wtorek, 5 grudnia 2017

"Tam, gdzie czekał anioł" - Dorota Schrammek [recenzja]




"- Niepodsycana miłość gaśnie i po pewnym czasie nie da się rozpalić jej na nowo.
Wystarczy mała obca iskra, by płomień wybuchł na nowo. Obca - podkreślił."


Poznawanie powieści Doroty Schrammek zawsze jest dla mnie czystą przyjemnością. Dlaczego? Po pierwsze autorka w swych woluminach podejmuje istotne zagadnienia życiowe przekładając owe w lekkim stylu. Po drugie ukazuje poszczególne zdarzenia ludzkie na tle historii i faktów z przeszłości. Po trzecie przedstawione opowieści niejednokrotnie wprowadzają w stan zadumy, który trwa długo po zamknięciu danej książki. Po czwarte powiastki przesiąknięte są niezwykłą i poniekąd enigmatyczną aurą, przenoszą do innego, często nieznanego świata, pozwalając niekiedy zapomnieć o otaczającej rzeczywistości bądź całkiem inaczej spojrzeć na obecne życie i docenić jego wartości. Po piąte autorka osadza akcje w różnych miejscach, pokazując ich walory turystyczne i historyczne. I wreszcie po szóste i najważniejsze, powieści pisarki wyzwalają rozmaite emocje, które zakorzenione głęboko w sercu i w myślach tkwią jeszcze przez pewien czas od zakończenia ich lektury. W związku z tym nie mogłam sobie odmówić wgłębienia się w istotę najnowszej prozy Doroty Schrammek. Czy i tym razem ujął mnie kłębek fabularny powieści? Jakie wrażenie wywarła na mnie książka "Tam, gdzie czekał anioł"? Zapraszam na recenzję.