czwartek, 26 października 2017

"We dwoje" - Nicholas Sparks [recenzja]




"Gdy człowiek próbuje doszukać się sensu w bezsensownej historii, od czego ma zacząć?
Od początku? Tylko gdzie jest początek?
Kto to wie?"

 
Z niecierpliwością i ogromnym podekscytowaniem wyczekiwałam najnowszej powieści Nicholasa Sparksa. Uwielbiam jego twórczość przepełnioną emocjami, subtelnością, szczerością i nade wszystko podejmującą istotne życiowe zagadnienia. Każda historia wychodząca spod pióra autora sprawia wrażenie autentycznej, dzięki czemu nadaje jej jedyny w swoim rodzaju klimat, przekazuje istotne wartości i zmusza do wielu przemyśleń. W mojej biblioteczce jedną z półek regału zajmuje cała kolekcja N. Sparksa. Nie mogło na niej zatem zabraknąć książki "We dwoje" z cudowną okładką oraz frapującym opisem fabularnym. Każdą poprzednią prozę pisarza pochłaniałam w ekspresowym tempie. Tym razem natomiast w towarzystwie najnowszego utworu spędziłam aż osiem dni. Dlaczego? O tym w dalszej części tekstu. Zapraszam.

Nicholas Sparks - współczesny, amerykański pisarz, którego książki o łącznym nakładzie przekraczającym 85 milionów egzemplarzy ukazały się w ponad 50 językach. Serca czytelników podbił w 1997 roku swoim debiutem - powieścią "Pamiętnik". Kolejne - m.in. "Noce w Rodanthe", "Anioł stróż", "Ślub", "Prawdziwy cud", "I wciąż ją kocham", "Wybór", "Ostatnia piosenka", "Szczęściarz", "Bezpieczna przystań" oraz "Dla ciebie wszystko" - znajdowały się przez wiele miesięcy w czołówce światowych rankingów sprzedaży. Kolejne powieści "Najdłuższa podróż" i "Spójrz na mnie", wkrótce po ukazaniu się trafiły na pierwsze miejsca list bestsellerów. Większość książek Sparksa została przeniesiona na duży ekran, a w filmowych adaptacjach wystąpiły takie gwiazdy kina, jak: Rachel McAdams i Ryan Gosling ("Pamiętnik"), Diane Lane i Richard Gere ("Noce w Rodanthe") czy Robin Wright i Kevin Costner ("List w butelce"). W 2016 roku swoją premierę miała ekranizacja książki "Wybór".

Russell Green to trzydziestotrzyletni mężczyzna, kochający mąż i ojciec. Wydawać by się mogło, że ma wszystko, rodzinę, dom i pracę dającą poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Jednak od pewnego dnia to pozorne szczęście zaczyna się powoli rozpadać. Russell odchodzi z firmy i postanawia rozkręcić własny biznes. Niestety nikt nie wykazuje zainteresowania jego ofertą, nie otrzymuje jakichkolwiek zleceń, telefony milczą, rachunki rosną. Tymczasem jego żona, Vivian, otrzymuje interesującą propozycję w prestiżowej firmie będącej własnością milionera. Jej kariera się rozwija, wiąże się z częstymi wyjazdami. Russell przejmuje zatem opiekę nad córką, próbuje pogodzić prowadzenie domu z poszukiwaniem potencjalnych klientów i zawożeniem dziecka na wszelakie zajęcia. Z czasem zaczyna dostrzegać oziębłe zachowanie żony wobec niego. To początek i zaledwie zalążek kolejno po sobie następujących nieszczęść... Tymczasem w życiu mężczyzny pojawia się pewna osoba z przeszłości, której obecność diametralnie odmieni jego dalsze losy...

