskwierać.
Zapominam, że czekam, czekam przecież od zawsze.
Czekam w domu, czekam w poczekalni, czekam w szpitalu.
Czekam w łóżku, czekam na sofie, na leżance.
Czekam na badanie, na wizytę, na obchód, czekam na posiłek i na to, że coś się wydarzy.
Czekam na jakieś życie, czekam na śmierć.
Czekam, tak, wiem, wiem to już od dawna, czekam na ciebie."


"Po prostu nie tak łatwo codziennie myśleć o końcu albo nie-końcu własnego życia."


"Ból fizyczny jest zawsze teraźniejszością, jest bezpośredni, ból to chwila obecna.
We wspomnieniu ból nie jest już taki wielki, w retrospekcji staje się coraz mniejszy.
Już następnego ranka wydaje się, że właściwie nie było aż tak źle.
Ból ustępuje, włada tylko chwilą.
Dopóki mnie boli, jeszcze żyję."


"Historia mojego zmęczenia to historia mojej bezsenności.
Bo wcale nie jest prawdą, że ktoś bardzo zmęczony sypia lepiej albo łatwiej może zasnąć.
To po prostu nieprawda."


"Co się stanie z tym wszystkim, kiedy umrę?
Chyba wolałbym, aby pamięć o mnie była jak pamięć o przydrożnym źdźble trawy,
obok którego wszyscy przechodzą, którego nikt nie dostrzega,
póki pewnego dnia nie zostanie ścięte albo wyrwane.
Albo po prostu uschnie."




Tytuł: "Przeszczepione życie"
Autor: Dawid Wagner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 256
Moja ocena: 5/10

  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

24 komentarze:

  1. Szkoda, że ksiazka mimo takiej tematyki nie wywołuje większych emocji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami tak bywa, że książka nie spełnia naszych oczekiwań, ale to tylko wzmacnia poszukiwania dalszych inspiracji czytelniczych. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że książka nie spełniła oczekiwań. Temat wydaje się interesujący, ale wszystko zależy od tego w jaki sposób autor go przedstawi i poprowadzi fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat rzeczywiście trudny i ciekawy, ale przekaz pozbawiony emocji.

      Usuń
  4. Czytając tytuł myślałam, że będzie to coś dla mnie. Jednak po Twojej recenzji stwierdziłam, że jednak odpuszczę sobie tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo Twej recenzji jestem zainteresowana tematyką tej książki i może kiedyś ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że ja też liczyłam, że książka o takiej tematyce to wielkie czytelnicze przeżycie. Szkoda, że jest trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również myślałam, że wywoła we mnie ogrom emocji. Cóż, nie udało się autorowi przekazać uczuć, niestety.

      Usuń
  7. Też miewam tak,że trudno mi skleić kilka słów o książce... :) tutaj trudno zabrać się do tematu, co poradzić ;) gratuluję jednak autorowi enigmatycznego na pierwszy rzut oka tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie dałabym jej szansę, nawet mimo tego, że nie wywołuje większego "wow" i emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro do Ciebie nie przemówiła i nie zachwyciła, to i ja nie będę poświęcać jej uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że przekaz fabuły nie wzbudza odpowiednich emocji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, szkoda. Skoro do ciebie nie przemówiła to ja też odpuszczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, nie wiem, czy to książka dla mnie... Po pierwsze - to trudna i bolesna tematyka. Ale sięgając po tego typu prozę, oczekuję, że mnie wzruszy, wywoła burzę uczuć. A tutaj? Nie wiem, czy mogę na to liczyć. Po drugie - nie przepadam za formą pamiętnika... Szkoda, bo potencjał ta historia na pewno ma, tylko może autor wybrał złą formę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że prostu nie potrafił przekazać swych uczuć i przeżyć. Nie umiał umiejętnie dobrać słów. Jego przemyślenia nie zostały naznaczone emocjami, bynajmniej ja tego nie czułam. Szkoda...

      Usuń
  13. Czytając początek Twojej recenzji liczyłam jednak na odpowiednia dawkę emocji. Czasami tak bywa, że czujemy lekkie rozczarowania. Osobiście nie zamierzam czytać tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.