Strony

czwartek, 6 października 2016

Ch...owa Pani domu - M. Kostyszyn




"Mit numer trzy: wszystkie kobiety to panikary
Mówią o nas: histeryczki. A ja znam co najmniej kilku facetów, którzy panikują bardziej ode mnie, 
kiedy zdarzy im się skaleczyć w palec albo gdy mają wybrać się do lekarza. 
Nie powiem, boję się rozmawiać przez telefon, wychodzić z psem na spacer po zmroku, 
robić siku w pociągowej toalecie. Ale żebym piszczała, jak zobaczę w łazience pająka?
Nie, ja się wtedy po prostu nie idę kąpać."


Nie ukrywam, że przeczytałam w swoim dotychczasowym życiu dość sporo poradników, poruszających tematy dotyczące między innymi tego, jak żyć, jak być szczęśliwym, jak pokochać siebie i własne ciało, co jeść a jakich produktów unikać, jak dobrze wyglądać, jak być perfekcyjną panią domu i wiele innych. W ostatnim czasie jednak trafiałam na takie, które zdecydowanie mnie zniechęciły do sięgania w przyszłości po tego typu książki. Postanowiłam zatem, że już nigdy (przynajmniej nie w obecnym życiu) nie zaopatrzę się w takowe poradniki. 

I nagle pojawia się na rynku wydawniczym zapowiedź książki będącej antyporadnikiem, o specyficznym i intrygującym tytule, okładką przyciągającą uwagę oraz z ciekawym opisem, zachęcającym do zapoznania się z jej zawartością. Od razu wiedziałam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę, tym bardziej, że jej autorką jest Magdalena Kostyszyn, bardziej znana jako Ch...owa Pani Domu, której fanpage na Facebooku (ponad 518.000 fanów) śledzę od jakiegoś czasu, a teksty oraz zdjęcia tam zamieszczane wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a nawet bawiły do łez. Podejrzewałam zatem, że książka będzie lekką, optymistyczną lekturą, przedstawiającą i omawiającą w zabawny sposób mnóstwo życiowych sytuacji. Czy rzeczywiście tak było? Czy książka przypadła mi do gustu? Zapraszam na recenzję :)



Antyporadnik składa się z siedmiu rozdziałów, a każdy z nich podzielony jest na kilka krótkich, ale treściwych części. W każdym z nich autorka ukazuje sytuacje, momenty, które miały miejsce w jej życiu, ale również dzieli się swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, wyciągniętymi wnioskami, emocjami, przeżyciami i uczuciami. Porusza mnóstwo życiowych zagadnień, na temat których wypowiada się w sposób szczery, dowcipny, zdystansowany, niekiedy brutalny, ale niezwykle prawdziwy. Przyznaję, że to była najdłużej czytana przeze mnie książka. Powodem nie było to, że była nieciekawa, nudna, obszerna czy zwyczajnie mnie nie zainteresowała. Wręcz przeciwnie - to naprawdę rewelacyjny antyporadnik, ukazujący po prostu prawdę. Bardzo często zapoznając się z fragmentami, po prostu przytakiwałam, z wieloma omówionymi obserwacjami zwyczajnie się zgadzam. Ponadto czytając tę książkę, musiałam co parę stron przerywać jej lekturę, ponieważ umierałam ze śmiechu (niekiedy był to niestety śmiech przez łzy), bolał mnie brzuch i nie byłam w stanie kontynuować. Odkładałam książkę na półkę, po czym wracałam do niej za jakiś czas, kiedy już doszłam do siebie i mogłam czytać dalej.

"Ch...owa Pani domu" to książka, z której nie dowiecie się, jak sprzątać, jak być idealną kobietą, jak być perfekcyjną panią domu, jak być szczęśliwą osobą, jak przyjmować gości czy w jaki sposób celebrować wszelakie święta. W antyporadniku autorka obala mity, według których kobieta nadaje się tylko do garów lub kompletnie nie potrafi prowadzić samochodu. Opisuje, na czym tak naprawdę (bez ubarwień i koloryzowania) polega dorosłość, narzeczeństwo czy małżeństwo. Dzieli się wrażeniami z wizyty u ginekologa. Ujawnia dzień z życia pani domu. Przedstawia stylizacje na Ch...ową Panią Domu, omawia wakacje Polki za granicą, odpowiada na pytania, czy istnieje kobieta idealna oraz czy singielki mają lepiej. Ponadto pisze o macierzyństwie, wynajmowaniu mieszkania, kredytach, organizacji ślubu, obchodzeniu wszelakich świąt, przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej, obmyślaniu prezentów (może doprowadzić do choroby). A także ukazuje i pokrótce omawia typy teściowej, sąsiadów oraz ludzi zajmujących się zarządzaniem zasobami ludzkimi. Dodatkowo prezentuje swoją listę obaw (nocne potwory, jazda windą) oraz listę kawałków muzycznych "Jesienna chandra" (np.: Kury: "Jesienna deprecha", Coma: "Spadam").

"Ch...owa Pani Domu" to książka lekka, przyjemna, intrygująca, życiowa, prawdziwa, a przede wszystkim niesamowicie szczera. Wiele zawartych w niej spostrzeżeń jest oczywistych, ale można też z tegoż antyporadnika wynieść naprawdę kilka ciekawych i cennych wartości. Książka na pewno skłania do refleksji, wyławiania wniosków, uświadamia nam pewne rzeczy i wywołuje uśmiech na twarzy. Polecam jej lekturę wszystkim kobietom jako miłe spędzenie jesiennego popołudnia lub wieczoru.