Melancholijność, nostalgia, refleksyjność i spokój to z pewnością przymioty kojarzące się z powieścią "We dwoje". Zdecydowanie ta ostatnia cecha przeważa w owym utworze, wprowadzając niejako chwilami lekkie znużenie i tym samym odbierając w pewnym sensie namiastkę ciekawości tego, co nastąpi w dalszej części. Historia przebiegająca powolnym rytmem i ukazująca codzienność bohaterów przy uwzględnieniu najdrobniejszych szczegółów nieustannie sprawiała, że nasuwało się w mojej głowie mnóstwo pytań, głównie w pierwszej połowie powieści. Monotonność i rutyna - takimi słowy mogłabym ją określić. Zastanawiałam się, jaki jest sens tak dokładnego obrazowania życia głównego bohatera oraz jego bliskich, czy takie jednostajne tempo ciągnie się przez ponad pięćset czterdzieści stron i przede wszystkim, czy napotkam na jakieś urozmaicenie tejże opowieści, czy mnie zaskoczy, urzeknie i zachęci do jej kontynuowania? Nie ukrywam, że w pewnym momencie poczułam nutkę rozczarowania, gdyż spodziewałam się zajmującej i ujmującej historii. A niestety przez dwieście stron niczego takiego nie zaznałam. Tylko spokój, spokój i jeszcze raz spokój. Wiązało się to z tym, że brnęłam przez te kilkadziesiąt kartek kilka dni. Przerywałam, odkładałam i nawet nie czułam większego pragnienia, aby powrócić do powieści. Owszem, intrygował mnie przebieg historii i chciałam poznać jej zakończenie, ale w tym przypadku to nie wystarczało. Zabrakło mi tego "czegoś", iskry, natężenia emocjonalnego, a nawet przyciągania. W międzyczasie sięgnęłam po inną książkę, i dopiero po jej ukończeniu ponownie zabrałam się za najnowszą prozę Sparksa. I wówczas czytanie poszło mi znacznie lepiej, ale być może też za sprawą tego, iż wreszcie coś się zaczęło dziać, co nie oznacza, że akcja nabrała intensywnego tempa, co to to nie. Ale na pewno druga połowa książki wzmogła moją ciekawość, którą prawdę mówiąc już poniekąd traciłam. Wtedy też odnalazłam odpowiedzi na wcześniej stawiane sobie pytania. Zrozumiałam, że cała opowieść została skrupulatnie przemyślana, że celowo nadano jej taki, a nie inny bieg. To bowiem pozwoliło na głębsze zaznajomienie się z istotą i przekazem tejże opowieści, a także pomogło dostrzec przesłanie, zresztą niejedno.

Faktem jest, że zarówno w trakcie, jak i po lekturze odnosiłam wrażenie, jakobym poznawała właśnie historię opartą na faktach. Trafniej chyba byłoby gdybym powiedziała, że historię zwykłych ludzi. Nicholas Sparks posiada umiejętność przedstawiania opowieści w taki sposób, iż odczuwa się jej prawdziwość i autentyczność. Obrazowana normalna codzienność, sploty zdarzeń niewywołujące zaskoczenia, mierzenie się z przeciwnościami losu, standardowe życiowe rozterki, zmaganie się ze zwykłymi problemami, kłopoty w pracy, organizacja domowa, wychowywanie dziecka, walka z chorobą - ot, po prostu życie. O tym między innymi jest najnowsza powieść znanego na całym świecie pisarza. O życiu przepełnionym miłością, oddaniu, potrzebie bliskości, cudownej przyjaźni, istocie małżeństwa, sile rodzinnych więzi, pragnieniu osiągnięcia stabilizacji i upragnionego spokoju, relacjach międzyludzkich. To też historia o śmierci, zdradzie, wybaczaniu, mierzeniu się z przeszłością, pokonywaniu własnych słabości, godzeniu się z przyszłością, odkrywaniu siebie i odnajdywaniu własnych pragnień oraz stopniowym dążeniu do wyznaczonego sobie celu. W szczególności jednak jest to historia o bezinteresownej, głębokiej, pięknej, pełnej pasji i poruszającej miłości ojca i córki.

