czwartek, 25 października 2018

"Tęcza nad jeziorem" - Magdalena Kołosowska




"- (...) Zresztą po co czekać ćwierć wieku i w końcu się rozstać, 
skoro można w ogóle do tej rzeki nie wchodzić (...).
- Jeśli będziesz omijać każdą rzekę, nigdy nie dopłyniesz do morza."
 
 
Ewa przebywa od kilku lat w Londynie, w którym pobyt początkowo był oazą szczęścia, miłości i ekscytacji. Jednak pewnego dnia wszystko runęło jak domek z kart. Samotna, zraniona i nieradząca sobie z sytuacją, w jakiej się nagle znalazła postanawia przylecieć do Kowali, swego rodzinnego miasteczka. Aczkolwiek nie zamierza opowiadać nikomu o swych problemach. Głównym celem powrotu jest pogodzenie rodziców, którzy podjęli decyzję o rozstaniu. Dwudziestosześcioletnia kobieta udaje się zatem do przywołującego wspomnienia domu po babci, jednak okazuje się, że ten nie tylko jest w remoncie, ale i ma nowego właściciela. Jakby tego było mało, dziewczyna dowiaduje się, że matka mieszka w starym młynie i jest związana z niejakim Mikołajem. A to nie wszystko... Na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice...
 
Bardzo przyjemny wstęp, lekka, choć niepozbawiona trudnych akcentów fabuła podejmująca kilka niezwykle ważnych zagadnień, przystępny styl ułatwiający pochłanianie powieści w ekspresowym tempie, nieprzewidywalność paru ujętych wątków oraz intrygujące ich rozwiązania niewątpliwie stanowią atut najnowszej powieści Magdaleny Kołosowskiej o subtelnym tytule "Tęcza nad jeziorem". Powieści, której piękne i klimatyczne opakowanie zdecydowanie przyciągające uwagę jest jej kolejną zaletą. Powieści, która wciąga od pierwszej strony, a z każdą kolejną intensyfikuje chęć zgłębiania się w opowiedzianą historię i jak najszybszego dotarcia do ostatniej zapisanej kartki, aby poznać finał i tym samym zaspokoić ciekawość. Powieści, której nieustannie przez ponad trzysta stron towarzyszy zafrapowanie urozmaicane paletą przeróżnych emocji, począwszy od współczucia, poprzez irytację, a na zaskoczeniu kończąc. Powieści, z którą spotkanie ostatecznie okazało się przyjemne, choć niestety naznaczone niejedną nutą swego rodzaju rozczarowania...

Albowiem wspomniana opowieść zawiera kilka mniej lub bardziej istotnych mankamentów. Pierwszym słabym punktem jest brak głębszego zabarwienia emocjonalnego co poniektórych fragmentów, które z pewnością wymagałyby owego zaangażowania i zaakcentowania. Nie mogę ich nadmienić, ażeby nie zdradzić nitek fabularnego kłębka. Po drugie pojedyncze motywy zostały w moim odczuciu potraktowane po macoszemu, przede wszystkim mam na myśli pobyt głównej bohaterki w Londynie i związane z nim zdarzenia o podłożu psychologicznym. Temuż aspektowi należałoby przyjrzeć się bliżej i poświęcić mu więcej uwagi, wówczas brzmiałby na pewno bardziej wiarygodnie. Trzecią sprawą, dość irytującą, było niedojrzałe zachowanie młodej kobiety, i choć można byłoby owe zrozumieć bądź przymknąć na nie oko, odnosząc się do tego, co przeszła, to jednak zwyczajnie nie udało mi się tego dokonać. Możliwe, że ten mój brak sympatii czy też ignorujący stosunek do niej wynika z tego, iż pomimo pierwszoosobowej narracji nie potrafiłam tak w pełni wczuć się w jej sytuację, ba!, stałam z boku i skupiałam się na całej wokół niej otoczce, a nie na niej samej. I wreszcie, po czwarte czyli zakończenie, które nie zawiodło, ale wzbudziło niedosyt i pozostawiło namiastkę niepewności. Krótko mówiąc, nie usatysfakcjonowało mnie tak, jak tego oczekiwałam.

Jednak, mimo wymienionych uchybień, muszę przyznać, że czas spędzony z książką okazał się sympatyczny, a duży na to wpływ miała nie tylko ciepła aura wypływająca z kartek powieści, ale też lekkość przekazu i szczypta refleksji otulająca niektóre kwestie ujęte w historii. Historii o samotności, nieujarzmionych lękach, upatrywaniu rozwiązań problemów poprzez ból fizyczny, o egoizmie, niedopuszczaniu prawdy i walce z nią. O nieradzeniu sobie z porzuceniem, nieprzyjmowaniu pomocy, świadomych unikach i zamykaniu w sobie. O autodestrukcji, nieuzewnętrznianiu się, emocjonalnej gonitwie uczuć i myśli, nieporozumieniach, które wymagają wyjaśnień i sekretach proszących się o ich ujawnienie. O trudnych relacjach rodzic-dziecko, niesnaskach rodzinnych, rozstaniach i powrotach oraz próbach odbudowania przerwanych więzi. O przeszłości rzutującej na przyszłość, wspomnieniach zmieniających postrzeganie jutra, nadziei i drugiej szansie, która okazuje się jedynym ratunkiem. I co najważniejsze, o istocie dialogu, który odgrywa cenną rolę w relacjach międzyludzkich, oczyszcza atmosferę, pozwala posklejać pojedyncze elementy rodzinnej układanki i poukładać życie na nowo.

"Tęcza nad jeziorem" - choć nieidealna, to warta poznania. Skusisz się?  
 
 
"(...) Byłam życiową niedojdą, genetyczną pomyłką. Nikim.
Byłam nikim."
 
 
Tytuł: "Tęcza nad jeziorem"
Autor: Magdalena Kołosowska
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2018
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Kategoria: obyczajowa 


5 komentarzy:

  1. Nie czytałam ale z chęcią niebawem ją przeczytam :) Pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tęcza nad jeziorem" to książka, po którą warto sięgnąć szczególnie teraz, gdy za oknem jesień. Dobry tytuł na dłuższe i chłodne wieczory, który wywołuje sporo emocji, by na końcu przynieść uśmiech. Polecamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że mamy w Polsce coraz więcej fajniejszych autorek ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.