Strony

niedziela, 4 września 2016

Dzień cudu - W. Sawicka




"- Chciałabym zasnąć i obudzić się w innym życiu. 
Właśnie jako ptak, żeby poczuć tę nieskrępowaną wolność. Móc prawie wszystko. 
Pływać, chodzić, ukryć się w liściach drzew, a potem odfrunąć. 
Jakże drzewa muszą zazdrościć ptakom. 
One, choć są monumentalne i mogą żyć setki lat, 
ciągle tkwią w tym samym miejscu i umierają, stojąc."


Czasami jedna zła wiadomość, jedno krótkie słowo wystarczą, aby dotychczasowe życie człowieka wywrócić do góry nogami. Wówczas dochodzi on do wniosku, że życie jest niesprawiedliwe i podłe. Nieustannie zadaje pytania, dlaczego to jego musiało spotkać. Wtedy też nachodzą go myśli, aby przyspieszyć swój koniec na ziemi, bowiem dalsze życie nie ma sensu. Ale zdarzają się też pozytywne myśli, aby przeżyć ten ostatni czas jak najlepiej, zrealizować swoje plany, spełnić najskrytsze marzenia, smakować życie, delektować się widokami, zachodami słońca, krajobrazami, otaczającym pięknem i cieszyć się każdym dniem. I gdy już dokonuje wyboru, nagle staje się cud. Życie bowiem lubi zaskakiwać, a cuda zwyczajnie się zdarzają...

Wioletta Sawicka jest z wykształcenia pedagogiem i od kilkunastu lat pracuje jako dziennikarka, realizując reportaże. Mieszka na Warmii, z mężem i dwójką dzieci. Uwielbia rowerowe wypady, piesze wędrówki oraz literaturę. Jest autorką powieści: "Wyjdziesz za mnie, kotku?", "Będzie dobrze, kotku" oraz "Jeśli się odnajdziemy, kotku".

"Dzień cudu" to powieść, która zwróciła moją uwagę, kiedy to zaczęły pojawiać się informacje o jej premierze. Nie ukrywam, że przede wszystkim zaintrygował mnie jej tytuł. Oczywiście, odnotowałam go sobie, jednak z zakupem książki postanowiłam poczekać do momentu, aż opublikowane zostaną jej pierwsze recenzje. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie miałam okazji przeczytać żadnej powieści autorki. Kiedy zatem zapoznałam się z opiniami o tej książce i okazało się, że wszystkie były bardzo pozytywne, zdecydowałam się dokonać jej zamówienia. I nie mogłam się doczekać dnia jej dostarczenia. Zdecydowanie nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choć muszę powiedzieć, że jest to powieść smutna, melancholijna, przygnębiająca, bowiem opowiada o zmaganiu się z chorobą oraz próbie radzenia sobie z przykrymi wspomnieniami domu rodzinnego, w którym patologia była na porządku dziennym.

Hanka i Robert są małżeństwem od kilku lat, jednak oboje nie są w nim szczęśliwi. Nie łączy ich wielkie uczucie, mieszkają razem w kawalerce Roberta oraz prowadzą razem sklep, którego właścicielem jest Robert. Życie ich jest monotonne, bezbarwne, nijakie. Pewnego dnia, Hanka udaje się na wizytę do lekarza, który informuje ją, że ma glejaka pnia mózgu. Kobieta jest załamana. Postanawia zakończyć swoje życie na ziemi, nie widząc jego dalszego sensu. Gdy zatem biegnie po torach wprost pod nadjeżdżający pociąg, w ostatniej chwili ratuje ją pewien przystojny mężczyzna o imieniu Piotr. Okazuje się, że Hanka i Piotr spotkali się wcześniej kilkakrotnie całkiem przypadkowo. Mężczyzna pragnie poznać tajemnicę skrywaną przez Hankę oraz decyduje się jej pomóc. Kobieta z każdym dniem coraz bardziej mu ufa i przedstawia mu swój plan, licząc na to, że mężczyzna pomoże jej w jego zrealizowaniu. Ponadto oznajmia Robertowi, że jest śmiertelnie chora...

