sobota, 9 września 2017

"Melodia zapomnianych miłości" - Dorota Gąsiorowska [recenzja]




"- Człowiek nie może się wyrzec tego, co kocha, bo wtedy staje się nikim,
imitacją samego siebie."


Dotychczas tylko słyszałam o książkach Doroty Gąsiorowskiej, nie miałam okazji przyjrzeć im się bliżej pod względem fabularnym. Ich przecudowne okładki nierzadko przewijały się też przed moimi oczyma. Aczkolwiek nigdy jakoś nie czułam chęci, aby sięgnąć po jakąkolwiek z nich, aż do teraz. "Melodia zapomnianych miłości" okazała się powieścią stanowiącą początek mojej przygody z twórczością autorki. Ukazana w niej subtelna, jakże piękna, melancholijna i magiczna historia nie tylko mnie zajęła, ale całkowicie mną zawładnęła. Nie chciała pozwolić mi się oderwać choćby na chwilkę, ale gdy już to następowało, to z kolei nie dawała o sobie zapomnieć i usilnie namawiała mnie do powrotu, co zresztą z ogromną chęcią czyniłam. Zapraszam na recenzję. 

Dorota Gąsiorowska (ur. 1975) – nowa mistrzyni powieści obyczajowej. Z wykształcenia jest specjalistką ds. marketingu. Przez kilka lat mieszkała w Krakowie, potem przeniosła się z rodziną do domu za miastem. Od zawsze pisała, ale tylko do szuflady. W końcu zdecydowała się przesłać swój debiut do wydawnictwa. Urzekła wszystkich. Jest autorką powieści: "Obietnica Łucji", "Marzenie Łucji" (obie stały się bestsellerami), "Primabalerina", "Antykwariat spełnionych marzeń" oraz najnowszej zatytułowanej "Melodia zapomnianych miłości". (źródło: www.znak.com.pl)
 
Bianka, trzydziestoletnia nauczycielka gry na skrzypcach mieszka z ojcem Zygmuntem (grającym na altówce w orkiestrze symfonicznej) w Poznaniu. Mają tylko siebie, mama kobiety i tym samym żona Zygmunta przegrała walkę z chorobą. Oboje znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej (leczenie zmarłej było bardzo kosztowne), ich zarobki nie są na tyle wystarczające, aby w pełni podołać uregulowaniu wszelakich opłat. Nadchodzi lato. Pewnego dnia Zygmunt przekazuje córce skrzypce w wiśniowym futerale, które niegdyś należały do jego matki Walentyny, a ta z kolei otrzymała je od lutnika, kiedy była zaledwie kilkuletnią dziewczynką. Przez lata, z bliżej nieznanych powodów, instrument nie był używany, nawet przez babcię Bianki, której ta nie miała okazji poznać. Tymczasem w szkole, w której uczy Bianka zjawia się tajemnicza kobieta - Klara, proponując trzydziestolatce pewną pracę oraz solidną pensję za całkowite wywiązanie się z powierzonego zadania. Bianka decyduje się przyjąć zlecenie, tym bardziej, że dodatkowe źródło dochodu jest im niezbędne i może uratować od bankructwa. Nauczycielka postanawia zabrać ze sobą również futerał ze skrzypcami, w którym przypadkiem odnajduje czarno-białą fotografię... Wyrusza do Kazimierza Dolnego, do domu swej zleceniodawczyni i jej niewidomego syna, nieustannie rozmyślając o odkrytym zdjęciu. Po przekroczeniu progu okazałej willi, uświadamia sobie, że chyba popełniła błąd, godząc się na przyjazd do tego jakże ponurego, przytłaczającego, duszącego, wyzwalającego lęk miejsca... Jednak musi wziąć się w garść i wypełnić zadanie, choćby spróbować. Przecież nie ma teraz innego wyjścia, zrezygnować może bowiem dopiero po dwóch tygodniach...

