wtorek, 12 lutego 2019

"Jej portret" - Anna H. Niemczynow




"- Miłość to takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości.
To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół."

 
Czterdziestoletnia Maja Preis jest spełnioną pisarką mieszkającą wraz z rodziną w pięknym domu w Kulmbach. Jest żoną wspaniałego i kochającego męża, matką czworga cudownych dzieci. Wydawać by się mogło, że już nic do szczęścia jej nie brakuje, a jednak... Pewnego dnia kobieta decyduje się na kilkunastodniowy samotny wyjazd do Polski w celu odnalezienia spokoju i poszukiwania inspiracji do nowej powieści - deadline goni, a pomysłu i weny brak. W Szczecinie spotyka przypadkiem Daniela. I wszystko powraca...

"Jej portret" jest drugą książką autorki zdobiącą moją biblioteczkę, ale pierwszą przeczytaną. I zdecydowanie muszę przyznać, że nie ostatnią. Co więcej, najnowsza powieść Anny Niemczynow zajmie honorowe miejsce na mej półce. Dlaczego?

Odpowiedź jest niebywale prosta. Lekkość, naturalność, szczerość i niejedno przesłanie wypływające spomiędzy pojedynczych wierszy to główne atuty wspomnianej opowieści. Aczkolwiek nie jedyne. Bo tym największym i najważniejszym jest to, że przedstawiona historia napisana jest sercem, wypływa z jego najgłębszych zakamarków. Natchniona morzem emocji, co ja mówię, oceanem emocji sprawiła, że targały mną rozmaite uczucia, których intensywność wcale nie maleje w momencie ukończenia lektury, a wręcz się wzmaga, pozostawiając w stanie, który niezwykle ciężko jest opisać, a nade wszystko zdefiniować.

Ów stan powoduje to, że od dwóch dni przymierzam się do wystukania na klawiaturze paru zdań będących określeniem mych wrażeń po lekturze "Jej portretu". Ale przelanie na plik tekstowy wszystkich wewnętrznych przeżyć i przemyśleń towarzyszących nieustannie przez ponad czterysta stron jest tak bardzo trudne, że tak naprawdę nie wiadomo od czego zacząć, co powiedzieć i co przekazać. Postaram się, choć czasem zwyczajnie brakuje słów. Czasem cisza i milczenie są najlepszą rekomendacją utworu.

Cisza słowna nie oznacza ciszy emocjonalnej, a o tej nie może być mowy. We mnie nadal jest sztorm uczuciowy, z którym niewątpliwie nie mogę sobie poradzić, którego nie mogę się pozbyć, którego kompletnie nie mogę przygasić i go zatrzymać. Tak niesamowicie wyraźnie odczuwalne emocje wynikające z opowiedzianej historii wdzierają się w czytelnika, przenikają do najczulszych stron jego duszy i tkwią tam bardzo długo, nie dając o sobie zapomnieć. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, jakobym nie była świadkiem owej opowieści, a jej czynnym uczestnikiem. Niewidzialne macki porwały mnie do tańca przyjmującego rozmaity rytm, od spokojnego, poprzez delikatny i romantyczny, po pełen namiętności, ekscytacji i szczęścia. To był zdecydowanie cudowny, choć niepozbawiony melancholii i smutku taniec.

Jednak nie tylko wciągnięto mnie w wir emocjonalny, ale również w refleksyjny, który nie opuszcza, który ciągle zadaje nowe pytania, który poszukuje odpowiedzi i pozostawia w poczuciu swego rodzaju niedosytu, niepewności i niejasności. Co ja zrobiłabym na miejscu bohaterki? Jak bym postąpiła? Jakiego wyboru bym dokonała? Którego głosu bym posłuchała? Głosu rozsądku wołającego zostań, czy głosu serca mówiącego idź? I prawdę mówiąc, niezależnie od ilości i częstotliwości zadawania sobie owych pytań, tak naprawdę nie znam odpowiedzi na to, co by było gdyby, albowiem nie znalazłam się w takiej sytuacji. Nie wiem, jak bym się zachowała, jaki krok bym poczyniła, którą drogę bym wybrała. Ale wiem jedno, że nigdy, przenigdy nie podejmę się oceny postępowania drugiego człowieka. Bo nie mam do tego praw, bo nie wiem, co dokładnie w nim siedzi i co nim kieruje.

"Jej portret" to obraz kobiety, pisarki, żony i matki, wdającej się w romans z człowiekiem, który niegdyś był dla niej wszystkim, którego kochała całym sercem i duszą, którego pragnęła pomimo, że ten zadał jej ból. Pierwsza wielka miłość, której się nie zapomina, bo jest jedyna w swym rodzaju, niepowtarzalna, subtelna i wyjątkowa. Spotkana po latach przywołuje wspomnienia, które nagle stają się tak bardzo świeże, tak bardzo aktualne. Serce znów bije jak dawniej, motyle w brzuchu znów wykonują przyjemny taniec, a bliskość tej drugiej osoby ponownie sprawia, że świat kręci się wokół. To wszystko wraca, wywraca dotychczasowe życie do góry nogami, zabiera teraźniejszość, przywołuje przeszłość, a przyszłość czyni niepewną i trudną. A jaki będzie finał?

Finał to z pewnością ogromne zaskoczenie. Nie ukrywam, że takiego zakończenia się nie spodziewałam. W sumie to nawet nie wiem, czego się spodziewałam. Chyba nawet tak do końca nie myślałam, jaki ono przybierze kierunek. Po prostu dałam się wciągnąć, zaabsorbować, rozemocjonować, zadziwić, wprawić w nostalgiczny nastrój i rozkochać w jakże wartościowym przesłaniu.

Prawdziwy, emocjonujący i kontemplacyjny - taki jest "Jej portret". Przyjrzyjcie mu się bliżej i wyłuskajcie z niego wszystko to, co najcenniejsze. Zapewniam, że warto!
 
 
"Rodzina jest jak gałęzie drzewa. Wszyscy rośniemy w innych kierunkach, 
lecz zawsze łączą nas korzenie."
 
 
Tytuł: "Jej portret"
Autor: Anna H. Niemczynow
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019
Ilość stron: 432
Oprawa: miękka
Kategoria: obyczjowa
Egzemplarz recenzencki 


"(...) Wszystko, co się nam przytrafia, jest odpowiedzią na życie, jakie wiedliśmy, 
a wszystko, co będzie, stanie się odpowiedzią na to, co czynimy teraz."
 

3 komentarze:

  1. Wiem, że wiele osób mówi, że jest świetna, ale się zastanowię :)
    Eli z https://czytamytu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.