Jak zareaguje Robert na wiadomość o chorobie żony? Jaki plan przedstawi Hanka Piotrowi? Czy uda im się zawrzeć układ? Co tak naprawdę połączy tych dwoje? Czy Hanka pokona chorobę? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?

Hanka to dwudziestopięcioletnia kobieta, która poślubiła Roberta, aby wyrwać się z patologicznego domu rodzinnego. Ukończyła tylko szkołę zawodową, bowiem jej matka stwierdziła, że niepotrzebna jest jej dalsza edukacja. Powinna bowiem poszukać pracy i zarabiać na utrzymanie rodziny. Ojciec był alkoholikiem, każdego dnia wracał do domu pijany. Wtedy się awanturował, kłócił z żoną. A Hanka i jej pięcioro rodzeństwa mieli już dość takiego życia. Gdy pracowali, musieli oddawać matce wszystkie zarobione przez siebie pieniądze. Dlatego, gdy w życiu kobiety pojawił się Robert, który po krótkim czasie się oświadczył, nie zwlekała z decyzją. Postanowiła jak najszybciej za niego wyjść, byle tylko uciec z dala od rodziców. Poślubiła go, zamieszkali w jego kawalerce. Podjęła również pracę w jego sklepie. Tak naprawdę nie miała nic swojego. Całe życie była uzależniona od innych. Była skromną, niepewną siebie i nieszczęśliwą kobietą. Nie umiała kochać, nigdy też nie czuła się kochana. Kiedy zdiagnozowano u niej glejaka pnia mózgu, świat jej się zawalił. Zamknęła się w sobie, unikała kontaktów z innymi ludźmi. Po raz kolejny chciała uciec przed problemem, wyrokiem. Na szczęście w jej życiu zjawił się Piotr, który każdego dnia starał się pokazać jej, że warto walczyć, a przede wszystkim, że warto żyć.
Czy Hanka podejmie walkę o życie? Czy wybierze jednak ucieczkę?

Piotr to czterdziestoletni emerytowany policjant oraz autor kilku świetnych kryminałów. Jednak w ostatnim czasie niestety nie ma weny twórczej, nie potrafi nic napisać, mimo, iż zbliża się termin oddania kolejnej powieści do wydawnictwa. Jednym z powodów jego niemocy jest utrudniana relacja z synem Michałem, który zamieszkał wraz z matką w oddalonym o kilkaset kilometrów Wrocławiu. Piotr rozwiódł się z żoną już jakiś czas temu. Kobieta odeszła do innego mężczyzny, bogatego biznesmena. Piotr bardzo ją kochał i od rozstania z nią nie ułożył sobie życia z żadną inną kobietą. Czasem spotykał się z Elżbietą, która stanowiła dla niego tylko zaspokajanie swoich seksualnych potrzeb. Poza tym kobieta nic dla niego nie znaczyła. Jednak pewien wieczór, kiedy to uratował młodą kobietę, zmienia jego życie. Nie potrafił przestać myśleć o Hance, pragnął jej pomóc. Wtedy właśnie wpadł mu do głowy pomysł na książkę.
Czy Piotrowi uda się spotkać z synem? Czy ich relacje ulegną poprawie? Jakie kroki podejmie Piotr, aby pomóc Hance w walce z chorobą?