Kto widnieje na znalezionej przez Biankę fotografii? Dlaczego ją ukryto w futerale? Dlaczego jaworowe skrzypce nie były używane przez kilkadziesiąt lat, nawet przez ich właścicielkę Walentynę? Kim tak naprawdę była Walentyna? Jakie skrywała sekrety? Na czym polegało zlecenie Bianki w posiadłości wyniosłej Klary? Jaki ma ono związek z niewidomym synem kobiety - Samuelem? Co było przyczyną utraty wzroku Sama? Kim jest młody człowiek? Dlaczego Klara zatrudniła właśnie młodą nauczycielkę? Jaki miała w tym cel? Co wydarzy się w domu w Kazimierzu Dolnym? Co odkryje Bianka? Jaką rodzinną i przede wszystkim mroczną tajemnicę pozna? Jaka historia wiąże się ze skrzypcami? Co tak naprawdę łączy rodzinę Bianki i Samuela? Jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki? Z czym bądź kim będzie musiała się zmierzyć? I jakim przeciwnościom losu podołać?   

Powieść ukazuje niezwykle frapującą, niebywale angażującą, owianą tajemniczością, wciągającą w wir rodzinnych nieporozumień i sekretów z przeszłości fabułę, wprowadzającą ciepłą i przyjazną atmosferę, lecz nierzadko skąpaną mrokiem, surowością i chłodem. Intensywnie odczuwalna aura unosząca się w willi Klary, niekiedy wyzwalająca przygnębienie i dozę niepewności przeplata się z czarującym i magicznym klimatem mieniącego się drobinkami przepełnionymi pozytywną energią Kazimierza Dolnego. Plastyczność rzeczywistych opisów walorów wspomnianego miasta, przepełnionego mnóstwem legend (m.in. o królu Kazimierzu i Esterce), słynącego nie tylko z kogutków z ciasta drożdżowego, ale przede wszystkim urokliwych uliczek, rynku i zamku, a także niesamowitych krajobrazów, nieopodal leżącej starej osady flisackiej zwanej Mięćmierz kojarzącej się z otwartością mieszkańców i wspaniałym smakiem antonówek, plantacji winogron, łąk pachnących lawendą, a nawet izby starszej pani - Serafiny sprawiła, że już od pierwszej strony wczułam się w ten niepowtarzalny nastrój i z coraz większą przyjemnością oddawałam się jego urokowi, mając jednocześnie poczucie autentycznego przebywania we wszystkich jawiących się miejscach. Towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, jakobym mieszkała w domu, którego ściany obserwują mnie i przeszywają swoim lodowatym wzrokiem, w domu budzącym niepokój i postrach oraz skrywającym przerażającą prawdę, w domu, w którym panująca cisza jest nie do zniesienia. Ponadto dano mi możliwość podziwiania pięknych zakątków puławskiego regionu, a także delektowania się świeżym zapachem pól, kwiatów, ziół oraz wspaniałym aromatem unoszącym się z lokalnych potraw, których z chęcią bym zasmakowała. Przywołano też, za sprawą starych skrzypiec, przepiękną i subtelną melodię, poruszającą serce i wywołującą wzruszenie w postaci napływających do oczu łez. Skrajność doznań i emocjonalności, nieprzewidywalność, nawiązania do legend, stopniowe ujawnianie faktów z zamierzchłej przeszłości, wydobywanie bolesnych wspomnień, pragnienie odkrycia rozmaitych tajemnic, chęć zrozumienia rodzinnych polemik i wzajemnej odrazy oraz brzmienie instrumentu strunowego spowodowały, iż dałam się zwyczajnie porwać owej opowieści.
 