Cytaty:

"W mojej szufladzie świat majtek dzieli się na dwie planety: majtki do noszenia na co dzień, 
czyli najczęściej czarne lub - jeśli pochodzą jeszcze z ery mezozoiku, kiedy kupiła mi je moja matka 
- w kwiatki, serduszka, misie, pieski, ptaszki i krokodyle (naprawdę nie mam serca, 
by wyznać rodzicielce, że od co najmniej piętnastu lat nie jestem dzieckiem), oraz majtki na okres. 
Te ostatnie to bojówki do zadań specjalnych, które nie mdleją na widok krwi. 
Charakteryzują się najczęściej rozciągniętą gumą, znoszonym designem 
oraz solidną pojemnością."


"Dorosłość jest wtedy, kiedy przystojni chłopcy w wieku nastoletnim mówią ci na klatce 
"dzień dobry", choć byłaś przekonana, że prędzej czy później przejdziecie jednak na "ty".
Albo wtedy, gdy przestają cię już pytać w monopolowym o pełnoletność
i nikt nie każe wyciągać dowodu tożsamości."


"Fanki minimalizmu pokochają szatę liturgiczną ozdobioną kryształkami Swarovskiego,
występującą w akompaniamencie skromnego wianka oraz płaskich balerinek.
To doskonała propozycja dla pań, które po ślubie planują zejść na drugi plan,
za kuchenkę, lodówkę oraz arcyszanowną pralkę."


"Godzina szósta. Budzik przedwcześnie wyrywa cię z przytulnej otchłani absolutu.
Wstajesz za pierwszym razem (lata praktyki).
W głowie masz co najwyżej mentalny zakalec, ale hardo zwieszasz nogę z łóżka.
Przecież jesteś kobietą sukcesu.
Jeszcze tylko potknąć się o psa, nadepnąć na klocki Lego,
wyje..ć się na stosie ubrań, które czekają na swoją kolej do czyśćca,
i można z klasą zaprezentować swoje oblicze łazience."


"... W autobusie tradycyjnie śmierdzi żulem oraz przegrzebkami.
A także wali siurem.
Najgorzej jest zimą, kiedy granulat smrodu unosi się w powietrzu
i osiada w formie pary na szybach.
Czujesz, jak przetłuszczają ci się włosy, a bluzka przechodzi potem.
I tylko modlisz się, żeby nikt nie otworzył ust w twoim kierunku;
po co psuć sobie dzień.
Wysiadasz dwa przystanki wcześniej. Wolisz być piękna i bogata."


"Bywa jak niechciana ciąża, niezapowiedziana biegunka, wizyta teściowej,
zbyt ciasny but, pryszcz na nosie w dzień wielkiej uroczystości,
okres podczas urlopu, spóźniająca się wypłata i przydługa msza w kościele.
Rozmowa kwalifikacyjna, bo o niej mówię, 
to - najprościej rzecz ujmując - swoisty wrzód na dupie dorosłości.
Zawsze zaskakuje, celnie wyniszcza, do parteru sprowadza wszelkie ambicje 
oraz oczekiwania."


"Świat nie tylko robi wszystko, żebym miała o czym opowiadać znajomym.
Świat robi wszystko, żebym jednak nie brała się za sprzątanie."


"Święta są do dupy, bo zazwyczaj nie ma jeszcze śniegu i człowiek brodzi 
z tymi wszystkimi siatami w błotnistej brei nienawiści, przeklinając boga, 
że stworzył tak ordynarny miks, parszywą krzyżówkę, schyłek jesieni i kiełkującą zimę.
Ani to człowiek nie może się ubrać elegancko, bo zaraz spadnie na niego deszcz,
ani ciepło i wygodnie, bo zaraz zapoci się na śmierć.
A wyciągnij tylko z szafy kozaki - możesz być pewna,
że lada moment nadejdzie ocieplenie."


"Zresztą już sama nie wiem, co gorsze: zabijanie karpia czy całowanie się z wąsatym wujkiem 
(pod żadnym pozorem nie wolno myśleć o tym, gdzie te wąsy były i co widziały!).
Co bardziej denerwuje: nadmiar jedzenia czy jego monotonia?
Umówmy się, śledzie są spoko, ale nie pięć dni z rzędu.
Programy telewizyjne również nie imponują,
serwując siódmy plagiat z rzędu o nazwie Holiday."


"Jest taki jeden dzień w roku, który na mojej osobistej liście niewypałów
plasuje się wyżej od stosunku przerywanego przy skocznych dźwiękach hitów Gosi Andrzejewicz.
Mam na myśli sylwestra - narodowe święto najebki,
w trakcie którego ludzie są skłonni wydawać ciężkie miliony,
żeby kolejnego dnia przeżywać kaca w ładnych okolicznościach przyrody."


"Na koniec powiem wam tylko, że bać to się można pająków 
albo toalet w Polskich Kolejach Państwowych, ale nie życia.
Bo albo żyjesz, albo się boisz."



Tytuł : "Ch...owa Pani domu"
Autor : Magdalena Kostyszyn
Wydawnictwo : Flow Books
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 288


Serdecznie polecam ! 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

7 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba idea takie "poradnika" :D
    W dzisiejszym świecie tak sztywnym, pełnych zakazów i nakazów przyda się trochę ironii i humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz więcej o niej słyszę, ale jakoś nie potrafię się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł intryguje muszę przyznać;D Ale tylko tytuł - nie czytam tego typu książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozycja intrygująca :D wierzę, że odnajdę się w trochę ironicznym stylu, który wyczuwam w cytatach.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.