"Dzień cudu" to piękna, wzruszająca, ciepła i mądra powieść. Jednocześnie jest to smutna, a momentami przygnębiająca książka. Bardzo rzadko w trakcie jej czytania pojawia się uśmiech na twarzy. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach przedstawione zostały losy Hanki i Piotra, zanim jeszcze się spotkali. Poznajemy zatem dzieciństwo kobiety, które było dramatyczne i jak się okazało miało istotny wpływ na jej dorosłe życie. Przez kilka lat nie odwiedzała rodziców, nie utrzymywała kontaktu z rodzeństwem. Nawet nie myślała o tym, aby poinformować ich o swojej chorobie. Uznała bowiem, że ich to zwyczajnie nie zainteresuje. Miała do nich ogromny żal, nie radziła sobie w życiu. Czuła się bardzo samotna, odizolowana, nieatrakcyjna, nikomu niepotrzebna. Nie widziała przed sobą przyszłości. Wiadomość o chorobie jeszcze bardziej ją załamała. Nieustannie zastanawiała się, dlaczego to wszystko akurat ją spotkało. Nie chciała i nie potrafiła walczyć, bowiem nie widziała powodu, dla którego miałaby to zrobić. I wtedy pojawia się Piotr - człowiek, który sprawia, że każdy kolejny dzień Hanki jest cudem.

"Nie wiedziałam nic o miłości, zanim nie doświadczyłam jej z ukochanym mężczyzną. 
Nie wiedziałam, czym jest czułość.
Nie wiedziałam, że moje ciało może być piękne niczym nieodkryta wyspa, 
którą punkt po punkcie, przy płonących świeczkach i nastrojowej muzyce, 
delikatnie, powoli odkrywał Piotr.
Nawet mój glejak jest delikatny. 
Tylko raz, na krótko, ścisnął mi głowę niczym obręcz, 
gdy zasypiałam wtulona w pierś Piotra, otoczona jego ramieniem."

Książka napisana jest prostym językiem. Akcja powieści toczy się powoli, dzięki czemu możemy lepiej poznać głównych bohaterów, którzy zostali idealnie wykreowani. Bardzo dobrze ukazane zostały również postacie drugoplanowe. Sympatię na pewno wzbudzają rodzice Piotra, to naprawdę fantastyczni i niesamowici ludzie. Historia opowiedziana jest z perspektywy Hanki i Piotra, co ułatwia zrozumienie ich zachowań oraz uczuć. Zaskoczeniem było dla mnie zakończenie powieści, którego się nie spodziewałam, tym bardziej, że inaczej sobie je wyobraziłam i byłam przekonana o swojej racji. Powieść przeczytałam kilka dni temu, a nadal myślę o jej bohaterach i opowiedzianej historii.

Powieść "Dzień cudu" opowiada o miłości, przyjaźni, zmaganiu się z chorobą, radzeniu sobie z traumatycznymi wspomnieniami, przewartościowaniu swojego życia oraz o dokonywaniu wyborów. Przepełniona jest bólem i cierpieniem. Porusza niezwykle ważne tematy dotyczące choroby, patologii, odrzucenia, poczucia osamotnienia, depresji. Skłania do przemyśleń, zachęca do wysnuwania wniosków, wywołuje mnóstwo emocji: współczucie, żal, złość, gniew oraz zawiera pewne przesłanie. Pokazuje, że bez względu na wszystko, zawsze trzeba walczyć o siebie i swoje życie, spełniać marzenia, realizować pasje, cieszyć się każdą chwilą, czerpać radość z prostych rzeczy, zachwycać się widokami i otaczającym nas światem, a przede wszystkim delektować się każdym dniem. Bowiem każdy dzień jest cudem...


"Za bardzo bałam się przeszkód, by wcześniej je uwolnić. 
Teraz raptem wszystko się przewartościowało. 
Przekonałam się, że nie wolno stawiać granic swoim marzeniom. 
Powinny zawsze je przekraczać.
Gdyby to ode mnie zależało, do siedmiu grzechów głównych dopisałabym ósmy, 
grzech zaniechania.
Jest dużo bardziej niewybaczalny niż cała reszta.
Gdyby życie było spowiednikiem, nie dostałabym rozgrzeszenia.
Za dużo przepuściłam między palcami i prawie wszystko mi umknęło."




Tytuł : "Dzień cudu"
Autor : Wioletta Sawicka
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 464


Serdecznie polecam !