"Melodia zapomnianych miłości" to paleta rozmaitych postaci, a losy każdej z nich niezwykle intrygują. Jedni od razu zyskali moją sympatię, inni zasłużyli na nią z czasem, a jeszcze inni wyzwalali we mnie tylko negatywne odczucia, pomimo starań i podjętych prób rozumienia ich postępowania wobec bliskich, znajomych, współpracowników, ale również ich nastawienia do życia. Każdy z bohaterów skrywa tajemnice i pełen obaw czyni uniki przed ich wyjawieniem. Do czasu... Każdy nieustannie posuwa się do kłamstw, przeinaczania prawdy i przedstawiania jej w zupełnie innym świetle. Ale jak mówi znane przysłowie "kłamstwo ma krótkie nogi" i wkrótce każda z osób się o tym przekona, a ich nieuczciwość ujrzy światło dzienne. Sukcesywne ujawnianie sekretów nie tylko oczyści międzyludzkie relacje, ale przede wszystkim odmieni życie poszczególnych osób. Spośród wielu frapujących osobowości, z pewnością na uwagę zasługują między innymi: utalentowana, sympatyczna, dociekliwa i upatrująca radość w najdrobniejszych szczegółach i pojedynczych chwilach Bianka; poznany przez kobietę w Kazimierzu Dolnym uprzejmy lokalny pijaczyna Rysiek; otwarta, przyjazna i dowcipna staruszka Serafina - powierniczka ukrywająca pewien pasujący element układanki z przeszłości; gospodyni Marta - oddana i zraniona kobieta, wierna przyjaciółka i kochająca matka; Małgorzata opiekująca się winnicą i przez lata żyjąca w poczuciu winy; skryty, miły, ale czasami zgorzkniały niewidomy Samuel; jego "brat" Olaf będący ulubieńcem Klary i wreszcie Klara - "właścicielka" willi i plantacji winogron, pozbawiona skrupułów i uczuć, żądna zemsty, pewna siebie, ironiczna, oschła, skrupulatnie realizująca swój "doskonały" plan, idealna aktorka i bardzo samotna kobieta. Losy owych postaci są nader zawiłe i nieoczywiste. A z każdą kolejno przewracaną kartką powieści rodzi się nie tylko ciekawość tego, jakie ostatecznie role odegrają w życiu nauczycielki z Poznania, ale nasuwa się również coraz więcej pytań na temat ich dalszych losów. 
Czy Bianka wywiąże się z zawartej umowy? Czego dowie się o swej babci Walentynie? Kto pomoże jej w rozwikłaniu historii skrzypiec oraz tajemniczej fotografii? W posiadaniu czego jest Serafina i jaki to ma związek z Klarą? O co obwinia się Małgorzata i co ukrywa przed matką? Jaki sekret skrywa Samuel? Jakie traumatyczne wydarzenie łączy Martę i Klarę? 
 
"Melodia zapomnianych miłości" to piękna, refleksyjna, ciepła, sentymentalna, niezwykle klimatyczna, pełna tajemnic i nieprawdopodobnie wciągająca historia. To opowieść o miłości, dla której człowiek jest w stanie wiele poświęcić i całkowicie o nią zawalczyć, bez względu na konsekwencje. O muzyce, która nie tylko jednoczy ludzi, ale niewątpliwie może też ich bardzo poróżnić, a nawet stać się przyczyną dramatycznych wydarzeń. O życiu w ogromnym poczuciu żalu, z wyrzutami sumienia, które dręczą przez lata i nie pozwalają na spokojne podążanie wybraną drogą, prowadzącą do spełnienia. O przeszłości, której nie można wymazać, o której nie można zapomnieć, która tłamsi, przygniata, powraca ciągle i ciągle, trzyma w szponach i nie daje odejść. O przeszłości wywierającej wpływ na teraźniejszość, diametralnie zmieniając kierunek jej biegu. O tym, że nie można zamykać się w sobie, a otworzyć się na otaczający świat i innych ludzi, którzy mogą wnieść do niego uśmiech, miłość i szczęście. I wreszcie o tym, że zawsze trzeba rozmawiać, bowiem czasem rozmowa wystarczy, aby doznać oczyszczenia, ukojenia i spokoju. A poza tym może dać nadzieję, tak długo wyczekiwaną...