Atutem powieści są bez wątpienia bohaterowie, niezwykle wyraziści i niebywale realni. Historię poznajemy z perspektywy Russella, który w pierwszoosobowej narracji ukazuje nam swoje przeszłe i teraźniejsze życie (w celu rozróżnienia zastosowano dwa rodzaje czcionek). Wspomina między innymi swoje dzieciństwo, młodość, pierwszą miłość, relacje ze starszą siostrą i rodzicami, okres narzeczeństwa, pierwsze lata małżeństwa, a także narodziny córki. Omawia obecne życie, poszczególne dni z ostatniego roku, ważne dla niego momenty i cenne chwile spędzane z córką. Dzieli się swymi uczuciami, przemyśleniami, poszukuje odpowiedzi na nurtujące go pytania, stara się zrozumieć to, co dzieje się ostatnio w jego życiu, próbuje odnaleźć rozwiązania coraz to nowo jawiących się problemów. A zwłaszcza pokazuje godzenie ojcostwa i prowadzenia domu z karierą. Bardzo dokładnie przedstawia również swoje relacje z najbliższymi mu osobami, a także współpracownikami i zleceniodawcami. To spokojny, ustępliwy, trochę naiwny, oddany, pozbawiony asertywności, uległy, idealizujący kobietę swego życia i wiecznie próbujący wszystkich zadowalać mężczyzna. Od lat jest mężem Vivian - kobiety stanowczej, bezkompromisowej, wzbudzającej w innych poczucie winy, czasami egoistycznej materialistki, chłodnej ignorantki, nieokazującej wsparcia, ciągle krytykującej, nieliczącej się ze zdaniem innych, niedostrzegającej w sobie negatywnych cech, osoby ambitnej i upartej, zazdrosnej matki nie do końca budzącej zaufanie. Russell zawsze może liczyć na pomoc rodziców - ludzi darzących swoje dzieci ogromną miłością, aczkolwiek tego nie okazujący, niebywale szczerej, bezpośredniej i przyjaznej siostry Marge oraz jej partnerki-terapeutki Liz. Najcudowniejszą i najmłodszą bohaterką jest London - mądra, pełna miłości, ciepła i pasji sześciolatka. W życiu Russella i London pojawi się ktoś jeszcze... Kto to będzie? Tego nie zdradzę, odsyłam do lektury.

Na koniec pragnę nadmienić dosłownie parę zdań na temat wydania książki. Na pewno zaletą jest jej oprawa graficzna - obraz ukazujący dwoje tańczących ludzi, mężczyznę i dziecko (ojciec i córka) idealnie odzwierciedla pewną scenę opisaną w powieści. To bez wątpienia piękna i urokliwa okładka. Natomiast muszę zwrócić uwagę po pierwsze na ciężkość tego obszernego tomu - długotrwałe trzymanie książki powodowało, że cierpły ręce, a po drugie na małą czcionkę. Oba elementy poniekąd umniejszały mi przyjemność z lektury owej prozy, i zarazem przyczyniły się do dłuższego zaznajamiania się z nią. To tylko moje odczucie i spostrzeżenie, mam nadzieję, że warte uwagi.

Podsumowując, pomimo początkowych trudności, moje kolejne (i mam nadzieję nie ostatnie) spotkanie z piórem Nicholasa Sparksa ostatecznie uważam za udane. To wartościowa, ciepła, wzruszająca, sentymentalna, niepozbawiona optymizmu, ale naznaczona też dozą pesymizmu i cierpienia oraz pełna nadziei i wiary podróż ku szczęśliwej przyszłości. To słodko-gorzka powieść o miłości z niejako zaskakującym i wyzwalającym emocje zakończeniem.  
 
 
 Cytaty:
 
 "(...) Kiedy człowiek zaczyna analizować, co poszło nie tak - albo raczej:
gdzie sam popełnił błąd - przypomina to obieranie cebuli.
Pod jedną warstwą zawsze kryje się druga, na światło dzienne wychodzi kolejne wspomnienie
albo kolejny błąd z przeszłości, przez co, szukając prawdy, cofamy się coraz dalej w czasie.
Ja dotarłem do momentu, w którym nie szukam już odpowiedzi:
w tej chwili liczy się tylko to, by w przyszłości nie popełnić tych samych błędów."


"W końcu małżeństwo nigdy nie jest takie, jak sobie wyobrażamy.
Część mnie - ta romantyczna - bez wątpienia wyobrażała je sobie jak z kartek okolicznościowych,
pełne róż i świec, magiczny wymiar, w którym miłość i zaufanie mogą pokonać każdą przeszkodę.
Bardziej praktyczna część mnie wiedziała jednak, że długotrwały związek wymaga wysiłku
 i zaangażowania obu stron. 
Poświęceń i kompromisów, komunikacji i współpracy, zwłaszcza, że życie lubi grać nieczysto
i rzuca podkręcone piłki, kiedy najmniej się tego spodziewamy.
Dobrze, jeśli taka piłka ledwie nas muśnie, nie wyrządzając przy tym większej krzywdy;
takie doświadczenie potrafi scementować związek.
Gorzej, jeśli trafi nas w okolice serca i pozostawi siniaki, które nigdy nie znikną."