Najnowsza powieść Doroty Gąsiorowskiej to melodia słowa, ludzkich uczuć, wspomnień, zapachów, smaków, widoków oraz przepięknych dźwięków docierających w głąb duszy. Pod delikatną i zachwycającą oprawą kryje się urzekająca i pełna emocji opowieść, którą warto poznać. Gorąco polecam! 


 Cytaty:

"(...) Tylko kiedy grała, była szczęśliwa i wolna. 
Gdy brała do rąk skrzypce, czuła, że wkracza do innego świata.
Z nutami, które zamieniała na muzykę, wszystko było łatwiejsze. Nawet teraz czuła tę pewność."


"(...) Pochylił głowę i ukrył twarz w dłoniach.
Nie wiedziała, czy powinna do niego podejść, więc po prostu stanęła przy oknie
i przytuliła do siebie skrzypce.
Zapach jaworowego drewna, które tata przed jej odjazdem nasączył olejem lnianym,
przywołał ciepłe wspomnienie domu i czegoś nieuchwytnego,
co dawała jej tylko muzyka."


"(...) usiadła na trawie i oparła się o pień drzewa.
Zamknęła powieki i wsłuchiwała się w dźwięki łąki.
Przekrzykujące się świerszcze, pszczoły i trzmiele, pojedyncze głosy ptaków - to wszystko sprawiało,
że poczuła życie tak mocno jak jeszcze nigdy wcześniej. 
Podobne wrażenia miała, kiedy grała na skrzypcach."


"(...) Kiedy dopadła do drzwi swojego pokoju i zniknęła po drugiej stronie, 
poczuła się jak Alicja z Krainy Czarów. Tak, ten dom niewątpliwie był przeklęty. 
Mroczna przeszłość utknęła między starymi deskami, po których chodzili kiedyś inni ludzie. 
A ona zamierzała ją odczarować."


"- (...) Nigdy nie wiadomo, co będzie dla nas najlepsze,
a podjęte decyzje ciągną się za nami zawiłym sznureczkiem konsekwencji."


"- (...) Życie uczy nas pokory, każe przyglądać się wszystkiemu dokładniej."


"- (...) Czyż nie tym właśnie jest życie? 
Odwiecznym tańcem przeciwieństw, poznawaniem, ścieraniem się dobra ze złem.
A wybór należy do nas."


Tytuł: "Melodia zapomnianych miłości"
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Między słowami/Znak
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 464
Kategoria: literatura obyczajowa
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.


Książka bierze udział w wyzwaniu:




19 komentarzy:

  1. Taka paleta różnorodnych postaci to element, który mnie bardzo zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie ta tajemniczość do mnie przemawia ;) Sama historia wydaje się niebanalna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowała ie tajemnicza fotografia i świat muzyki. No i Kazimierz Dolny - trochę przereklamowany wg mnie, ale charakteryzujący się pewnym klimatem :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej w literaturze Kazimierz Dolny staje się miejscem toczącej się akcji. To niezwykle klimatyczne miasto, zatem jego uwzględnianie na kartkach wszelakich powieści mnie nie dziwi :) Serdecznie polecam :)

      Usuń
  4. Fabuła pełna tajemnic :0 Może się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam polskich książek, wiec to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tą książkę w planach :)
    Ta okładka mnie bardzo przyciąga bo uwielbiam grę skrzypiec! Ciekawe czy ta pozycja będzie równie piękna jak dźwięki tego instrumentu :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna recenzja. :)
    Zostałam zachęcona. :)

    ___
    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam okazji czytać nic tej autorki, ale powieść o której piszesz wydaje się bardzo klimatyczna i wciągająca :) Mogłabym się w niej zaczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba się na nią skuszę :) Wszystko brzmi niezwykle interesująco :)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nie poznałam pióra autorki, ale kto wie, może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.