"(...) Chciałem, żeby wiedziała, jak wiele radości wniosła do mojego życia;
chciałbym jej powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy.
Chciałem, żeby zrozumiałą, że chociaż to mama była zawsze przy niej, kochałem ją tak,
jak tylko ojciec moze kochać swoją mała córeczkę.
Dlaczego więc czasami mam wrażenie, że to za mało?"


"(...) Chciałbym móc sobie wybaczyć i żyć dalej, jak gdyby nigdy nic,
ale skoro chciałem tak bardzo się zmienić, dlaczego po prostu tego nie zrobiłem?"


"(...), poczucie winy nie zawsze jest takie złe.
Dzięki niemu nie popełniamy dwa razy tych samych błędów."


"(...) Ludzie radzą sobie z problemami na różne sposoby, ja musiałem się wygadać.
Powtarzać. Pytać. Zastanawiać się. Marudzić. Powtarzać. Powtarzać. Powtarzać."


"- (...) Mam na myśli to, że wszyscy jesteśmy szaleni. Jedni nie mogą znieść krytyki,
inni wściekają się, gdy coś nie idzie po ich myśli. 
A jeszcze inni zamykają się w sobie i tygodniami żywią urazę. O tym mówię.
Wszyscy robimy rzeczy, które szkodzą naszym związkom, ale często nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Kiedy pomyślisz, że każdy ma jakieś swoje fanaberie, aż dziw bierze, 
że niektóre małżeństwa potrafią przetrwać."


"(...) Miałem wrażenie, że zapadam się w sobie.
Czując pod powiekami palące łzy, zmrużyłem oczy i pytałem się w duchu, 
czy jeszcze kiedyś poczuję się dobrze."
 
 
"(...) O to właśnie chodzi w życiu, pomyślałem.
O miłość, śmiech i przyjaźń; radosne chwile spędzone z tymi, na których ci zależy."


Tytuł: "We dwoje"
Autor: Nicholas Sparks
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 544
Kategoria: literatura piękna
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.


26 komentarzy:

  1. Kocham książki tego autora. Nie mogę wyjść z podziwu, że mężczyzna pisze tak piękne powieści.
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic autora, ale chciałabym w końcu zacząć. Początkowo planowałam właśnie tę książkę, ale teraz nie jestem pewna, skoro się ciągnie. Co prawda ciekawi mnie treść, ale może na początek wybiorę coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nicolas Sparks to Autor, do którego jakoś specjalnie nie lgnę. To jest w sumie pierwsza Jego powieść, która naprawdę mocno mnie zaciekawiła i chciałabym ją przeczytać :) Wydaje się nieprzesadnie skomplikowana, chociaż wystarczająco i wnosząca coś przyjemnego, mimo iż w smaku "słodko-gorzkim".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż nadto skomplikowana z pewnością nie jest. Ale na pewno wartościowa i skłaniająca do refleksji.

      Usuń
  4. Zgadzam się z Twoją recenzją :) Ta książka jest piękna i mocno życiowa :) Mi też trochę dyskomfortu podczas lektury przyprawiła ciężkość książki, ale sama historia wynagrodziła mi tę niedogodność ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach tę książkę i wiele sobie po niej obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham powieści Sparksa, ale już dawno żadnej jego książki nie czytałam. Jak wygrzebię się z naszych polskich (o ile się wygrzebię) to poszperam w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam jego powieści, ale o tej słyszałam średnie opinie i na razie mnie nie ciągnie.
    pozdrawiam,

    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię od czasu do czasu skusić się na powieść Sparksa. Jednak widzę podobieństwa między jego książkami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja po Sparksa sięgam tylko sporadycznie, ostatnio kilka miesięcy temu. Nie wiem, czy zdecyduje się na ten tytuł, ta pierwsza połowa książki mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, to nie była najlepsza książka autora. Rozumiem zatem.

      Usuń
  10. Fajna książka i recenzja ;) Pozdrawiam i czekam na kolejne recenzje z tej serii!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam jego książki i nie mogę się doczekać, aż dorwę tą. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam twórczość Sparksa, dlatego myślę że "We dwoje" również dołączy do mojej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż wstyd sie przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic tego Autora. Ogłądałam jedynie filmy na podstawie jego powieści. Może teraz będzie to dobry początek?!:)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.